Gdyby tylko pominąć jedną podróż Koperka, to zwiedzanie obozu szło mu fenomenalnie. Już poznał go prawie w całości! Jeszcze kilka księżyców i będzie mógł go w spokoju zwiedzać obóz i nie tylko! Ciekawe kto będzie go nauczał, ale jeszcze nie na to czas.
Teraz kociak próbował uniknąć kłów swej ciemnej siostry, które próbowały się wbić w jego ucho. Oczywiście, że musiał być “tym złym”, a jego siostra “tym dobrym”. Z księżyca na księżyc przestawała mu się podobać zabawa w walkę, jednak jego siostrze, nie. Wolał siedzieć przy braciach i bawić się samotnie jakimiś roślinami, które mama kiedyś przyniosła. Były one bardzo ciekawe, a ile ich było! Gdyby tylko mógł, to liliowy kocur poznałby je wszystkie i to bez wyjątku. Jednak teraz musiał bawić się w głupią walkę i próbować się bronić przed Kruszynką.
- Ha! Mam Cię! - Powiedziała czarna kotka, przewracając liliowego kocura na ziemię, na co ten pisnął. Kocica przycisnęła swego brata do ziemi i gdy już miała rozpoczynać swój monolog odnośnie tego, że wygrała, to do żłobka weszła mama wraz z Niedźwiedzią Siłą.
Koperek kojarzył tego wojownika, jednak jego siostra już nie. Zdziwiło to go. Co on tu robił? Ostatnio, nawet nie wszedł do środka, gdy perfidnie przerwał mu zabawę w obronę klanu przed złym samotnikiem, a teraz był tu wraz z Wrzosową Pogonią.
- Dzieci, na chwilę wychodzę. Niedźwiedzia Siła się wami zajmie. Bądźcie grzeczni. - To były ostatnie słowa, jakie Wrzosowa Pogoń wypowiedziała przed opuszczeniem żłobka. Cztery pary ciekawych oczu wbiły się w burego kocura, który został wraz z nimi w żłobku. Dawało to dużo możliwości, chociaż Koperek nie wiedział, czy większość z nich się spełni. Kiedy ciemna kocica analizowała nowoprzybyłego w swej głowie, to kociak wykorzystał to, aby wydostać się spod łap siostry, po czym powędrował w stronę kocura, którego spotkał tylko raz w życiu.
Trochę mu to zajęło, ale dotarł do celu. Stanął przed pyskiem kocura i przyjrzał mu się dokładnie. Takiemu komuś ich mama powierzyła opiekę nad nimi? Nie chciał mówić, że mama źle wybrała, ale mama wybrała złego kota. Jeden z jego braci już zdążył zaatakować futro kota, chociaż trudno by to nazwać atakiem, bo kremowa kula futra ułożyła się we futrze starszego kota.
- Skąd znasz moją mamę? - Zapytał młodszy kot, wlepiając wzrok w starszego. Nim ten zdołał opowiedzieć, to padło następne pytanie. - Jesteś moim tatą? - W którymś momencie, w główce tego o to kota, ułożyła mu się myśl, że Niedźwiedzia Siła pilnuje ich tylko dlatego, że jest ich ojcem. Oczywiście, ta myśl była błędna i zaraz mógł się on sam o tym przekonać.
- Co? Nie, nie jestem twoim ojcem. - Odpowiedział prawie natychmiastowo bury koleżka, a liliowy kocurek wykrzywił tylko mordkę niezadowolony. To w takim razie, co on tu robił?
W czasie, gdy ten rozmyślał nad tym, co tu robi ten wojownik, to reszta jego rodzeństwa obeszła nieznanego im kota. Nawet jego drugi brat postanowił ułożyć się przy nim, aby ułożyć się do snu!
< Niedźwiedziu? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz