*po ceremonii ucznia*
Teraz mógł dokładniej przyjrzeć się swojemu mentorowi.
Cóż, spodziewał się kogoś… dużo starszego. Kocur mógł być jego rówieśnikiem. Był podobnego wzrostu co on, może trochę wyższy, masywnie zbudowany. ,,Oby Borsucza Gwiazda wiedział, co robi” - westchnął w duchu. Rudzielec nie wyglądał na kogoś, kto potrafił dużo więcej, niż on. A doświadczenie w polowaniach pewnie miał nawet mniejsze…
Spróbował zrozumieć decyzję lidera. Skrzywił się.
- Coś nie tak?
- Cóż, myślałem, że dostanę kogoś… starszego - krzywy uśmiech.
Kocur chyba się nie przejął.
- Mam cię przygotować do zostania wojownikiem. Nie jesteś nim jeszcze, więc musisz mnie słuchać. Jeśli będziesz uważał, nie będziesz musiał długo mnie znosić.
Miał ochotę skoczyć i pokazać mu, kto powinien być uczniem, a kto mentorem. Niestety, rudzielec miał rację - im mniej problemów będzie sprawiał, tym szybciej skończą. Wziął głęboki wdech i opanował nerwy.
- Jakieś pytania?
,,Świetnie nam idzie, nie ma co…” - Parsknął.
- Jak będzie wyglądał trening?
- Biorąc pod uwagę, że nie jesteś stąd, zaczniemy od zapoznania cię z naszą kulturą. Obóz już znasz, zwiedzanie sobie darujemy. Potem zaczniesz brać udział w życiu klanu, pójdziemy na parę polowań, zobaczę jak walczysz. I to tyle. Większość potrzebnych rzeczy potrafisz, skoro udało ci się przeżyć w lesie.
- A, i jeszcze jedno. Nie wiem, gdzie spałeś do tej pory, ale od teraz masz swoje miejsce w legowisku uczniów. - Uśmiechnął się przyjaźnie.
,,To będzie ciężki czas…” - pomyślał świeżo mianowany uczeń, ruszając w powrotną drogę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz