Bura kotka spojrzała podejrzliwie na byłą mentorkę. Czy naprawdę to wszystko co chciała jej powiedzieć Turkawka? Musiało stać się coś jeszcze! Zresztą to, że gwiezdni odebrali życie kotom to… dziwne. Może Srebrną Skórą zawładnęły inne dusze, które chcą wszystkich wymordować! Córka Burki zjeżyła się na samą myśl o tak okrutnych stworzeniach. Nie… oni, by się na pewno nie poddali w walce z czymś takim. Klan Gwiazdy, by wygrał! Musiało być coś jeszcze, bo przecież to nie możliwe żeby sami gwiezdni nagle zmienili spojrzenie na cały świat. Piorun zabił po jednym kocie z każdego klanu i odebrał życia przywódcom… każdy klan musiał za coś zapłacić. Tylko za co? Cętkowana Łapa uderzyła głową o pień zwalonego drzewa i gniewnie syknęła. Czy jest coś aż tak ważnego żeby przerywać jej myśli? Turkawie Skrzydło spojrzała zdziwiona na uczennicę, ale nie wydusiła ani słowa więcej. Widocznie też miała teraz jakieś ważne sprawy na głowie. Kotki wreszcie dotarły do granicy z klanem Nocy. Cętka stanęła lekko onieśmielona.
- Co się stało? – zadała pytanie medyczka widząc jak córka Burki się zatrzymuje.
- No wiesz… ja nie wiem… czy powinnam wchodzić na terytorium innego klanu. Ty jesteś medyczką… więc pewnie możesz, a ja… - uczennica przypomniała sobie swoją wyprawę na tereny klanu Klifu.
- Oj, na pewno nic się nie stanie.
- Nie… wiesz, ja chyba wolę zostać tutaj i zwyczajnie zapolować – westchnęła.
- Jak wolisz – Turkawie Skrzydło powiedziała to tak cicho, że bura kotka prawie nie usłyszała słów. Coś się zmieniło. Medyczka wślizgnęła się na terytorium obcego klanu utykając na jedną z łap. Cętka ponownie się zaniepokoiła jej stanem, ale nie miała zamiaru pouczać dorosłej kocicy, która zresztą potrafi zadbać o siebie, prawda? Córka Burki więc poniuchała trochę w powietrzu i wreszcie wyczuła zapach nornicy. Przybrała pozycję łowiecką i zaczęła cicho skradać się w kierunku zwierzątka. Jednym celnym kłapnięciem zabiła ofiarę. Spojrzała na owoc polowania i przekrzywiła głowę. Zdobycz była chuda i mizerna. Cętkowana Łapa wytrzeszczyła gałki oczne. Co prawda wiedziała, że zbliża się mroźna pora, ale nie spodziewała się, aż takiego zwrotu akcji. Drzewa praktycznie nie posiadały już liści, ale cóż z tego jak kotka zajęta była tyloma ważnymi sprawami? Uczennica westchnęła i zakopała zwierzynę, by później do niej wrócić. Po czym kontynuowała polowanie. Zdołała złapać zaledwie trzy ofiary, nie zapowiadało się na łatwe czasy. Powoli zachodziło słońce, a medyczki jak nie było tak nie było. Cętka zaczynała się niepokoić. Czuć było też zmianę temperatury, ale kotka musiała zaczekać na Turkawkę, a jeśli coś się jej stało? Może uczennica nie powinna jej wypuszczać na tereny obcego klanu. Może Nocni nie uznali jej przywileju uzdrowicielki i ją okaleczyli? Zresztą, co stanie się jak wejdzie na chwileczkę na obce terytorium? Nic. Cętkowana Łapa umie sobie sama poradzić! Przecież nic się nie stanie jak poszuka medyczki… Córka Burki właśnie miała postawić łapę za granicą, ale wnet usłyszała szmer. Przestraszona odskoczyła na bezpieczną część klanu Wilka. Zjeżyła sierść i spojrzała hardo w stronę nikle poruszającego się krzewu. Trzeba obronić klan!
<Turkawi Skrzydle? To wyszło chyba już trochę lepiej >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz