Błękit zawiesiła wzrok na złocistym motylu. Och jaki był piękny! Jego skrzydła przypominały barwą żółte ślepia Hiacynta. Swoją drogą... Ciekawe co też jej partner porabia. Jak się miewa? Czy niczego mu nie brakuje? Świetlisty Potok prychnęła cicho, przypominając o swoim istnieniu.
- Co się stało? - zamruczała skołowana niebieska. Wojowniczka zmarszczyła brwi.
- Zaczęłaś o czymś mówić, ale nie dokończyłaś - wyjaśniła powoli, jakby tłumaczyła coś kociakowi. - Pytałam czy wydarzyło się coś miłego?
- Em... Ach faktycznie! - uprzytomniła sobie kocica. - Cóż... Ja... Po prostu cieszę się, że wytrenowałaś ucznia, to wszystko.
Uśmiechnęła się niezgrabnie i traciła przyjaciółkę w bark.
- Kto ostatni przy Burzowym Drzewie, ten jest wronią strawą!
*A teraz po śmierci Hiacynta, jakby kto pytał 💔*
Słońce powoli wspinało się po niebie. Noc zamieniała się w dzień, wraz z nią powoli znikała rozpacz Błękit, a pojawiało się nowe uczucie. Wściekłość. I chęć działania. Ból ściskający jej klatkę piersiową był nie do zniesienia. Do tego jeszcze dochodził pulsujący ogon, którego końcówka została znacznie spłaszczona przez potwora Dwunożnych. Jednak Błękitna Cętka nie chciała poddawać się tak łatwo, co to to nie! Zacisnęła szczęki, usiłując myśleć racjonalnie. Mogła iść od razu i odszukać borsuka, którego skórę przyniesie do klanu z powrotem, jak trofeum. Wyciągnęła pazury i wbiła je w glebę. Och, tak. Zemsta. Nie, najpierw musi zanieść ciało Hiacynta do obozu... odprawić czuwanie... Nie, chwila! Przecież klan nie zrozumie, wygnają ją, zawiedzie tyle niewinnych kotów. Czapli Potok, Mokra Blizna, Niezapominajkowy Szlak, Świetlisty... Zamarła, szerzej otwierając błękitne ślepia. Ktoś przeciskał się przez trawy, nawołując cicho. Uspokajająco pogładziła ukochanego po policzku. Zwłoki stały się zimne i wiotkie. Zastępczyni z furią odpędziła kilka much, które zdążyły się zainteresować kocurem. Głos coraz bardziej się przybliżał, aż w końcu kocica go rozpoznała.
- Światełko? - wydukała, stając nad partnerem, by w razie czego przyjąć uderzenie. Po chwili rzeczywiście zobaczyła łaciatą głowę szylkretki, wychylającą się spomiędzy trawy.
- Błękit? J-ja widziałam krew... Co tak strasznie śmierdzi? Na Klan Gwiazdy, twój ogon! I...
Był to chyba najdłuższy monolog w wykonaniu Świetlistego Potoku, jaki córka Boćka kiedykolwiek słyszała. Źrenice wojowniczki zmniejszyły się, gdy zauważyła nad czym stoi cętkowana. Potem zauważyła ból w jej oczach i zacisnęła wargi. Przez pyszczek Błękitnej Cętki przemknął cień niepokoju. Wiedziała?! A zresztą, co to za różnica?! Zastępczyni dźwignęła się ciężko.
- Chcę go pogrzebać - warknęła. - Nie... Nie możesz mi tego zabronić!
Gorączkowo szukała buntu w oczach wojowniczki, tamta była po prostu zdziwiona. Niebieska z furią obnażyła kły i schwyciła partnera za luźną skórę na karku. W niczym nie przypominała radosnej Błękitnej Cętki, jaką była ledwie wschód słońca temu. Szylkretka otworzyła niemo wargi, wpatrując się w przyjaciółkę.
- Nie masz prawa sprzeciwiać się zastępcy - dalej gniewnie syczała Błękit. - Najlepiej wracaj do obozu.
Jej wściekłe spojrzenie przeszyło przyjaciółkę, gdy zacisnęła mocniej szczęki na karku Hiacynta, po czym ruszyła przez Drogę Grzmotu.
- Błękit, co ty...
Świst pierwszego potwora zagłuszył słowa wojowniczki. Córka Białej Sadzawki odczekała kilka uderzeń serca, by wejść na asfalt, ciągnąc ciało partnera za sobą. No właśnie. Ciało. Bo GO już tam nie było. Zagryzła wargi, ignorując łzy cisnące się do jej oczu, oraz ból, spowodowany zgniecioną końcówką ogona. Widok Świetlistego Potoku był tak irracjonalny, że aż niemożliwy. Łaciata zatrzymała się przed Drogą Grzmotu, wyraźnie skołowana. Błękitna Cętka ruszyła do przodu, z dumą unosząc głowę. Ciało jej ukochanego było coraz bardziej zakurzone. Skuliła się, czekając aż kolejny potwór przemknie przed jej ślepiami. Poczuła że przechodzi ją dreszcz i z przerażeniem zdała sobie sprawę, że budzi go sam zapach bestii. Czym prędzej dobrnęła do drugiego brzegu ulicy. Ruszyła jeszcze kawałek, między krzewy, po czym zatrzymała się niedaleko rozległego bagna. Tutaj ziemia była miękka i mokra od wczorajszego deszczu. Błękit wbiła w nią pazury. Z początku bez przekonania, później coraz energiczniej rozkopywała trawę. Gleba oblepiła jej spocone boki, rozdarte łapy i obolały ogon. To było idealne miejsce na spoczynek dla jej partnera. Czy tutaj przebiegają legendarne linie mocy, ułatwiające rozmowy z Gwiezdnymi? Zastępczyni miała cichą nadzieję, że tak. Dół powiększał się z każdym uderzeniem serca. Błękitna Cętka czuła obecność Światełka, jednak jej nie widziała. Z zadumą wyskoczyła z wgłębienia i podeszła do partnera, dotykając nosem jego nosa.
- Będę tęsknić - wyszeptała z żalem. - I zemszczę się. Obiecuję.
Dłuższą chwilę stała, po prostu oddychając, by następnie zepchnąć zwłoki do dołu. Jej oddech zmienił się na płytszy, gdy z powrotem go zakopywała, zostawiając ciało Hiacynta pod ziemią już na zawsze. Zgniotła kwiat - ostatni prezent od kocura. Jego nasiona rozsypała na świeżo skopanej ziemi. Urosną, wielkie i piękne... Inne. Jak ich miłość.
- Wiem że tu jesteś Świetlisty Potoku - powiedziała z żalem. - Możesz wyjść. Skończyłam.
Wojowniczka ostrożnie wyłoniła się spomiędzy liści. Przykucnęła niedaleko zastępczyni, która odwróciła się do niej plecami. Łaciata bała się, że Błękit ją zaatakuje?
- Wiesz co jest najsmutniejsze? - zapytała spokojnie Błękitna Cętka.
Delikatny wietrzyk rozwiał jej posklejane krwią futro.
- On ich nawet nie zobaczy.
- Kogo nie zobaczy? - Niebieskie oczy wojowniczki nieco się powiększyły. Zastępczyni roześmiała się żałośnie, niemal histerycznie.
- Swoich... naszych dzieci. Światełko ja... Jestem w ciąży.
<Świetlista? Z góry przepraszam jeżeli reakcje Światełka są niespójne z charakterem, nie bardzo wiedziałam jak się zachowa ♥️>
Nie przejmuj się, dobrze ją opisałaś <3 Jak coś, to Błękit jest dla niej dużo ważniejsza niż Kodeks, więc po początkowym okresie zdezorientowania całą sytuacją włączy jej się protection mode (czyt. siedzenie całymi dniami przed żłobkiem i nieskładne wrzeszczenie na każdego, kto ośmieli się choćby bąknąć, że zastępczyni nie powinna mieć dzieci :'>).
OdpowiedzUsuńWłaśnie dlatego uwielbiam Światełko ♥️
Usuń