To nie tak, że nie chciała już w ogóle rozmawiać o księżycu. Był ważną częścią jej życia, nawet, jeśli okropnie krótką. Mimo iż minęło wiele księżyców, kochała swojego brata całym swoim przemęczonym, zranionym sercem i chciała, aby tam, na Srebrnej Skórce, wiedział, że myśli o nim ciepło i z miłością. A jednak, kiedy ktoś o niego pytał, czuła się... Źle. Po prostu, źle. Zupełnie tak, jakby zawiodła. Zawiodła siebie, matkę, medyków, Ćmę. A przecież na nic nie miała wpływu! To się po prostu stało, trwała epidemia, wszyscy chorowali! Księżycowa Łapa był tylko przypadkową ofiarą tej okropnej plagi. Westchnęła cicho, po czym zmusiła się do ponurego uśmiechu.
— Przypominasz Księżyca — oznajmiła powoli, patrząc nań czujnie. Błękit przechyliła głowę, może nie do końca zdziwiona, bardziej skołowana. Podejrzewała, że był ktoś jeszcze, oprócz Ciernia i Ćmy. W końcu raz na jakiś czas nawet Biała rzuciła coś o jej synu, z bolesnym wyrazem pyszczka. Słowa burej były jednak jedynie potwierdzeniem jej domysłów.
— To... Nasz brat, prawda? Co się z nim stało? — zapytała powoli, trochę nieśmiało, ale w jej oczach błyszczał blask, sugerujący, że długo czekała, aby się tego dowiedzieć. Cierń spojrzała na swoje łapy, wracając myślami do tamtych czasów. Do jej obolałych mięśni i Brzoskwiniowej Gałązki, niepewnie oświadczającej jej, że kocur odszedł. Do Ćmiego Trzepotu, która nagle stała się okropnie ponura i nieobecna. Do Białej Sadzawki, która na jakiś czas uciekła z klanu. I do Błądzika, który w całej tej otoczce "silnej, podtrzymującej wszystkich na duchu Ciernistej Łapy" zobaczył załamaną kotkę, nie dającą sobie z tym wszystkim rady. To nie był najszczęśliwszy czas jej życia. Przez moment poczuła ból w sercu, myśląc o swoim rodzeństwie i dwójce innych kociaków, z którymi się bawili. Z całej piątki została tylko ona, Ciernista Gwiazda. Czy byliby z niej dumni? A może to któreś z nich byłoby w tym miejscu, co ona? Tęskniła za nimi, nawet za Przepiórką, którą dość mało znała. Ciekawe, czy gdyby je brat nie zginął niedługo po niej, to on stałby się jej partnerem życiowym?
Poczuła się głupio na samą myśl o tym, mimo iż młoda Ciernista Łapa faktycznie zaczynała żywić uczucia do Błądzika. Tak, tamta Cierń mogła go kiedyś pokochać, ta jednak uznawała go jedynie za dawnego kompana.
Przywróciła się na ziemię, aby następnie się odezwać.
— Jako uczennica miałam tendencję do przepracowywania się. To wtedy zaczynały się moje problemy z żywieniem, aczkolwiek były niewinne. Po prostu jadłam trochę mniej. Przetrenowałam swoje mięśnie i kilka księżyców spędziłam u Burzowego Serca i Gradowej Mordki. Między innymi okrutną zimę, która zasiała pogrom wśród wszystkich czterech klanów. Wraz z nią, nastała bowiem epidemia Łzawego Kaszlu. Choroby, na którą, między innymi zachorował nasz brat. Jałowcowy Krzew pewnego dnia przyprowadził go z treningu w okropnym stanie. Kaszlał i dusił się łzami. Nikt nie wiedział, co mu jest, dlatego nie było też lekarstwa. Ja strasznie się uparłam, aby pomóc, więc raz za razem podpytywałam wówczas jeszcze Burzową Łapę o różne składniki na konkretne objawy. W końcu udało mi się stworzyć coś, co złagodziło cierpienia księżyca, ale ich nie zakończyło. Dopiero śmierć przyniosła mu ukojenie — ostatnie zdanie wypowiedziała trochę cicho, słabo. Nigdy nie opowiadała nikomu o Księżycu. — To był ciężki okres, dla nas wszystkich. Ćmi Trzepot się załamała a mama gdzieś zniknęła... A później było tylko gorzej. — Uśmiechnęła się ponuro. — Księżycowa Łapa zawsze był trochę skomplikowany. Jednego dnia wszędzie go było pełno, a drugiego nie dało się go w ogóle nigdzie znaleźć. Chwilami był zamknięty w sobie, innym razem był najbardziej otwartą osobą, jaką znałam. Uwielbiał ze mnie żartować, a za kociaka Ćma musiała nas obu upominać, że pakujemy się w kłopoty. Miał tylko czternaście księżyców, kiedy umarł — zakończyła niezgrabną opowieść, spuszczając wzrok na swoje łapy. Czasami się zastanawiała, jaki byłby teraz, gdyby przeżył. Czy byłby zdziadziałym nudziarzem, a może pociesznym staruszkiem? A może oba? Znając jego, to prawdopodobne.
<Błękit?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz