Kociaki rosły w oczach i Ciernistej coraz trudniej było uwierzyć, że nie tak dawno temu odebrała poród części z nich. To była chyba ostatnia rzecz, jaką w swojej karierze liderki spodziewała się zrobić, ale czego nie robi się dla najbliższych przyjaciół? Musiała przyznać, że znanie prawdy było dziwne. Obserwowała te maluchy i ze zgrozą stwierdzała, że wie o nich więcej, niż one same. Spoglądała w kierunku swojego brata i zastanawiała się, jaki ma do nich stosunek. Patrzyła na Migotkę i nie mogła oderwać swoich myśli od stwierdzenia, że mimo wszystko się o nie troszczy. Czy właśnie tak czuł się Lamparcia Gwiazda, patrząc na nią i jej rodzeństwo? A może to po prostu Cierń miała zbyt silne skłonności do refleksji? Uśmiechnęła się ponuro sama do siebie. Najważniejsze, że Migoczące Niebo czuje się dobrze. Po tym, co zrobił jej brat, doskonale rozumiała, że nie chciała się nimi zaopiekować.
Do legowiska przywódczyni wszedł masywny cień, aby ułożyć się przy niej i liznąć ją za naderwanym uchem. Bura zamruczała z roszkoszą, aby za chwilę wtulić się w ciepłe, miękkie futerko partnerki.
— Czemu jesteś tutaj sama? — zapytała spokojnie Brzoskwinia. Cierń nie spojrzała w jej kierunku, nadal chowając głowę w kremowyej, okrytej cętkami szacie. Uwielbiała fakt, że kocica była tak gęsto owłosiona. Dawało jej to zawsze ogromne poczucie bezpieczeństwa.
— Wiesz, że nie lubię tłumów — oznajmiła spokojnie. W istocie, pomimo "instynku macierzyńskiego" względem swojego klanu, córka Białej Sadzawki nigdy nie wdawała się w grupowe dzielenie języków, częściej prowadziła krótkie rozmowy z poszczególnymi klanowiczami. Była po prostu introwerktyczką, co tu wiele tłumaczyć? Najlepiej się czuła we własnym towarzystwie, nawet pomimo silnego poczucia wspólnoty.
Wojowniczka z wolna pokiwała głową, uśmiechając się pod nosem. Przez długą chwilę milczały, a liderka zastanawiała się nad nowym etapem, w jaki wejść miały kocięta jej braci. W końcu uniosła wzrok na Brzoskwinię, a gdy ich spojrzenia się skrzyżowały, powoli, z czułością zmrużyła oczy. Partnerka odpowiedziała jej tym samym.
— Powiedz... — Cierń zaczęła powoli, uśmiechając się lekko. — Czy nie chciałabyś otrzymać ucznia?
Ostatnim wychowankiem córki Złotej Melodii był jej brat, a Ciernista zdecydowanie uważała, że ma potencjał na zajęcie się jeszcze paroma przyszłymi wojownikami. Nie była mistrzynią walki, jednak posiadała ogromną wiedzę i była doskonała w uczeniu innych. Prócz tego, miała ogromną cierpliwość.
Brzoskwiniowa Gałązka uśmiechnęła się blado i pokiwała głową.
— Myślę, że sobie poradzę — odparła, chociaż z lekkim wahaniem. Pręgowana tygrysio liznęła ją w nos.
— Na pewno sobie poradzisz — zaznaczyła pewnym siebie tonem, uśmiechając się dziarsko. Jeśli nawet Brzoskwinia do reszty zwątpiła by w siebie, Cierń nigdy nie przestanie w nią wierzyć.
~*~
Następnego wieczora bura zwołała swój klan, po raz kolejny występując na wzniesieniu. Oplotła spojrzeniem zebranych, aby następnie przemówić gładkim, spokojnym głosem.
— Splotku, Blady, Sarenko, Szałwio, oraz Rozkwicie, wystąpcie.
Piątka kociąt spojrzała po sobie, aby następnie mniej, lub bardziej śmiało, w zależności od indywidualnej jednostki, ruszyć w kierunku swojej stryjenki. Ciernista Gwiazda poczekała, aż wszystkie znajdą się przy niej, aby nareszcie rozpocząć. Brakowało tutaj Liska, jednak bura podjęła decyzję i nie zamierzała prowadzić wojen o kociaka, który sam nie chciał należeć do jej klanu. To nie miałoby sensu.
— Ukończyliście już sześć księżyców i osiągnęliście odpowiedni wiek, aby rozpocząć trening. Splotku, od dzisiaj, aż po jego koniec, zwać cię będą Splecioną Łapą, twoim mentorem będzie Brzoskwiniowa Gałązka. — Pierwszy uczeń, oraz mentor zetknęli się noskami, a Ciernista Gwiazda natychmiast ruszyła dalej.
— Blady, teraz nazywać się będziesz Bladą Łapą, a twoim mentorem będzie Ziołowy Nos.
Poczuła ukłucie dumy, kiedy jej dawny uczeń dotknął nosa swojego pierwszego ucznia. Niedawno to ona dotykała nosem jego noska, wówczas tak małego i delikatnego, a teraz to on poprowadzi trening! Bura była pewna, że dobrze sobie poradzi.
— Sarenko, od teraz zwracać się do ciebie będą Sarnia Łapo, a twoim mentorem zostanie Leśny Cień. — Długo nad tym myślała. Czy Las zasłużył na ucznia? Był jednak wojownikiem od dłuższego czasu i jego rodzeństwo szkoliło już swoich wychowanków. Może odpowiedzialność za czyjąś edukacje mu pomoże? Bura zadbała jednak, aby nie szkolił własnych dzieci. Wiedziała, że Migoczące Niebo nie życzyła sobie takowego kontaktu delikwenta z jej dziećmi. Uczennica i mentor połączyli na krótko swoje nosy.
— Szałwio, od teraz znany będziesz, jako Szałwiowa Łapa, a o twoją edukację zadba Fiołkowa Bryza. — Ciernista Łodyga nie mogła powstrzymać uśmiechu, mówiąc to. Właśnie przyznawała swojej córce ucznia. Czy mogło być coś cudowniejszego? Była pewna, że Fiołek dobrze sobie poradzi i da kociakowi niezły wycisk. Dostrzegła także iskrę ekscytacji w jej oku, gdy ta dotknęła nosem malucha.
— Rozkwicie, od dziś twoje imię to Kwitnąca Łapa. Twoim treningiem zajmie się Orli Trzepot. — Kolejna fala dumy przepłynęła przez jej pierś. Jej mały, uroczy synek zdecydowanie świetnie sobie poradzi. Tylko patrzeć, aż Kwitnąca Łapa rozkwitnie pod jego wpływem.
— Niech Klan Gwiazdy dopomoże wam w nauce i da siły, by zostać w przyszłości dzielnymi, silnymi wojownikami. Dziękuję.
Kiedy mieszkańcy Klanu Burzy rozeszli się, do boku Ciernistej Gwiazdy dostąpiła jej przyjaciółka, Migotka. Cierń dostrzegła cień pretensji w jej oczach.
— Dałaś Leśnemu ucznia? — zapytała, trochę ze zdziwieniem, a trochę ze złością. Ciernista Gwiazda pokiwała głową.
— Powinien mieć jakiś obowiązek, to może wybije sobie z głowy głupoty. Zadbałam jednak, aby to nie był żaden z nich. — Tutaj oczywiście na myśli miała dzieci Migoczącego Nieba. Miała nadzieję, że szylkretka zrozumie jej decyzję.
< Migotko? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz