Zimny wicher wiał jej prosto w pysk. Kotka przedzierała się pomiędzy drzewami coraz szybciej, słysząc wołający ją głos. Odwróciła się tylko raz, by zobaczyć kto tak zawzięcie prowadzi pościg za nią, ale nikogo nie zobaczyła. Biały puch zaczął się co raz bardziej zlewać ze pozostałym otoczeniem. Będzie miała przerąbane jak ją złapią. Znów szlaban na samodzielne wychodzenie z obozu, plus pomoc w żłobku. I w sumie nie byłoby jakoś tragicznie, gdyby nie młode Lawendowej. Nie żeby coś, ale kotka nie miała dobrej łapy do kociąt. Szczególnie chciała uniknąć spotkania z Lubczykiem, który, gdy tylko na niego się spojrzała, darł się wniebogłosy.
– Sroczko! – usłyszała po raz ostatni słaby głos z oddali. Czyżby w końcu się poddali?
W sumie to im się nie dziwiła, sama miała całe mokre futerko, a rozgrzewała ją głównie adrenalina. Sroce momentalnie zrobiło się zimniej. Kurde, mogła o tym nie myśleć. Podkulając ogon, by ogrzać brzuch. Odwróciła się w stronę obozu. Może nikt nie zauważyłby, jeśli teraz po cichu by wróciła? W końcu co miała do stracenia? Szlaban i tak już wydawał się nieunikniony, lecz kotka nie traciła nadziei. Poza tym, nie przekona się, jeśli nie spróbuje. Ruszyła powoli w stronę znajomych okolic, skacząc pomiędzy zaspami. Szybko jednak się zmęczyła i wróciła do prób przegramolenia się przez nie idąc. Straciła na prędkości, ale chociaż już nie sapała niczym Potwór Dwunożnych. Kotka zaczęła się zastanawiać się jak one dokładnie wyglądają. Tata opowiadał im tylko o ich licznych morderstwach na wojownikach oraz okropnym burczeniu i sapaniu.
– Niech to, kto postawił tu to lisie... – zaczęła cętkowana, po potknięciu się o tajemniczy obiekt. Słowa jednak ugrzęzły jej w gardle po zobaczeniu lekko przysypanej śniegiem istoty. – Zimorodku?!
Rzuciła się na ziemię i przysunęła do siostry by ogrzać jej zamarznięte ciało. Czując jej równomierny oddech, niebieska odetchnęła z ulgą. Strzepnęła ogonem śnieg z mniejszej. Spojrzała na nią zmartwiona. To wszystko jej wina. Gdyby nie uciekła bez słowa wytłumaczenia obydwie leżały by teraz w ciepłym legowisku. A co jeśli by jej tutaj nie znalazła? Gdyby się o nią nie połknęła? Czy pointka zamarzłaby na śmierć? Ta wizja przeraziła tak mocno Sroczą Łapę, że aż się skrzywiła. Nie, nie może nawet tak myśleć!
– Ale ze mnie mysi móżdżek! – burknęła zła na samą siebie.
– Cicho – szepnęła ledwie słyszalnie jej siostra, nie ruszając się z miejsca.
– Zimorodkowa Łapo! – krzyknęła zaskoczona niebieska. Gdy pointka powoli otworzyła oczy i spojrzała nieprzytomnie na siostrę, po czym znów je zamknęła. Sroka zdenerwowana pacnęła ją łapą. – Jak ci nie wstyd mnie tak straszyć?
Biało-szara nie odpowiedziała. Uczennica Cyprysowej zaczęła szturchać siostrę i nie przedstawiała dopóki ta znów nie otworzyła oczu. Patrzyła na nią chwilę martwym wzrokiem, jakby analizowała tą całą sytuację. Widząc jednak zmartwioną mordkę cętkowanej od razu zerwała się na łapy. A przynajmniej spróbowała, gdyż po chwili się jej rozjechały.
– Sro-sroczka? Mu-musimy wracać d-do klanu... – powiedziała rozemocjonowana drżącym, słabym głosem, chyba w końcu poczuła jak bardzo była wyziębiona. Wzięła parę głębszych oddechów i odwróciła głowę w stronę niebieskiej. – nim ktoś się zo-zo-zorientuje...
Sroczej Łapie zrobiło się jeszcze głupiej, widząc, że ta wciąż chce chronić jej tłuste dupsko, narażając nawet swoje zdrowie. Liznęła mniejszą w czoło i przytuliła koteczkę, by chociaż trochę ją ogrzać.
– Zaraz będziemy wracać – mruknęła do niej cicho, spoglądając w jej niebieskie ślipia. – Dasz radę chodzić?
Pointka pokręciła głową. Głupie pytanie, przecież widać było, że jest bardzo osłabiona. I co teraz? Przecież jak pójdzie po pomoc to oby dwie będą miały przerąbane, a nie chciała, żeby siostra miała problemy z powodu jej fochów. Raczej też nie da rady przeciągnąć kotkę przez te śnieżne zaspy. Po chwili zastanowienia zdecydowała się jednak spróbować. Lepiej działać niż stać i się zamartwiać. Chwyciła delikatnie skórę na karku Zimorodka i idąc powoli, ciągnęła ją.
– Sro-srocza Łapo, zo-zostaw mnie i wróć do obo-obozu – zaczęła uczennica Poplamionego Piórka, szczękając zębami. – Ja-ja dojdę póź-później...
Cętkowana doceniała, że siostrze tak bardzo zależało, by ta nie dostała kary, ale nie zamierzała jej tutaj zostawić. Nie było nawet opcji. Sroczka próbowała nie okazywać jak bardzo jest zmęczona, ale z każdym uderzeniem serca było jej coraz trudniej. Nie były nawet w połowie drogi, a robiło się coraz ciemniej. W lesie panowała ciszą, która przerywało tylko ciche sapanie niebieskiej. Zatrzymała się na chwilę, by odpocząć.
– Zimorodku, wejść mi na plecy – poprosiła siostrę niebieska. Ta spojrzała na nią zdziwiona i zamrugała, próbując zrozumieć prośbę większej. Widać było, że czuje się już nieco lepiej. – No właź, tak będzie szybciej. – pogoniła ją zniecierpliwiona.
Cętkowana kucnęła przed nią i machnęła kotce ogonem na znak, że jest gotowa. Ta lekko zdezorientowana wdrapała się na grzbiet. Uczennica Cyprysowej wstała powoli i zrobiła pierwszy krok. Było jej dość ciężko, ale było to o niebo wygodniejsze niż ciągniecie młodszej po śniegu.
***
Sroka jakąś długość drzewa od obozu padła wykończona noszeniem siostry. Na szczęście Zimorodkowa Łapa czuła się już na tyle dobrze, że po krótkiej przerwie wślizgnęły się do obozowiska. Zmęczone kotki wczłapały się do legowiska uczniów. Wszyscy już spali, więc cieszyły się, że nikt ich nie zauważył ich zniknięcia. Położyły się na ciepło wyścielonym podłożu i zaczęły wylizywać futro z śniegu. Już miały się kłaść spać, gdy zobaczyły podnoszący się łepek.
– Gdzie byliście? – zapytała niby niewinnie Śnieżna Łapa z zaciekawieniem w oczach.
Niebieska poderwała się gwałtownie, słysząc pytanie, którego najbardziej się obawiała. Nie znała Śnieżki zbyt dobrze. W sumie to nawet chyba nigdy nie rozmawiały. Czy mogły jej ufać?
– A co cię to? – warknęła Srocza Łapa, podchodząc do kotki. Czyżby chciała na nie donieść?
Jednak nim cętkowana podjęła się jakichkolwiek działań, Zimorodkowa Łapa stanęła pomiędzy nimi.
– Długa historia – odpowiedziała szybko na pytanie belgijki. – Wybacz jej, jesteśmy bardzo zmęczone, możesz nikomu o tym nie mówić?
Ta w odpowiedzi kiwnęła łepkiem i odwróciła się do rodzeństwa tyłem. Kotki położyły się obok siebie i zasnęły wykończone tym całym dniem.
< Zimorodku? mam nadzieję, że nie wyszło mi najgorzej xd>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz