— Sroczy Żarze, pójdziesz z Mglistą Ścieżką, Żurawinowym Bagnem, Rozmarynowym Futrem i Zachodzącą Łapą — oznajmił nieco niepewnie zastępca, lustrując ciężarną wzrokiem. I on zauważył, że cętkowanej przybyło parę kilo.
Sroka stęknęła słysząc imię rywalki. Miała już dość oglądania pyska mądrzącej się kotki, której coraz to trudniej było dogryzać. Usiadła by nie tracić zbędnej energii i rozejrzała się dookoła. Może uda jej się podpiąć do kogoś innego?
— Księżycowy Pyle — zawołała za zastępca, który zaczął iść w kierunku legowiska medyków — A mogę iść z... Cyprysowym Gąszczem i Pylistym Czołem? — dodała pośpiesznie, widząc wychodząca z obozu dawną mentorkę.
Wolała wybrać mniejsze zło. Poza tym już dawno nie widziała wkurzającego pyska dawnej mentorki. Kocur westchnął i kiwnął łbem. Sroka podziękowała cicho i pobiegła najszybciej mogła do wychodzących kotów.
— Cyprysowy Gąszczu! Poczekaj chwilę! — burknęła, próbując dogonić wojowniczkę.
Ta odwróciła się do dawnej uczennicy, zerkając nerwowo co jakiś czas na Pyliste Czoło, który nie zbyt zadowolony usiadł na pobliskim pieńku.
— Sroczy Żarze, nie gniewaj się proszę — powiedziała swoim cichym i słodkim głosem szylkretowa, starając się nie urazić Sroki. — Ale może lepiej będzie jak zostaniesz w żłobku?
Kotka prychnęła. Jeszcze jej brakowało, by ta zaczęła się mądrzyć. Nie to nie, wystarczyło powiedzieć, że nie chcą, aby z nimi szła. Wolała to usłyszeć wprost niż takie głupie zmywanie.
— Nie będę siedzieć w żłobku niczym nieporadna kotka — warknęła Sroka.— Sama se pójdę na patrol jak nie mogę z wami — warknęła, mijając koty i wychodząc z obozu.
— Tylko uważaj na samotników — mruknął złośliwie Pyliste Czoło, wyprzedzając sprawnie kotkę.
To przebrało cierpliwość Sroczego Żaru. Zdenerwowana wystawiła pazury, by zadrzeć zawadiacki uśmiech kocura. Jednak nim zdążyła zbliżyć się do niego, rudzielec był już za daleko.
— Księżycowy Pyle — zawołała za zastępca, który zaczął iść w kierunku legowiska medyków — A mogę iść z... Cyprysowym Gąszczem i Pylistym Czołem? — dodała pośpiesznie, widząc wychodząca z obozu dawną mentorkę.
Wolała wybrać mniejsze zło. Poza tym już dawno nie widziała wkurzającego pyska dawnej mentorki. Kocur westchnął i kiwnął łbem. Sroka podziękowała cicho i pobiegła najszybciej mogła do wychodzących kotów.
— Cyprysowy Gąszczu! Poczekaj chwilę! — burknęła, próbując dogonić wojowniczkę.
Ta odwróciła się do dawnej uczennicy, zerkając nerwowo co jakiś czas na Pyliste Czoło, który nie zbyt zadowolony usiadł na pobliskim pieńku.
— Sroczy Żarze, nie gniewaj się proszę — powiedziała swoim cichym i słodkim głosem szylkretowa, starając się nie urazić Sroki. — Ale może lepiej będzie jak zostaniesz w żłobku?
Kotka prychnęła. Jeszcze jej brakowało, by ta zaczęła się mądrzyć. Nie to nie, wystarczyło powiedzieć, że nie chcą, aby z nimi szła. Wolała to usłyszeć wprost niż takie głupie zmywanie.
— Nie będę siedzieć w żłobku niczym nieporadna kotka — warknęła Sroka.— Sama se pójdę na patrol jak nie mogę z wami — warknęła, mijając koty i wychodząc z obozu.
— Tylko uważaj na samotników — mruknął złośliwie Pyliste Czoło, wyprzedzając sprawnie kotkę.
To przebrało cierpliwość Sroczego Żaru. Zdenerwowana wystawiła pazury, by zadrzeć zawadiacki uśmiech kocura. Jednak nim zdążyła zbliżyć się do niego, rudzielec był już za daleko.
— Pyliste Czoło, proszę poczekaj na mnie — wołała za nim Cyprysowy Gąszcz, nie wiedząc za bardzo co za sobą począć.
Posłała Sroce przepraszające spojrzenie i ruszyła pędem przed siebie. Sroczy Żar westchnęła ciężko. Tęskniła za czasami kiedy sama mogła biegać jakby nie było jutra, skakać, turlać się i brykać niczym kocie. Teraz z tym obciążeniem zdawało się to jej wręcz niemożliwe. Powolnym krokiem zaczęła kierować się w stronę Płaczącej Wierzby, gdzie lubiła nie raz przesiadywać. Kładąc łapę za łapą, obserwowała zmieniające się otoczenie. Jeszcze tak niedawno panowała Pora Zielonych Liści i świat wydawał się taki kolorowy i żywy. Teraz gdy powolnym krokiem nadchodziła Pora Nagich Drzew wszystko zdawało się przygasać, wręcz umierać. Zielone liście zmieniały swą barwę żółtoczerwone, by później spaść na ziemię i zgnić. Na skraju granicy w żółtozłocistym stosie liści dostrzegła zgarbioną postać, wpatrującą się w nią czujnie. Kotka przybrała pozycję bojową i zaczęła się zbliżać do nieznanego stworzenia. Z każdym krokiem widziała coraz lepiej posturę obcego kota. Kuśtykającego kocie wyglądało tak nieszczęśliwie i nędznie , że Sroce zrobiło się wręcz żal kociaka. Kocurek zauważywszy kotkę, zatrzymał się i usiadł, unosząc zdeformowane łapki do góry. Kotka podeszła ostrożnie bliżej płowego kociaka, by nie przestraszyć brząca. W końcu był taki niewielki i na dodatek niepełnosprawny.
— Hej mały, zabłądziłeś? — spytała uważnie dobierając słowa Sroka, by nie zabrzmieć podejrzenie.
<Zorza?>
Posłała Sroce przepraszające spojrzenie i ruszyła pędem przed siebie. Sroczy Żar westchnęła ciężko. Tęskniła za czasami kiedy sama mogła biegać jakby nie było jutra, skakać, turlać się i brykać niczym kocie. Teraz z tym obciążeniem zdawało się to jej wręcz niemożliwe. Powolnym krokiem zaczęła kierować się w stronę Płaczącej Wierzby, gdzie lubiła nie raz przesiadywać. Kładąc łapę za łapą, obserwowała zmieniające się otoczenie. Jeszcze tak niedawno panowała Pora Zielonych Liści i świat wydawał się taki kolorowy i żywy. Teraz gdy powolnym krokiem nadchodziła Pora Nagich Drzew wszystko zdawało się przygasać, wręcz umierać. Zielone liście zmieniały swą barwę żółtoczerwone, by później spaść na ziemię i zgnić. Na skraju granicy w żółtozłocistym stosie liści dostrzegła zgarbioną postać, wpatrującą się w nią czujnie. Kotka przybrała pozycję bojową i zaczęła się zbliżać do nieznanego stworzenia. Z każdym krokiem widziała coraz lepiej posturę obcego kota. Kuśtykającego kocie wyglądało tak nieszczęśliwie i nędznie , że Sroce zrobiło się wręcz żal kociaka. Kocurek zauważywszy kotkę, zatrzymał się i usiadł, unosząc zdeformowane łapki do góry. Kotka podeszła ostrożnie bliżej płowego kociaka, by nie przestraszyć brząca. W końcu był taki niewielki i na dodatek niepełnosprawny.
— Hej mały, zabłądziłeś? — spytała uważnie dobierając słowa Sroka, by nie zabrzmieć podejrzenie.
<Zorza?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz