Tata znikał coraz częściej. Nie pozwalał mu wychodzić z kartonu, a naprawdę bardzo chciał mu pomóc. Mógł też szukać w tych wielkich metalowych koszach pożywienia. Starczyłby mu jakiś ser, a resztę oddawałby starszemu. Ten jednak się upierał, przez co tkwił w jednym miejscu. I tak bezustannie, że powoli łapała go nuda. Raz za razem wydrapywał kreski na kartonie, licząc upływające dni. Musiał mieć już bardzo ich dużo, ponieważ wszystkie ściany były oznaczone przez jego pazury. A mimo to... czuł, że nic się nie zmieniło.
Tęsknił za Bylicą. Za całą Kamienną Sektą i swoim przyjacielem Głazikiem. Czasami liczył, że ktoś przejdzie obok, dostrzeże go i zabiorą go z tatą z powrotem do domu. Nie rozumiał, dlaczego Krokus życzyła im śmierci. Gdyby nie ona, na pewno tak to by się nie skończyło.
Z lewej strony dobiegł go cichy pisk. Zaciekawiony tymże dźwiękiem, wyjrzał z kartonu i wstrzymał oddech. Szczur! Najprawdziwszy!
Nigdy nie spodziewał się, że tak oto spotka się pierwszy raz ze swoją rodziną. Dużo o nich słyszał, ale nigdy nie było okazji, by z nimi się bliżej zapoznać.
Gryzoń nie zwracał na niego uwagi. Przechadzał się wśród śmieci, wywracając metalowe kubły. Był duży i miał łysy ogon. Poznał podobieństwo od razu. Byli z tego samego gatunku. Może udałoby mu się z nim zaprzyjaźnić? Znał wszak szczurzy język. To było zwykłe popiskiwanie. Tata nie będzie chyba zły jak na moment opuści karton... Zrozumiałby, że chciał się zakolegować ze swoim.
Ostrożnie wyszedł na zimny beton i stanął niepewnie przed zwierzęciem. Ten na moment przestał przetrząsać kosz i łypnął na niego swoimi czarnymi oczkami uważnie.
— Cześć — przywitał się piśnięciami. — Też jestem szczurem, wiesz? Mieszkałem przez te wszystkie księżyce z kotami i może wydaje się koci, ale tak nie jest. Czy... Czy zostaniemy przyjaciółmi? Chciałbym więcej dowiedzieć się o moim dziedzictwie. Bardzo byś mi pomógł.
Gryzoń zamrugał, przekrzywiając łeb i wydał z siebie dziwny dźwięk. Nie zrozumiał go, co go zaskoczyło. Sądził, że znał szczurzą mowę. Czyżby jednak życie z kotami sprawiło, że o niej zapomniał?
Spiął się, kiedy piski szarawego przybrały na sile. Ujrzał jego długie, wystające zęby. Co teraz? Jak miał dowiedzieć się co powiedział?
Nagle coś zaszurało i z bocznej uliczki wyszedł kolejny szczur. Ucieszył się. Czyli wzywał swoich przyjaciół! Chcieli go bliżej poznać! Usiadł i przyglądał się jak nowo przybyły wpatruje się w niego uważnie.
— Cześć. Jestem Szczurek. Wasz przyjaciel — ponowił próbę kontaktu.
Gryzonie zbliżyły się, a widząc brak reakcji z jego strony, zrobiły coś niespodziewanego. Skoczyły na niego i ugryzły! To bolało! Wydał z siebie pisk, gdy poczuł jak ta dwójka zaczyna go ciągnąć. Zaparł się łapami, ale znów boleśnie wbito w niego zęby. Nie wiedział co się dzieję. Nie rozumiał tych pisków!
— Tato! Tato pomocy! — zawołał, ale kocura nie było. Nie mógł go usłyszeć. Nikt nie zainteresował się jego piskami, gdy dwa gryzonie zamiast przyjaciół zamienili się we wrogów.
***
Śmierć była bolesna, ale nastąpiła szybko. Nie zdawał sobie sprawy ze swojej głupoty, nauczony takich, a nie innych zachowań. Nikt nie powiedział jakie niebezpieczne potrafią być szczury. Dla niego były przyjaciółmi. Jednym i tym samym gatunkiem. Okazały się jego katem. Rozerwały go na strzępy, posilając się jego mięsem. Gdy dryfował w powietrzu, czuł spokój. Martwił się jednak o ojca. Co teraz zrobi bez niego? Przecież... Byli sobie najbliżsi. Kochał go mocno pomimo tego, co kiedyś mu uczynił. Nie mógł jednak tu zostać. Coraz bardziej jaśniejące światło go do siebie wzywało. Słyszał głosy niezliczonych kamieni. Pierwszy raz odkąd przyjął tą wiarę, usłyszał ich wezwanie i odpowiedział na nie, znikając w przestworzach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz