Cętka z pewnością nie spodziewała, że z Igły zrobi się taka ciepła klucha. Może opieka nad dziećmi, nadwrażliwość partnerki i nadzwyczajna uwaga Błotnistego dały się we znaki. W każdym razie z pewnością ten wojownik przeszedł większą zmianę w ciągu kilku księżyców niż ona podczas całego swojego życia. Szczerze? Gdyby miała dzieci to sama nazywałaby klan Klifu lisim łajnem. Ale przez fakt, że jeszcze ich nie miała to… Kiedyś się zrobi. Jednak z pewnością nawet największy gbur tego klanu (czyt. Wilcze Serce) wybuchnął by śmiechem na widok tak zdominowanego kocura jak Iglasty Krzew. Kto by się spodziewał? Ta Gęsie Pióro to musiało być niezłe ziółk.
- Ta… jeszcze czego? Mam bardzo wiele spraw na głowie. Jako wojowniczka muszę być wszędzie o każdej porze. Chyba rozumiesz karmicielko? – dobrze, może ten żarcik udany nie był, ale. Na klan Gwiazd Igło! Co się z tobą dzieje?! Liliowy prychnął udając obrażonego albo może nie udając?
- Kto upoluje więcej ten wygrywa. Jeszcze zobaczysz kto tu jest taką karmicielką – mruknął rzucając po chwili przestraszone spojrzenie Gąsce. Niestety, partnerka usłyszała. Kocur podskoczył gdy szylkretka jak burza przemknęła przez kociarnię. Co najlepsze zdenerwowała się nawet kiedy Igła zaczął za głośno oddychać – bura sama była tego świadkiem. Point najwyraźniej zdawał sobie sprawę, że ma przekichane za to koleżanka? Śmiała się do rozpuku oglądając mentora Wiewiórczego Ogona, który to z ogromnym przerażeniem w oczach oglądał się za drogą ucieczki.
- No chodź już chodź na to polowanie – mruknęła pomiędzy salwami śmiechu klepiąc go ponownie po ramieniu. Powoli sama zaczynała bać się nadwrażliwej karmicielki. Może to przez fakt, że ta teraz sunęła na nich prychając wściekle z chęcią mordu w oczach. Jedno było pewne, teraz nie tylko Iglasty musiał wiać. Oboje zaraz znikli za wyjściem z obozu. Oglądając się za siebie pokierowali się najdalej od obozu jak tylko mogli. Cętkowany Liść usiadła w końcu oddychając ciężej. Z pewnością obraz rozwścieczonej Gąski będzie ją napastował w snach.
- Nie wiedziałam, że Gęsie Pióro jest taka… no taka, taka… przewrażliwiona? – Igła mimo, że nie miał ochoty na spór od razu rzucił się do obrony partnerki.
- Ona… jej przejdzie. No wiesz, tak to bywa. Kiedy nie masz nawet chwili na sen – mruknął przecierając oczy. Buraska miała wrażenie, że mówi jednocześnie o własnych doświadczeniach.
- Nie miało być jakichś zawodów? - może jeden raz wygra w tym głupim konkursie na łapanie zwierzyny. Swoją drogą Igła mógł być tak zmęczony. że by nawet nie zdołał upolować jednej myszy. Trzeba wykorzystać szansę.
<Iglasty Krzewie? Heh... chyba źle napisałam charakter Igły...>
- Ta… jeszcze czego? Mam bardzo wiele spraw na głowie. Jako wojowniczka muszę być wszędzie o każdej porze. Chyba rozumiesz karmicielko? – dobrze, może ten żarcik udany nie był, ale. Na klan Gwiazd Igło! Co się z tobą dzieje?! Liliowy prychnął udając obrażonego albo może nie udając?
- Kto upoluje więcej ten wygrywa. Jeszcze zobaczysz kto tu jest taką karmicielką – mruknął rzucając po chwili przestraszone spojrzenie Gąsce. Niestety, partnerka usłyszała. Kocur podskoczył gdy szylkretka jak burza przemknęła przez kociarnię. Co najlepsze zdenerwowała się nawet kiedy Igła zaczął za głośno oddychać – bura sama była tego świadkiem. Point najwyraźniej zdawał sobie sprawę, że ma przekichane za to koleżanka? Śmiała się do rozpuku oglądając mentora Wiewiórczego Ogona, który to z ogromnym przerażeniem w oczach oglądał się za drogą ucieczki.
- No chodź już chodź na to polowanie – mruknęła pomiędzy salwami śmiechu klepiąc go ponownie po ramieniu. Powoli sama zaczynała bać się nadwrażliwej karmicielki. Może to przez fakt, że ta teraz sunęła na nich prychając wściekle z chęcią mordu w oczach. Jedno było pewne, teraz nie tylko Iglasty musiał wiać. Oboje zaraz znikli za wyjściem z obozu. Oglądając się za siebie pokierowali się najdalej od obozu jak tylko mogli. Cętkowany Liść usiadła w końcu oddychając ciężej. Z pewnością obraz rozwścieczonej Gąski będzie ją napastował w snach.
- Nie wiedziałam, że Gęsie Pióro jest taka… no taka, taka… przewrażliwiona? – Igła mimo, że nie miał ochoty na spór od razu rzucił się do obrony partnerki.
- Ona… jej przejdzie. No wiesz, tak to bywa. Kiedy nie masz nawet chwili na sen – mruknął przecierając oczy. Buraska miała wrażenie, że mówi jednocześnie o własnych doświadczeniach.
- Nie miało być jakichś zawodów? - może jeden raz wygra w tym głupim konkursie na łapanie zwierzyny. Swoją drogą Igła mógł być tak zmęczony. że by nawet nie zdołał upolować jednej myszy. Trzeba wykorzystać szansę.
<Iglasty Krzewie? Heh... chyba źle napisałam charakter Igły...>
Dzięki za tytuł największego gbura w klanie xD Serio, czuję się doceniona ;)
OdpowiedzUsuń