- Niech to szlak!- warknęła terminatorka ciężko siadając na ziemi- czy jestem aż tak beznadziejna?
Chciała użalać się nad sobą dalej ale usłyszała trzask gałązek. Jej serduszko zabiło mocniej budząc najsilniejszy instynkt: przetrwania. Głuszcowa Łapa wstała po cichu po czym cofnęła się z podkulonym ogonem. Kiedy głośność trzasków narastała kotka nastroszyła futro i wbiegła na drzewo wspinając się na pierwszą gałąź. Ukryła się w gęstwinie liści czekając na to co wyjdzie zza krzaków. Ku jej zaskoczeniu, pierwszy pojawił się ostry zapach. Uczennicy zachciało się od niego kichać, jednak postanowiła pozostać cicho dusząc to w sobie. Liście rozpierzchły się a zza nich wyszedł masywny kocur o białej sierści. Obcy otrzepał futro i wyprostował grzbiet. Kiedy lekko uniósł łeb w górę ukazał kotce swoje wielkie, złote ślepia. Serce Głuszcowej Łapy zatrzymało się na chwilę aby zabić mocniej w kolejnej sekundzie. Postać kocura wydała się jej tak pociągająca, że jedynym jej pragnieniem było zejście do niego i rozmowa z tym osobnikiem. Nieostrożnie postawiła tylną łapkę która ześliznęła się z gałęzi a sama uczennica straciła równowagę. W porę jednak złapała pazurami gałąź przez co nie spadła. Mimo to, jej dyndający ogon zauważył tajemniczy jegomość. Zaśmiał się cicho po czym skoczył w stronę drzewa i po paru susach znalazł się na wyższej gałęzi niż kotka. Wielki, kwadratowy łeb zawisł nad Głuszką a para złotych oczu świdrowała ją z zaciekawieniem.
- Witaj...
- AGH!- pisnęła najdziwniej jak tylko ona umiała po czym z łoskotem zleciała w krzaki. Z jej pyska dalej wydobywały się przerażone pomruki poprzedzane panicznym machaniem kończyn w celu wydostania się z rośliny. Kocur zeskoczył zgrabnie z drzewa po czym wsadził łeb w zarośla i wyciągnął za kark biedną uczennicę. Głuszcowa Łapa skuliła się przerażona i wpełzła pod korzenie drzewa obserwując wielkimi oczami nieznajomego.
- Błagam, nie rób mi krzywdy!- jęknęła sama brzydząc się swojego tchórzostwa i tego, że instynkt przetrwania przemawiał głośniej niż jej honor czy duma. Biały kocur zaśmiał się donośnie po czym zamruczał wyciągając do niej łapę.
- Spokojnie nerwusku, nie mam takiego zamiaru...no choć, nie zjem cię! W końcu, to twoje terytorium.
- Skąd wiesz?
- Po pachniesz jak ono- zauważył rezolutnie a jego głęboki, lekko zachrypły głos odbił się echem w wielkich uszach Głuszcowej Łapy- mam na imię...Zamieć, a ty?
- Głuszcowa Łapa- odpowiedziała kotka wysuwając pysk ponad konar- na pewno mi nic nie zrobisz?
- A gdzie tam! Jakbym mógł skrzywdzić tak śliczną istotę- zamruczał Zamieć uśmiechając się przyjaźnie- nie wybaczył bym sobie.
- Śl-liczną?- zdziwiła się Głuszcowa Łapa unosząc uszy do góry- kogo?
- Ciebie kwiatuszku- zamruczał rozbawiony kocur po czym odszedł kawałek siadając w zasięgu promieni słonecznych- no chodź, porozmawiajmy.
Urzeczona szarmanckim kocurem uczennica wystawiła łapkę po za bezpieczne schronienie. Stopniowo zaczęła zbliżać się do potężnego gościa sunąc brzuchem po ziemi. W końcu usiadła w odległości dwóch ogonów od niego obserwując go przeszklonymi oczkami pełnymi ciekawości i przerażenia. Zamieć wyczuł z daleka drżenie jej ciała i uśmiechnął się lekko próbując ją w ten sposób uspokoić. Nie zbliżył się, nawet nie drgnął chcąc dać jej przestrzeń do oddechu.
- Jak się masz? Co robisz tutaj sama?
- Ja...ja potrzebowałam trochę czasu dla siebie, to wszystko- odpowiedziała mu pesząc się ilekroć kocur tylko na nią spojrzał. Zamieć poruszył wąsami wiedząc, że ma ją już w garści.
- A co się stało, jeśli mogę zapytać?- kocur zrobił jeden krok do przodu po czym usiadł na ziemi.
-Nic, po prostu...wszystko się sypie, jestem okropna mimo, że się tak staram- wyznała Głuszcowa Łapa patrząc na swoje białe palce- nie nadaję się na bycie wojownikiem.
- No coś ty! Zapewniam, że jesteś świetna, tylko musisz uwierzyć w siebie...może chcesz spróbować mnie zaatakować, co?- zaproponował gość lekko przekręcając głowę w bok- obiecuję, nie ugryzę cię ani nie podrapię, to jak?
- Ja...nie wiem...nie lubię walczyć- oparła Głuszka spuszczając jeszcze niżej głowę- nadaje się tylko na medyka.
- Coś ty! Wstawaj, pokaż co potrafisz!- zachęcał ją dalej odsuwając się na kilka kroków- zaatakuj mnie, zobaczymy!
Uczennica machnęła ogonem i spojrzała na nowego towarzysza. W jego ślepiach płonęła czysta determinacja i chęć pomocy młodej kotce. Głuszka poczuła, że wreszcie ktoś wyciągnął do niej pomocną łapę. Ośmielona tym wstała po czym zebrała się do skoku. Ruszyła i już po kilku susach znalazła się tuż przy puszystym kocurze. Nawet nie wysunęła pazurów, pewna, że spudłuje. Ku jej zdziwieniu wylądowała wprost na jego boku, co więcej Zamieć padł pod naporem jej ciała. Kotka straciła równowagę opadając na żebra kocura.
- Aaah, powaliłaś mnie! Ah, biada mi, biaada!- zawył żałośnie kocur po czym wybuchł śmiechem który udzielił się jego ,,nowej uczennicy. Głuszka przejechała łapką po brzuchu Zamieci czując na poduszkach lekko szorstkie futerko kocura. Gdyby mogła, zarumieniłaby się od razu. Jej serce znowu zabiło a oczy same powędrowały na potężny pysk. Zamieć obrócił się na plecy wyciągając daleko szyję. Ziewnął po czym ciężko odetchnął a ogonem dotknął boku kotki.
- Jejku, straszna z ciebie chudzinka- zauważył dalej leżąc w tej samej pozycji- nie karmią cię w klanie czy coś?
- Nie...to nie tak...- speszyła się Głuszcowa Łapa dalej leżąc oparta o starszego kocura- ja po prostu, nie mam ochoty jeść.
- Ależ jedzenie jest potrzebne i przyjemne! Dzięki niemu jesteśmy silniejsi, wiesz? Powinnaś jeść jeśli chcesz być wojowniczką.
- Powinnam?
- Pewnie- Zamieć odwrócił się na bok mierząc ślepiami młodą kotkę obok niego- sprawi to też, że będziesz wyglądała na zdrowszą i śliczniejszą, chociaż nie wiem czy to możliwe.
Głuszcowa Łapa czuła napięcie jakie jest między nimi. Pierwszy raz w życiu ktokolwiek sprawił, że poczuła się właśnie tak. Nie mogła oderwać wzroku od jego pyska. Białe futro okraszone ciemniejszymi smugami lśniło w promieniach słońca, pędzelki lekko drgały wprawiane w ruch przez drżenie jego uszu, a oczy zdradzały całą tajemnicę jego serca. Onieśmielona i zadurzona kotka wstała pospiesznie chcąc przerwać ten trans. Na sztywnych łapach oddaliła się parę kroków po czym obróciła łeb w jego stronę.
- Ja...powinnam już iść- wyznała machając nerwowo ogonem.
- Rozumiem. Wróć tu jeszcze, dobrze? Z chęcią zobaczę się z tobą po raz kolejny...i ah, wytarzaj się w trybulach czy bzie aby zamaskować mój zapach, nie chcemy aby ktoś się o tym dowiedział...
Głuszcowa Łapa kiwnęła głową na znak iż rozumie po czym oddaliła się od miejsca ich spotkania. Serce było jej trzy razy szybciej podczas tego powrotu do obozu.
Gdy tylko wkroczyła do swojego domu większość kotów zwróciła na nią uwagę. Stojąca nieopodal Jaszczurcza Łapa skrzywiła nosek i spojrzała na swoją siostrę. Podeszła do lekko przestraszonej Głuszcowej Łapy i powiedziała:
- Jejuśku, siostra! W co ty wpadłaś!
- Wybacz, goniłam tą jaszczurkę aż do bzów i...chciałam ją po prostu złapać- odpowiedziała wymijająco ukazując gada którego trzymała w swoich szczękach. Szylkretowa kotka o więcej nie pytała wracając do rozmowy którą toczyła wraz z Gronostajowym Krokiem. Uradowana Głuszka odetchnęła z ulgą, jej dokładne mycie oraz wytarzanie się w roślinach dało chciany skutek. Gdy tylko odłożyła jaszczurkę na stos została wezwana do samego lidera przez Omszoną Skórę. Łaciaty zastępca podszedł do niej wskazując głową legowisko jej wuja.
- Potokowa Gwiazda chcę cię widzieć- mruknął do niej po czym odprowadził przerażoną kotkę. Na pocieszenie, gdy się rozstawali, trącił jej ucho nosem po czym wrócił do obozu zająć się sprawą patroli. Głuszcowa Łapa przełknęła ślinę, była pewna, że lider jakoś dowiedział się o jej dzisiejszym spotkaniu. ,,Uspokój się kupo futra! Jak miał się dowiedzieć tak szybko, to niemożliwe!" skarciła się w głowie po czym weszła na chwiejnych łapach do legowiska. Panował tam półmrok, Potokowa Gwiazda leżał na swoim posłaniu chowając w łapach pysk. Gdy usłyszał drobne kroczki córki Żądlącego Języka uniósł łeb i westchnął cicho.
- Witaj Potokowa Gwiazdo...
- Cześć Głuszko- przywitał się wielce nieformalnie ziewając lekko- wybacz za to jaki ,,nie życiowy" jestem dzisiaj, ale znowu zostałem ojcem. Sen, po raz kolejny, to dla mnie abstrakcja.
Lider zaśmiał się mrużąc powieki. Z pozostałą siłą usiadł na posłaniu lekko się garbiąc. W oczach Głuszki wyglądał teraz bardzo atrakcyjnie, dojrzale. Kotka od zawsze uważała, że jej wuj jest najprzystojniejszym kocurem ze wszystkich w klanie, lecz jego pozycja została poważnie zachwiana przez Zamieć. Na samo wspomnienie o nim uczennicy zrobiło się cieplej.
- Posłuchaj, doszły mnie słuchy od Klonowej Sadzawki, że nie idzie ci trening, czy to prawda?- zapytał łagodnie a widzą jak kotka kiwa łebkiem kontynuował- co jest tego powodem?
- Ja...ja nie chcę walczyć. Ja nie umiem walczyć- wyznała szybko Głuszcowa Łapa, miała dość ukrywania tego co ją męczyło- chciałam zostać uczennicą medyka, ale ktoś mnie ubiegł! Ja nie nadaję się do walki, jestem zbyt wątła, zbyt słaba, Potokowa Gwiazdo, spójrz na mnie...
Lider uniósł brwi przyglądając się terminatorce po czym zniżył łeb do jej poziomu.
- Widzę śliczną i mądrą kotkę która po prostu w siebie nie wierzy. Ja też byłem kiedyś taki jak ty...no, powiedzmy. Kochanie, wystarczy, że troszkę się postarasz i wszystko ci się uda! Nie dogadujesz się z Klonową Sadzawką?
- Nie...- przyznała Głuszcowa Łapa lekko odgarniając kurz koniuszkiem ogona- nie umiem.
- Nie umiem i nie umiem, cały czas to powtarzasz! A ja wiem, że umiesz, ale się boisz- mruknął kocur owijając chudą kitką drobne ciałko uczennicy- no już, może pomóc ci się z nią zaprzyjaźnić, co? Potrzebujesz przyjaciela, każdy potrzebuje.
- Ale ja nie chcę...
- Chcesz, ale nie wiesz jak- mruknął Potokowa Gwiazda po czym wstał i przeciągnął swój grzbiet- no chodź, porozmawiamy z Klonową Sadzawką.
Głuszcowa Łapa wstała z ziemi i uśmiechnęła się lekko do kocura. Poruszyła chudym ogonkiem i ruszyła tuż za liderem który był dla niej wielkim wzorem. W duszy cieszyła się, że nikt nie wie o jej spotkaniu z Zamiecią. Co lepsze, nie mogła doczekać się kolejnego.
Uuuuu to o to chodziło...
OdpowiedzUsuń-Cętka