Niebo było wyjątkowo bezchmurne, kiedy Rudzik wrócił rano do stodoły z zapasem nowych ziół. Była w końcu pora nowych liści, więc trzeba było korzystać. Tym bardziej, że do klanu ostatnio dołączyły dwie nowe kotki, a właściwie kotka i kocur.. to było dla niego trochę zbyt skomplikowane, ale bądź co bądź wychodzi na to samo i trzeba było mieć więcej lekarstw. Kocurek uwielbiał wypytywać je o życie w klanach, nawet jeśli nowi członkowie nie zawsze byli zainteresowani rozmową. Zazwyczaj po prostu siedzieli w swoim towarzystwie i Rudzik starał się zignorować ukłucia zazdrości na ten widok. Naprawdę cieszył się ich szczęściem i zrobiłby wszystko dla każdego jednego członka jego klanu, jedyną złą osobą był tu on i jego zazdrość. Medyk znowu poczuł się źle, więc miał zamiar pójść się położyć, jednak usłyszał, jak ktoś go woła.
- Rudziku? Pszczele Żądło chyba ma dosyć dużą drzazgę w łapie - podbiegła do niego Leśny Strumień.
- A-ah tak, niestety chodzimy tu cały czas po starych deskach, więc zdarza się t-to dosyć często - wyjąkał przepraszającym tonem. - Wezmę coś i już idę.
Medyk wziął parę liści krwawnika, tak na wszelki wypadek, bo ostrożności nigdy za wiele i pomaszerował za błękitną kotką.
Pszczele Żądło siedział na stercie siana, usilnie próbójąc wyciągnąć sobie kawałek drewna z łapy zębami, jednak on tylko wsuwał się dalej pod skórę. Rudzik wzdrygnął się i położył liście na ziemi po czym podszedł do niego.
- Po co marnujesz lekarstwa na zwykłą drzazgę, poradzę sobie sam - zmierzył go wzrokiem kocur, przez co medyk lekko zadrżał ze strachu.
- M-m-mamy dużo k-krwanika, ostatnio rośnie jak n-..nigdy - wyjąkał. - Poza tym nie można ry-ryzykować z-zakażenia.
- Rudzik wie co robi - otarła się o bok ukochanej Leśna. - Będzie szybciej, jak ci pomoże.
Szylkretowy kocur spojrzał się na nią z uwielbieniem, po czym westchnął i wyciągnął łapę w stronę Rudzika, który szybko i z wprawą wyciągnął kawałek drewna z poduszeczki, w końcu lata życia w stodole oznaczają miliony takich "operacji", po czym nałożył na małą rankę odrobinę przeżutych liści.
- Nie s-stawiaj łapy na ziemię przez jakiś czas.. najlepiej aż przestanie cię piec - rozkazał arlekin.
- Jasne - odpowiedział szybko drugi kocur, kładąc się obok swojej partnerki, która polizała go za uchem.
Rudzik znowu poczuł ukłucie zazdrości, ale nie dał tego po sobie poznać i szybko wyjąkał:
- Pomoglibyście m-mi zebrać zioła po porze sz-szczytowania słońca?
Miał nadzieję unikać Małego tak bardzo jak tylko mógł, więc ostatnio prosił o to każdego, byle nie szaro-białego uzdrowiciela. Czuł się źle z tym, że tak podle wykorzystuje klanowe koty, jednak kotki nie miały chyba nic przeciwko, bo skinęły głowami i wróciły do wzajemnego mycia futra.
***
Słońce świeciło w najwyższym punkcie, gdy dwa koty stanęły przed legowiskiem medyka. Rudzik uśmiechnął się nieśmiało i szybko wziął z półki liście bluszczu do zbierania ziół, po czym podszedł do kotek.
- Rudziku? Pszczele Żądło chyba ma dosyć dużą drzazgę w łapie - podbiegła do niego Leśny Strumień.
- A-ah tak, niestety chodzimy tu cały czas po starych deskach, więc zdarza się t-to dosyć często - wyjąkał przepraszającym tonem. - Wezmę coś i już idę.
Medyk wziął parę liści krwawnika, tak na wszelki wypadek, bo ostrożności nigdy za wiele i pomaszerował za błękitną kotką.
Pszczele Żądło siedział na stercie siana, usilnie próbójąc wyciągnąć sobie kawałek drewna z łapy zębami, jednak on tylko wsuwał się dalej pod skórę. Rudzik wzdrygnął się i położył liście na ziemi po czym podszedł do niego.
- Po co marnujesz lekarstwa na zwykłą drzazgę, poradzę sobie sam - zmierzył go wzrokiem kocur, przez co medyk lekko zadrżał ze strachu.
- M-m-mamy dużo k-krwanika, ostatnio rośnie jak n-..nigdy - wyjąkał. - Poza tym nie można ry-ryzykować z-zakażenia.
- Rudzik wie co robi - otarła się o bok ukochanej Leśna. - Będzie szybciej, jak ci pomoże.
Szylkretowy kocur spojrzał się na nią z uwielbieniem, po czym westchnął i wyciągnął łapę w stronę Rudzika, który szybko i z wprawą wyciągnął kawałek drewna z poduszeczki, w końcu lata życia w stodole oznaczają miliony takich "operacji", po czym nałożył na małą rankę odrobinę przeżutych liści.
- Nie s-stawiaj łapy na ziemię przez jakiś czas.. najlepiej aż przestanie cię piec - rozkazał arlekin.
- Jasne - odpowiedział szybko drugi kocur, kładąc się obok swojej partnerki, która polizała go za uchem.
Rudzik znowu poczuł ukłucie zazdrości, ale nie dał tego po sobie poznać i szybko wyjąkał:
- Pomoglibyście m-mi zebrać zioła po porze sz-szczytowania słońca?
Miał nadzieję unikać Małego tak bardzo jak tylko mógł, więc ostatnio prosił o to każdego, byle nie szaro-białego uzdrowiciela. Czuł się źle z tym, że tak podle wykorzystuje klanowe koty, jednak kotki nie miały chyba nic przeciwko, bo skinęły głowami i wróciły do wzajemnego mycia futra.
***
Słońce świeciło w najwyższym punkcie, gdy dwa koty stanęły przed legowiskiem medyka. Rudzik uśmiechnął się nieśmiało i szybko wziął z półki liście bluszczu do zbierania ziół, po czym podszedł do kotek.
<Pszczele Żądło? Leśny Strumień? uwu>
Fajne
OdpowiedzUsuńWSZYSTKO co napisze Rudzik, jest fajne
UsuńA, zapomniałam napisać, że klepu klep ^^" A opko będzie... niedługo
OdpowiedzUsuń