- Tak, nie martw się Kózko - odetchnęła głęboko. Kocur już otwierał pyszczek, by powiedzieć, że nie musi nic przednim ukrywać, a ta spojrzała by na swoje łapki i uprzedziła Kozią Nóżkę. - Byli by z nas świetni rodzice.
Co.
Kozę zamurowało. Autentycznie Kozią Nóżkę zamurowało.
- Że przepraszam, ale c-co? - palnął w końcu zmieszany bicolor, a jego mózk chwilowo przestał działać. Instynkt macierzyński się jej włączył czy co? Dlatego była taka zestresowana?
- Że przepraszam, ale c-co? - palnął w końcu zmieszany bicolor, a jego mózk chwilowo przestał działać. Instynkt macierzyński się jej włączył czy co? Dlatego była taka zestresowana?
- Oh nie udawaj takiego świętego, wiesz o co mi chodzi, pf - żachnęła się kotka, odwracając główkę. - P-poza tym! N-nie chciałbyś mieć gromadki małych k-klusek...? - bengalka przełknęła głośno ślinę, oddychając szybko. Bardzo szybko. Oboje wyglądali bardzo podobnie - speszeni, nerwowi. Kozia Nóżka miał wrażenie, że zaraz tutaj zejdzie. Naprawdę. Ale co miał zrobić? Odmówić jej i powiedzieć, że są za młodzi na taką odpowiedzialność? A-ale jak wtedy poczuje się Śnieżny Sopel? Koza nie wiedział, co robić i jak się zachować.
- W-więc...? - kaszlnął głucho Koza, przebierając nerwowo łapkami. A co jeśli zrobi coś źle? I jakoś skrzywdzi Śnieżkę? A co jeśli...- M-mhm... - Śnieżka skinęła mu nieśmiało główką, a zatknięcie jej noska z jego rozwiało jego wątpliwości... no, przynajmniej w jakimś stopniu. "T-to jak się do tego z-zabrać? P-przypomnij sobie co mówił S-sokole Skrzydło....". Oddech kocurka drżał z nerwów, ale także pewnego... podekscytowania? Kózka liznął partnerkę za uchem no i dalej tak jakoś samo poszło.
***
Po jakimś czasie od tego... zbliżenia, Śnieżny Sopel przeniosła się do kociarni. Do Koziej Nóżki chyba wciąż nie doszło, że zostanie ojcem. Że za dwa księżyce Śnieżny Sopel urodzi kocięta, które będą ich. Tylko ich. Odkąd Sokole Skrzydło potwierdził ciążę bengalki słowami "No trochę się pospieszyliście. Gratulacje.", Kózka nie do końca wiedział, co czuje. Był bardzo szczęśliwy, ale także nerwowy i rozbrykany jak nigdy. Bo w końcu co jeśli Śnieżce będzie coś potrzeba, a go obok nie będzie? Więc by tak się nie stało, Koza przychodził do niej, gdy tylko miał czas. Tak często bywał w kociarni, że Wschodząca Fala zastanawiała się, czy nie nazwać go czasem królową.
- Śnieżko, kochanie moje, czy czegoś nie potrzebujesz? Może jesteś głodna? Albo przynieść ci wody? - zaświergotał kocur, wparowawszy do żłobka. Kotka jakby wystraszona wzdrygnęła się, po czym pokręciła delikatnie łebkiem. Koza zmarszczył brwi, widząc wyraz jej pyszczka. Coś było nie tak. Już od paru wschodów słońca coś ją trapiło, a Kozia Nóżka mógł jedynie bezsilnie na to patrzeć. Może martwi się tym, że nie będzie dobrym rodzicem? Jeśli o to jej chodziło, to nie była sama. Liliowy bicolor okropnie się zamartwiał tym, że nie będzie dobrym tatą. Kocur nie chciał zamęczać swojej ukochanej, jednak może rozmowa jej pomoże? Przyszły ojciec ułożył się obok partnerki i z troską spojrzał jej prosto w oczy,
- Śnieżynko, widzę, że coś jest nie tak. - powiedział spokojnym tonem. - Możesz mi powiedzieć, co się dzieje.
< Śnieżko? >
- Śnieżko, kochanie moje, czy czegoś nie potrzebujesz? Może jesteś głodna? Albo przynieść ci wody? - zaświergotał kocur, wparowawszy do żłobka. Kotka jakby wystraszona wzdrygnęła się, po czym pokręciła delikatnie łebkiem. Koza zmarszczył brwi, widząc wyraz jej pyszczka. Coś było nie tak. Już od paru wschodów słońca coś ją trapiło, a Kozia Nóżka mógł jedynie bezsilnie na to patrzeć. Może martwi się tym, że nie będzie dobrym rodzicem? Jeśli o to jej chodziło, to nie była sama. Liliowy bicolor okropnie się zamartwiał tym, że nie będzie dobrym tatą. Kocur nie chciał zamęczać swojej ukochanej, jednak może rozmowa jej pomoże? Przyszły ojciec ułożył się obok partnerki i z troską spojrzał jej prosto w oczy,
- Śnieżynko, widzę, że coś jest nie tak. - powiedział spokojnym tonem. - Możesz mi powiedzieć, co się dzieje.
< Śnieżko? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz