— Ding! — zawołała radośnie, wystawiając język. Kocur uśmiechnął się delikatnie, jednak zaraz ponownie się skrzywił, gdy Zmierzch przesiadujący na jego karku podskoczył z ekscytacją, widząc, co zrobiła jego siostrzyczka.
— Jeszcze raz! Jeszcze raz! — zawołał, a czekoladowo-biała, szczęśliwa, że zwróciła na siebie uwagę nie tylko taty, ale i całego rodzeństwa, powtórzyła czynność. Gasnąca uśmiechnęła się radośnie i również poprosiła o powtórkę. Po kilku takich, liliowy kocur przestał uważać to za "urocze". Och, nie, teraz było to upierdliwe, a do tego zaczęło swędzić go w nosie. Niech ta mała terrorystka przestanie! Ha, jeszcze czego. Pręgowana ani myślała zaprzestać tego, co robiła, a jego wybawienie, zwane także Gęsim Piórem, najpewniej właśnie kończyło obiad. Kocur zacisnął wargi, robiąc wszystko, aby nie kichnąć, mała jednak zdawała się nawet tego nie zauważyć i "dingała" go dalej, z ogromną radością na pyszczku. Iglasty Krzew w końcu uniósł łeb i kichnął donośnie, co sprawiło, że mała aż przewróciła się na plecki ze zdumienia. Ba, nawet trochę się przestraszyła, chociaż bardziej podeskcytowała. Tatuś miał taaakie duże zęby.
— Ale fajnie! Jeszcze raz, tato! — zarządziła, przewracając się na bok, aby następnie wstać. Kocur westchnął ze zrezygnowaniem.
— Nie umiem kichać na zawołanie, skarbie — mruknął. Zmierzch zeskoczył z jego pleców i stanął tuż obok Gorzkiej, co po chwili poczyniła także Gasnąca. Cała trójka wpatrywała się w niego ze zdumieniem. — No co? — zdziwił się, trochę już przerażony, tą dziwną ciszą.
— To tatuś czegoś nie umie? — Gasnąca powiedziała to, co wszystkim maluchom na pewno przeszło przez myśl, przewracając przy tym główkę na bok.
<Tato?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz