— Hej, młoda — mruknęła kocica, próbując być młodzieżowa. — Utyło ci się co nieco, mam nadzieję, że to nie jest sprawka Zlepionej Łapy, co? — zażartowała.
Sroka spojrzała na nią zdziwiona i usiadła, owijając ogon wokół łap. Nie zrozumiała o co chodzi matce. Co niby z jej lekkim utyciem miał mieć wspólnego Zlepek?
— Że w jakim sensie jego sprawka? — spytała lekko zdezorientowana.
Poplamione Piórko posłała jej zaskoczone spojrzenie co zaniepokoiło nieco Sroczy Żar.
— Zaraz, to Słoneczny Blask nie opowiadał ci o pszczółkach i kwiatkach? — zapytała, widząc jak córka kręci głową, westchnęła ciężko. — Eh, jak go dorwę to mu uszy powyrywam... No wiesz... jak kotek i kotka się bardzo kochają to... — zaczęła trochę zmieszana, lecz po chwili pozbyła się zawstydzenia i opowiadała młodej wojowniczce wszelkie tajniki tego aktu.
Sroczy Żar słuchała matki z otwartym pyskiem przerażona. Nie sądziła, że to tak właśnie działa. Więc ona i Zlepek robili... no ten teges? Ale zaraz nie, nie, nie. Przecież to niemożliwe. To nie może być aż tak proste. Ona jest jeszcze zdecydowanie za młoda na ciąże i kocięta!
— I tak właśnie to wygląda — skończyła tłumaczyć Poplamione Piórko i spojrzała podejrzliwie na córkę. — Ale mam nadzieję, że jeszcze tego nie robiliście, co? Przecież dobrze wiesz, że uczniowie nie mogą mieć dzieci
— O-oczywiście, że nie mamo, lecę, przypomniało mi się, że zaraz mam patrol — odparła pośpiesznie i pognała przed siebie.
Chciała szybko polecieć do Lśniącego Słońca, który stwierdziłby, że to wszystko wina wodorostów i opieprzył za ich zjedzenie, po czym potargał po łbie i kazał zmykać. Ale co jeśli to faktycznie była ,,sprawka Zlepka"? Jak brat zareagowałby na ciąże siostry i to na dodatek z uczniem? A co by powiedział klan? A Lisia Gwiazda? Na pewno by ich wygnał! Czy skończyli by jak Kozia Nóżka i Śnieżny Sopel? Poniżeni i skazani na łaskę pozostałych klanów? Nie, nie mogła na to pozwolić. Musiała szybko wymyślić jakiś plan. Ale pierw trzeba było wydumać jakąś ściemę, żeby nie było, iż są to kocięta Zlepionej Łapy. Jednak nim zdążyła cokolwiek wykombinować na horyzoncie pojawił się Sokole Skrzydło, niosący garść ziół w pysku. Sroka niewiele myśląc podbiegła do niego.
— Witaj, Sroczy Żarze — mruknął do niej jak zwykle uśmiechnięty kocur, wchodząc do legowiska. — Potrzebujesz czegoś? — dodał, stojąc do niej tyłem i odkładając zioła na skalną półkę.
Kotka usiadła i rozejrzała się po legowisku, nie wiedząc do końca jak zacząć tą rozmowę. A co jeśli młodszy medyk ją rozgryzie i naskarży na nią bratu?
— B-bo wiesz — burknęła zawstydzona. — J-jakiś cz-czas t-temu jak byłam na... tym no... na patrolu... no to ten... to jakiś samotnik mnie zgwałcił... — mruknęła cicho, patrząc na swoje łapy.
Czuła się źle okłamując medyka, ale nie chciała uprzykrzać życia Zlepionej Łapie. Niepewnie uniosła łeb, by następnie wbić puste spojrzenie, w któryś róg legowiska. Sokole Skrzydło podszedł do kotki i zaczął przyglądać się jej brzuchowi oraz naciskać go delikatnie.
— Faktycznie jesteś w ciąży — stwierdził, odsuwając się od niej.
Zapanowała pomiędzy nimi niezręczna cisza. Sroka biła się w myślach, czy spytać się kocura o jeszcze jedną rzecz. W sumie co miała do stracenia? Skierowała wzrok na pysk medyka i mruknęła cicho.
— Zastanawiam się, czy miałbyś coś na poronienie — szepnęła niepewnie kotka, owijając ogon wokół łap.
Bała się reakcji medyka. W końcu w pewnym sensie było to morderstwo. Sroczy Żar czuła jak serce zaraz wyskoczy jej z piersi. Czy aby na pewno dobrze zrobiła przychodząc tutaj?
Zapanowała pomiędzy nimi niezręczna cisza. Sroka biła się w myślach, czy spytać się kocura o jeszcze jedną rzecz. W sumie co miała do stracenia? Skierowała wzrok na pysk medyka i mruknęła cicho.
— Zastanawiam się, czy miałbyś coś na poronienie — szepnęła niepewnie kotka, owijając ogon wokół łap.
Bała się reakcji medyka. W końcu w pewnym sensie było to morderstwo. Sroczy Żar czuła jak serce zaraz wyskoczy jej z piersi. Czy aby na pewno dobrze zrobiła przychodząc tutaj?
— Jesteś pewna? — zapytał poważnie, patrząc kotce prosto w ślipia. — Wiem, że jest dla ciebie trudne, ale i tak nie mogę ci tego podać, poza tym naprawdę zabiłabyś te maluchy? — spytał, wskazując łapą na jej brzuch.
Sroka spojrzała na swój brzuch. Nigdy jakoś nie myślała o kociętach, a na pewno nie planowała ich w najbliższym czasie. Ale czy Zlepek poparłby teraz jej decyzje? A może znienawidziłby ją za zabicie ich kociaków? Czy ona w ogóle miała prawo je zabijać? Decydować o ich życiu i śmierci?
— Nie... chyba — odparła Sroka nieco niepewnie i wyszła z legowiska.
— Nie... chyba — odparła Sroka nieco niepewnie i wyszła z legowiska.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz