Dawno temu
Zaciekawiona zmrużyła oczy. To były tylko jej uronienia, czy ten kot na serio gadał sam ze sobą? Tragedia… A ją uznawano czasem za skończoną debilkę i wariatkę. Jej zamiłowania do kamieni były dość normalne, bo chciała jedynie złożyć ofiarę Klanowi Gwiazd. Tylko z ich pomocą mogła przeżyć. Zerknęła jeszcze raz na kremowego, który dalej wpatrywał się w nią uważnie. Już miała coś odwarknąć, ale ten zajął się rybami. Zmarszczyła nos z obrzydzeniem. Fuj! Ryby śmierdziały, były obślizgłe. Podobnie jak żaby zresztą, lecz płazy ceniła sobie wyżej. Łatwiej było je złapać i przez pewien czas się nimi żywiła.
-Do kitu- westchnął osobnik, gdy srebrzyste stworzenie czmychnęło mu z pod łap. Nie miała zamiaru go dalej irytować, więc tylko mruknęła coś pod nosem i wsunęła łapę w wodę. Zrobiło jej się trochę zimniej, ale całkiem przyjemnie. Powoli dała drugą łapę, a po chwili weszła cała. Zamruczała z ulgą.
- Co ty robisz? - zapytał się zdziwiony kocur. Prychnęła zirytowana.
- To co widzisz! Próbuję pływać.
- Wszystkie ryby spłoszysz! - wkurzony warknął. Wzruszyła ramionami pospiesznie.
- Już, tylko… - zawiesiła głos, bo zobaczyła coś na dnie. Bez namysłu zanurkowała i chwyciła szybko jakiś kamyk. Woda dostała jej się do ust, przez co szybko zaczęła młócić łapami w wodzie. Wydostała się po chwili na ląd i zaczęła kasłać jak tylko wypuściła otoczaka. Prychała oraz parskała, próbując się pozbyć wody. Otrząsnęła się energicznie.
- Czy ty chciałaś się potopić? - już rzeczywiście poddenerwowany i po części zdziwiony członek Klanu Burzy zerknął niepewnie na szary kamyczek.- Po co to wzięłaś? Po kiego grzyba! Na Klan Gwiazdy! Jesteś jakąś wariatką!
Ta, wariatka. Niech się cmoknie w dupę.
-Nie wzywaj mi tu Klanu Gwiazdy, bo ty pierwszy staniesz się ich ofiarą. Z "tego-czegoś" da się zrobić dużo rzeczy, a Gwiezdni może na mnie spojrzą, na swą uniżoną sługę, a ty nie chcesz trafić tam po śmierci? - zapytała wściekle młócąc ogonem. - Wypchaj się. Już sobie idę, ale ani mi się waż wchodzić na mój teren za rzeką. Mokradła są moje. Idź do swojej nory.
Zaciekawiona zmrużyła oczy. To były tylko jej uronienia, czy ten kot na serio gadał sam ze sobą? Tragedia… A ją uznawano czasem za skończoną debilkę i wariatkę. Jej zamiłowania do kamieni były dość normalne, bo chciała jedynie złożyć ofiarę Klanowi Gwiazd. Tylko z ich pomocą mogła przeżyć. Zerknęła jeszcze raz na kremowego, który dalej wpatrywał się w nią uważnie. Już miała coś odwarknąć, ale ten zajął się rybami. Zmarszczyła nos z obrzydzeniem. Fuj! Ryby śmierdziały, były obślizgłe. Podobnie jak żaby zresztą, lecz płazy ceniła sobie wyżej. Łatwiej było je złapać i przez pewien czas się nimi żywiła.
-Do kitu- westchnął osobnik, gdy srebrzyste stworzenie czmychnęło mu z pod łap. Nie miała zamiaru go dalej irytować, więc tylko mruknęła coś pod nosem i wsunęła łapę w wodę. Zrobiło jej się trochę zimniej, ale całkiem przyjemnie. Powoli dała drugą łapę, a po chwili weszła cała. Zamruczała z ulgą.
- Co ty robisz? - zapytał się zdziwiony kocur. Prychnęła zirytowana.
- To co widzisz! Próbuję pływać.
- Wszystkie ryby spłoszysz! - wkurzony warknął. Wzruszyła ramionami pospiesznie.
- Już, tylko… - zawiesiła głos, bo zobaczyła coś na dnie. Bez namysłu zanurkowała i chwyciła szybko jakiś kamyk. Woda dostała jej się do ust, przez co szybko zaczęła młócić łapami w wodzie. Wydostała się po chwili na ląd i zaczęła kasłać jak tylko wypuściła otoczaka. Prychała oraz parskała, próbując się pozbyć wody. Otrząsnęła się energicznie.
- Czy ty chciałaś się potopić? - już rzeczywiście poddenerwowany i po części zdziwiony członek Klanu Burzy zerknął niepewnie na szary kamyczek.- Po co to wzięłaś? Po kiego grzyba! Na Klan Gwiazdy! Jesteś jakąś wariatką!
Ta, wariatka. Niech się cmoknie w dupę.
-Nie wzywaj mi tu Klanu Gwiazdy, bo ty pierwszy staniesz się ich ofiarą. Z "tego-czegoś" da się zrobić dużo rzeczy, a Gwiezdni może na mnie spojrzą, na swą uniżoną sługę, a ty nie chcesz trafić tam po śmierci? - zapytała wściekle młócąc ogonem. - Wypchaj się. Już sobie idę, ale ani mi się waż wchodzić na mój teren za rzeką. Mokradła są moje. Idź do swojej nory.
***
Obecne czasy
Mruknęła zirytowana, patrząc jak mysz ucieka. Spłaszczyła uszy, wgłębiając pazury w mokrą glebę. Niedawno przeszła burza, a ona cieszyła się z tego. Uwielbiała deszcz. Zasilał glebę i chociaż w efekcie musiała bredzić by dostać się do legowiska, a ono było całe mokre, to przyzwyczaiła się do takiego stanu rzeczy. Pogodziła się z tym. Zabłocone łapy wołały o to by je umyć, ale ona musiała coś upolować. Była głodna, a jej umiejętności były tragiczne. Ostatnio po prostu nie miała szczęścia, nie mogła nazwać tego głodowaniem. Jeszcze bardziej wychudła niż normalnie, ale było spoko. Musiała się tak przekonywać.
Szybko przemknęła dalej, a widząc nagle granicę Klanu Burzy, zdziwiła się takim stanem rzeczy. Nie zdała sobie sprawy z tego, że tak daleko zaszła. Wrzosowiska rozciągały się jakby w nieskończoność.
"Oni to mają fajnie. Żyją razem i nawzajem się wspierają. Większość z nich raczej zna swoich rodziców"
Syknęła, próbując uciszyć myśli. Miała od nich lepiej. Była wolna! Mogła robić co chce. Nie zazdrościła im. Albo może trochę?...
Przeskoczyła po kamieniach na drugą stronę. Wciągnęła mokre powietrze, a wraz z nim zapach nornicy. Energicznie obróciła głowę w jego źródło. Przy kępie janowca, widziała stworzenie. Przycupnęła niepewnie do podłoża. Tutaj nie mogła zaatakować z ukrycia. Po prostu skoczyła dość niezgrabnie i ugryzła ją. Zwiotczałe ciałko opadło lekko na podłoże.
-Klanie Gwiazdy… - zaczęła. - Dziękuję za to stworzenie. Dzięki niemu, pewnie nie umrę. Dziękuję wam za wspaniałą pogodę. Jestem szczęśliwa z takiego stanu rzeczy. Że tutaj nie ma patrolu. Nie ma żadnego kota. Mogę być sama z tym czymś. Będę mogła w spokoju spożyć posiłek. Proszę, daj mi jeszcze istnieć. Chcę poznać całe bogactwo istniejącego świata. Tylko… Dajcie mi kiedyś znak, że jesteście. Że naprawdę wam na mnie zależy, chociaż jestem zwykłym, durnym wygnańcem! Pokażcie mi rodziców. Chcę ich poznać. Koniec- skończyła. Odetchnęła z ulgą, ale błogi spokój miała tylko na chwilę. Usłyszała szelest. Obróciła się spłoszona. Kto śmiał!
- Kto tam? - miauknęła. Kremowe futro mignęło za krzewem, aż w końcu kot wyłonił się całkowicie. Pamiętała go.
- Ty… - mruknęła wkurzona, ale skapnęła się, że jest na jego terenie. Chwyciła szybko nornicę i położyła ją za sobą.
- Moje! Nie zabierzesz mi mojego jedzenia!- warknęła zirytowana wystawiając pazury. - Możemy się bić, jeżeli chcesz. Nie oddam dobrowolnie!
<Drżący? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz