"Ja jestem ojcem Zimozioła"
Wpatrywała się w brata z niedowierzaniem, pozbawiona oddechu przez jego słowa. Serce kotki złamało się jeszcze bardziej niż przedtem. Własny brat, kot, który łączył z nią więzy krwi wbił jej sztylet prosto w plecy. Klonik spuścił głowę, stojąc na krańcu gałęzi.
Kolejne łzy pociekły po pyszczku kotki, gdy ta stała w bezruchu. Czuła ucisk w klatce piersiowej, jakby powstała wyrwa z każdym uderzeniem serca tylko się powiększała.
Zakała, wbijając pazury w korę.
— Dlaczego mi to zrobiłeś!? DLACZEGO?!
Wrzasnęła, zanosząc się płaczem. Klon zacisnął ślepia, biorąc głębszy wdech.
— Bo Bielik mnie poprosiła...
— NIEMOŻLIWE!
— A JEDNAK! Chciała żebyście były rodziną, żebyście miały kociaka, który jest połączeniem was obu. Dlatego mnie poprosiła, bo jestem twoim bratem.
Źrenice szylkretki zmniejszyły się niemalże do wielkości ziarnka piasku. Syknęła wściekle, zachowując się zupełnie jak nie ona. Ogon smagał powietrze, co jakiś czas uderzając o pięty medyczki.
— Mogłeś odmówić! Mogłeś! A jednak się zgodziłeś!
Nie sądziła, że własny brat zrobi jej coś tak okropnego. Ich relacja nie była kolorowa, po prostu egzystowali obok siebie, jednakże... jednakże nadal byli rodzeństwem.
Kotka zaniosła się kolejnymi spazmami szlochu, drżąc na całym ciele.
Klonik miauknął cicho, że przecież nic nie wiedział, że tak to może wyjść. Sądził, że Owieczka na wszystko się zgodziła.
Mówił, że chciał tylko pomóc.
Owieczka jednak mu nie wierzyła, wszystko co znała i kochała zostało zrujnowane, dlaczego więc miała uznać, że brat jej nie okłamuje?
Ze złości uderzyła w gałąź.
Raz.
Drugi.
Trzeci.
Usłyszała trzask, wczepiając się pazurami w korę. Serce jej stanęło, gdy runęli wprost na kamienie znajdujące się pod drzewem.
Klonik zdołał tylko wydać z siebie pełne bólu stęknięcie, gdy jego głowa z impetem uderzyła o głaz, brudząc go na czerwono.
Później i dla Owieczki zapadła ciemność.
O cholerka
OdpowiedzUsuńUjujuj…
OdpowiedzUsuń