Obydwoje, Żwira - liderka klanu, oraz jej syn , który od dłuższego czasu nosił miano wojownika, siedzieli dłuższą chwilę w ciszy. On cały spięty, zerkający na pstrokatą, która powoli przesuwała kikutem ogona po ziemi wypatrując czegoś. Albo szybciej - kogoś. Gdy wreszcie w wejściu do obozu zawitała rudo-biała sylwetka, kotka podniosła się na łapy. Kiwnęła na czekoladowego i w paru susach znalazła się przy jej partnerze. Ten popatrzył na nich zaskoczony i to co rzuciło mu się pierwsze w oczy... był to cwaniacki uśmieszek, który znał aż za dobrze. Zazwyczaj znaczył tyle, że ma dla niego ''Misje specjalną'', która pewnie przysporzy mu nie mało problemów.
- Kooochanie - Mruknęła z uśmiechem, energicznie machając ogonem. Rudzielec cofnął się o krok, podnosząc uszy. I chyba nie dziwne, że Kaczemu Pląsowi, który stał obok, przez głowę przeszła myśl czy to nie jest jedyny moment by nawiać. - Mam dla ciebie zadanie, godne tylko ojca tego cwaniaczka. Kaczka, nawet nie waż się stąd odchodzić, bo wyrwe ci ten ogon przy samym zadku.
Zagroziła, widząc jak srebrny przesuwa powoli łapy w przeciwnym kierunku. Zatrzymał się z łapą uniesioną w powietrzu, mrugając zaskoczony. Tak, został przyłapany. A jeszcze chwila i by go tu nie było. Wiedział że jego matka go kochała... ale mimo wszystko obawiał się, że spełni swoją groźbę, więc siadł na tyłku.
- Czyli...? - Żar odłożył piszczkę, którą trzymał przez cały czas w pysku. Kaczka albo coś przeskrobał, albo.. albo sam nie wiedział co mogło wprowadzić jego partnerkę w taki pozytywny stan.
- Idźcie na jakieś polowanie, czy coś i wyjaśnij mu o pszczółkach i kwiatkach! - Miauknęła, przekrzywiając głowę, z zamiarem odejścia. Gdzieś z boku usłyszała zażenowane ''Mamo...", co kompletnie zignorowała. Żar chciał już protestować, ale ta odwróciła głowę, rzucając - A ja idę się zająć naszą, mam nadzieje, przyszłą synową.
I po chwili obaj mogli zobaczyć tylko jej krótki ogon znikający w kociarni.
~*~*~
Gdy Żwira wtuptała energicznie do żłobka, od razu Ognista przeniosła wzrok z Gawroniej Łapy na nią.
- Żwirowa Gwiaa.... - Urwała widząc znaczący wzrok swojej dawnej mistrzyni. Westchnęła rozbawiona. - No tak, Żwirko, bo Gawron źle sformułowała zdanie! Chodziło jej o coś innego, niż posiadani własnych kociąt.
- O co dokładniej chodziło? - Pstrokata przekrzywiła głowę pytająco, podnosząc uszy na sztorc. Zerknęła na czarną koteczkę, która z zakłopotaniem urwała rozmowę z Porzeczką.
- Chodziło o to.... że chciałam zostać Królową. Ale taką na stałe. Opiekowałabym się kociakami, pomagała innym wojowniczką na przykład przy porodzie, czy przy pilnowaniu ich pociech. - Miauknęła zakłopotana, owijając ogonem łapy. Przerzuciła wzrok gdzieś na bok.
- W sumie... To nie najgorszy pomysł. Ale mimo wszystko musisz dokończyć nasz trening, by w razie czego bronić kociarni. - Żwirka uśmiechnęła się do niej lekko, siadając na miękkim podłożu.
- A... A co do Kaczki... to znaczy Kaczego Pląsu... - Czarna Terminatorka zacięła się w połowie zdania, na co liderka zareagowała rozbawieniem.
- Spokojnie - Zaśmiała się. - Nie mam zamiaru wam niczego zakazywać czy coś. Tylko żebym nie musiała cię odsyłać na twoję przyszłe stanowisko przedwcześnie, jasne?
- T..Tak! - Rzuciła z roziskrzonymi oczami, z uśmiechem na pysku. W tym czasie Szylkretowa królowa wstała, liżąc swoje kocięta po głowie na do widzenia. W końcu była umówiona z Dębem na wspólne polowanie.
- To ja lece! Czas rozruszać kości - Miuknęła energicznie, żywym pląsem wychodząc kierując się do wyjścia z kociarni - Zostawiam ich w twoich łapach, Gawronia Łapo!
Obydwie kotki odprowadziły Ognistą wzrokiem, po czym Żwira podeszła bliżej do Gawroniej i Porzeczki.
- Więc... to ty jesteś Porzeczka, tak?
< Porzeczka? uvu>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz