*dawno temu*
Zignorował jej słowa. Nie mógł dać jej sobą tak pomiatać. To był koniec! Koniec dobroci dla zwierząt. Zniszczyła mu życie głupia jędza! Nie zamierzał dalej znosić tego upokorzenia. Tak chciała się bawić? No to pokaże jej, jakim był "cudownym" uczniem.
Kiedy upewnił się, że odeszli odpowiednio daleko od obozu, odwrócił się do niej i dał jej łapą w pysk.
- Ty... Śmieciu! Wiem, że ciśniesz sobie ze mnie beke! Uważaj żeby twa passa nie minęła, bo cię zniszczę - syknął do niej, coraz bardziej mając ochotę przeorać jej tą głupią mordę.
Kocica syknęła na niego, pocierając łapą o miejsce gdzie ją uderzył, co było bardzo satysfakcjonujące. Niech cierpi.
- Nie zniszczysz mnie. Grozisz mi tym od dawna i coś ci nie wychodzi.
Prawda. Tak było. Nie zamierzał jednak się poddać i dać jej wygrać. Próbowała go złamać. Widział to. Każda jej decyzja pokazywała mu, jak bardzo pragnęła oglądać jego ból. Ale nie pozwoli na to ponownie. Już nigdy nie da się tak upokorzyć!
- Nie? A kto się bał wejść do obozu, paląc się ze wstydu? Są inne sposoby na odebranie ci radości. Nie martw się tym, niedługo się przekonasz, że ze mną się nie zadziera - warknął, wbijając pazury w ziemię. Coraz bardziej go nosiło. Wystarczy jej kolejne słowo i wyjdzie z siebie. Nie wierzył, że doprowadziła go na taki skraj, ale tak było.
- To były tylko plotki. Po jakimś czasie cichną. I skoro sądzisz, że za niedługo w końcu coś zrobisz... To czekam - zaśmiała się mu prosto w pysk.
Nie wytrzymał. Zamachnął się ponownie łapą, dając jej po pysku. Jak on nienawidził tego jej śmiechu! Chciał widzieć na powrót jej łzy i przerażenie, na sam jego widok! Pragnął jej cierpienia, chciał ją zniszczyć i patrzeć jak wali się jej cały świat.
- Nie drwij ze mnie! Nie wiesz do czego jestem zdolny!
Warknęła na niego.
- Będę z ciebie drwić ile wlezie. Już się ciebie nie boje. I przestań mnie trafiać w pysk bo to już nudne.
Znów ją uderzył, pomimo jej słów. Jak to się go nie bała?! Nie mógł pozwolić na to by z nim wygrała. By po raz kolejny upokorzyć go i zniszczyć jego poczucie wartości. Przez nią czuł się okropnie. Jakby był nic nie wartym śmieciem, bo dotknął kocura. W obozie pewnie już chodziły plotki. To była kwestia czasu, aż cały klan zacznie się z niego nabijać. Nie... nie mógł tego znieść! Ten ból rozrywał mu pierś. Rzucił się na nią z dzikim wrzaskiem, przewracając. Wojowniczka od razu zaczęła się szarpać, przez co tylko mocniej ją docisnął. Musiał jej pokazać, że teraz był silniejszy. Nie był już głupim bachorem!
- Puść mnie!- Kopnęła go mocno w brzuch, przez co przeturlał się kawałek, krzywiąc pysk z bólu. Agh! Głupia larwa! Wstał szybko na łapy, w obawie, że ta zaraz się na niego rzuci. Na szczęście nie dostrzegł, by miała taką chęć, więc usiadł i zaczął mordować ją wzrokiem.
- Co to miało znaczyć?- Wstała powoli i otrzepała się z kurzu. - Atakujesz własnego mentora?
- Zasłużyłaś - syknął. - Mogę jeszcze raz ci walnąć, tak na do widzenia. Niedługo będę w końcu wojownikiem i nasze wspaniałe treningi się zakończą - rzucił burkliwie.
Nie mógł doczekać się, aż ich drogi się rozejdą. To będzie cudowny czas, czas spokoju. Odpocznie i zapomni o tym ścierwie.
- W końcu nie będę musiała się z tobą mordować. Już się nie mogę doczekać. - wypowiedziała jego myśli na głos. Wspaniale było wiedzieć, że w jednym się zgadzali.
- I nawzajem. - prychnął. Wtedy nie będzie już go budzić tymi okropnymi słowami, dręcząc go o bycie gejem. Odpocznie jak nigdy, zajmując się tym co powinien, czyli Paskudą. Ruszył ponownie do rzeki, siadając na brzegu i szukając wzrokiem ryb. - Wiesz, że była z ciebie okropna mentorka? - zaraz powiedział. - Nawet nie nauczyłaś mnie polować na ryby, główny pokarm naszego klanu.
<Echo?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz