Uczeń Księżycowego Pyłu poczuł, że cały sztywnieje. To nie tak, że nie miał umiejętności. Przeciwnie, z księżyca na księżyc radził sobie coraz lepiej, mimo iż wciąż pozostawał okropnie niezdarny. Jednak... walczyć ze Sroczką? A w życiu! Nie chciał zrobić jej krzywdy, ani nic w tym stylu. W końcu... miał zęby i pazury, no nie? A jak źle się zamierzy i wybije jej oko?
No dobrze, może jego obawy były trochę irracjonalne, ale młody kocur naprawdę nie chciał tego robić. Spojrzał na Sroczą Łapę i przełknął ślinę, widząc ekscytację w jej oczach. Nie chciał zgasić tego radosnego promyka, ale...
— N-nie możemy po przeskoczyć do wyniku? — zapytał, patrząc na swoje łapy. Niebieska parsknęła śmiechem, słysząc jego słowa. Stanęła bardzo blisko niego, po czym spojrzała w jego oczy, w których zbierało się coraz więcej i więcej paniki. Ciężko było stwierdzić, czy Zlepek wyglądał teraz uroczo, czy żałośnie. A może oba?
— Pff! Niby jak chcesz to zrobić, co? — mruknęła. Zlepiona Łapa podniósł jej łapę i tyknął się nią w pierś, aby następnie upaść teatralnie i wykrzywić się na ziemi w dziwnej, nienaturalnej pozycji.
— Och, Srocza Gwiazdo! Liderko Klanu Klifu! Poległem w... walce z tobą! Zrobię, co każesz... tylko błagam, oszczędź mnie! — zaczął wykrzykiwać, wzdychając ciężko raz za razem. Srocza Łapa zaśmiała się szczerze, po czym pochyliła się nad swoim przyjacielem, mierząc go osadzającym wzrokiem.
— Każę ci ze mną walczyć, Zlepiona Żywico — oznajmiła poważnie, tuż nad jego uchem, które, tak samo, jak swoja bliźniacza kopia z drugiej strony, opadło ze zrezygnowaniem. — Hej! Chyba się mnie nie boisz? — zapytała, trochę zmartwiona. Zlepek natychmiastowo zaprzeczył pokręceniem głową. Cóż za abstrakcja! Przecież Srocza Łapa była jego przyjaciółką!
— Naprawdę chcesz? — zapytał cicho, podnosząc się z ziemi. Kocica pokiwała głową.
— No jasne, że tak! Dawaj, będzie fajnie — zachichotała. Uległy jak to on Zlepek mógł tylko westchnąć i kiwnąć głową, ustawiając się w pozycji do walki. Uśmiech Sroczej Łapy od razu się rozpromienił, a ona także ukazała, że jest gotowa, stając na równe łapy i mocno wbijając je w ziemię.
— G-gotowa? — zapytał kocurek.
— Zawsze! — zawołała. Przez moment stali sztywno i wpatrywali się w siebie, aby odbić się od ziemi i dać porwać walecznenu tańcu. Raz za razem wymieniali ciosy i uniki, chociaż te liliowego były o wiele delikatniejsze i niepewniejsze od tych, jakie wymierzała cętkowana. Właściwie, to szli całkiem na równi, mimo że Zlepkowi wcale nie zależało na zwycięstwie. Chciał tylko, aby Sroczka zobaczyła w końcu, że mimo tej strachliwości, jest silnym i mężnym kocurem. Bo w istocie, nie był wcale taki słaby, a zdecydowanie wiele umiał. Po prostu za bardzo się bał, aby to okazywać. I może by i to wygrał, jednak przeszkodziła jedna rzecz, ta słynna, przekazana genetycznie od Lavika, niezdarność Zlepka. Kocur stracił równowagę w momencie, gdy miał uskoczyć atakowi Sroczki, tymsamym lądując tuż pod nią. Kocica uśmiechnęła się tryiumfalnie.
— Leżysz — powiedziała wesoło. Zlepek uśmiechnął się potulnie.
— To znaczy, że wybrałaś, prawda, Sroczko? — zapytał grzecznie. Córka Pręgowanego Piórka z dumą skinęła głową. — Więc... C-co mam zrobić? — zapytał, trochę ciekawy, a trochę przestraszony. Sroczka nie była straszna, ale jej pomysły mogły być!
No dobrze, może jego obawy były trochę irracjonalne, ale młody kocur naprawdę nie chciał tego robić. Spojrzał na Sroczą Łapę i przełknął ślinę, widząc ekscytację w jej oczach. Nie chciał zgasić tego radosnego promyka, ale...
— N-nie możemy po przeskoczyć do wyniku? — zapytał, patrząc na swoje łapy. Niebieska parsknęła śmiechem, słysząc jego słowa. Stanęła bardzo blisko niego, po czym spojrzała w jego oczy, w których zbierało się coraz więcej i więcej paniki. Ciężko było stwierdzić, czy Zlepek wyglądał teraz uroczo, czy żałośnie. A może oba?
— Pff! Niby jak chcesz to zrobić, co? — mruknęła. Zlepiona Łapa podniósł jej łapę i tyknął się nią w pierś, aby następnie upaść teatralnie i wykrzywić się na ziemi w dziwnej, nienaturalnej pozycji.
— Och, Srocza Gwiazdo! Liderko Klanu Klifu! Poległem w... walce z tobą! Zrobię, co każesz... tylko błagam, oszczędź mnie! — zaczął wykrzykiwać, wzdychając ciężko raz za razem. Srocza Łapa zaśmiała się szczerze, po czym pochyliła się nad swoim przyjacielem, mierząc go osadzającym wzrokiem.
— Każę ci ze mną walczyć, Zlepiona Żywico — oznajmiła poważnie, tuż nad jego uchem, które, tak samo, jak swoja bliźniacza kopia z drugiej strony, opadło ze zrezygnowaniem. — Hej! Chyba się mnie nie boisz? — zapytała, trochę zmartwiona. Zlepek natychmiastowo zaprzeczył pokręceniem głową. Cóż za abstrakcja! Przecież Srocza Łapa była jego przyjaciółką!
— Naprawdę chcesz? — zapytał cicho, podnosząc się z ziemi. Kocica pokiwała głową.
— No jasne, że tak! Dawaj, będzie fajnie — zachichotała. Uległy jak to on Zlepek mógł tylko westchnąć i kiwnąć głową, ustawiając się w pozycji do walki. Uśmiech Sroczej Łapy od razu się rozpromienił, a ona także ukazała, że jest gotowa, stając na równe łapy i mocno wbijając je w ziemię.
— G-gotowa? — zapytał kocurek.
— Zawsze! — zawołała. Przez moment stali sztywno i wpatrywali się w siebie, aby odbić się od ziemi i dać porwać walecznenu tańcu. Raz za razem wymieniali ciosy i uniki, chociaż te liliowego były o wiele delikatniejsze i niepewniejsze od tych, jakie wymierzała cętkowana. Właściwie, to szli całkiem na równi, mimo że Zlepkowi wcale nie zależało na zwycięstwie. Chciał tylko, aby Sroczka zobaczyła w końcu, że mimo tej strachliwości, jest silnym i mężnym kocurem. Bo w istocie, nie był wcale taki słaby, a zdecydowanie wiele umiał. Po prostu za bardzo się bał, aby to okazywać. I może by i to wygrał, jednak przeszkodziła jedna rzecz, ta słynna, przekazana genetycznie od Lavika, niezdarność Zlepka. Kocur stracił równowagę w momencie, gdy miał uskoczyć atakowi Sroczki, tymsamym lądując tuż pod nią. Kocica uśmiechnęła się tryiumfalnie.
— Leżysz — powiedziała wesoło. Zlepek uśmiechnął się potulnie.
— To znaczy, że wybrałaś, prawda, Sroczko? — zapytał grzecznie. Córka Pręgowanego Piórka z dumą skinęła głową. — Więc... C-co mam zrobić? — zapytał, trochę ciekawy, a trochę przestraszony. Sroczka nie była straszna, ale jej pomysły mogły być!
<Srocza Łapo? Jak dla mnie spoko, możemy lecieć XD>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz