Odwróciła się z powrotem do młodszej uczennicy. Oczy Motylkowej Łapy podążały za nią uważnie. Z ekscytacją.
— Najczęściej wojownicy przychodzą do nas z drobnymi ranami — rozpoczęła, podsuwając szylkretce pod nos jeden z medykamentów. — Jeżeli okazuje się, że takowa jest zainfekowana, można przygotować okład z łopianu. Często to się nie zdarza, raczej, więc więcej używamy łagodniej działających ziół. Czasem wystarczy po prostu wyczyszczenie i opatrzenie rany pajęczyną.
Młodsza zawzięcie pokiwała głową. Obwąchała korzeń i trąciła go pazurem, zanim jej spojrzenie z powrotem wróciło na Firletkę.
— Często korzysta się także z ogórecznika. Zazwyczaj podaje się go młodym mamom, aby pomóc w produkcji mleka. Zanosiłam go twojej mamie, to na pewno pamiętam — uśmiechnęła się lekko.
— Ja też pamiętam!! — uszka szylkretki poruszyły się — Widziałam cię!
Spuściła wzrok, chichocząc lekko na entuzjazm młodszej. Niebieskie, wyschnięte kwiaty ziela rozsypały się po kamiennej podłodze.
***
— Zajęłabyś się Motylkową Łapą na moment? — głos Skowronka wybrzmiał zza jej grzbietu. Był niepewny .— Chciałabym gdzieś się przejść, ale nie na długo. Dobrze dogadujecie się w swoim towarzystwie.
Zamrugała, nieco zaskoczona. Skinęła głową.
— Jasne — uśmiechnęła się. — Miłego spaceru.
Pewnie była powinna się spodziewać dopływu obowiązków. Codzienne nauki poszły już w niepamięć, ale nadal wstawała wcześnie, doglądała kociaków i ich matek, opatrywała skaleczenia... Nie było czasu na ociąganie się.
Szybko znalazła młodszą szylkretkę w otoczeniu rodzeństwa. Śmiechy i chichy rozbrzmiewały po obozie, mimo wczesnej pory.
— Motylko? — zielone oczy zwróciły się w jej stronę — Skowronek przekazał mi Ciebie dzisiaj pod opiekę. Chętna na pomoc w legowisku?
Koteczka szybko pokiwała głową, a stojąca obok Chomik wyszczerzyła się szeroko.
— Miłej zabawy!! — szturchnęła siostrę w bok, zanim odbiegła w poszukiwaniu mentora. Motylkowa Łapa także się uśmiechnęła.
Odwzajemniła gest, nieco bardziej skromnie. Wskazała uczennicy kierunek ogonem; niebisko-kremowe łapy potruchtały szybko do lecznicy. Sama podążyła jej krokami, mijając Pajęczą Lilię. Przywitała pośpiesznie starszą medyczkę. Zyskała pomruk za odpowiedz; wystarczyło jej to. Nie miała z nią niewyobrażalnie dobrej relacji.
— Co mamy do zrobienia? — uczennica rozejrzała się — Coś posegregować? Komuś pomóc?
Wdzięczna Firletka rozsiadła się wygodnie. Owinęła łapy ogonem i zasygnalizowała młodszej, aby także zajęła sobie miejsce.
— Dzisiaj trochę teorii — zaczęła, przyciągając do siebie wcześniej przygotowane medykamenty. — O truciznach. I tym podobnych. Jestem pewna, że Skowronek mówił Ci, aby nie dotykać i próbować nieznanych ziół? — zyskała kiwnięcie głową — To dobrze. Pokażę Ci, na które rośliny należy uważać.
Wyciągnęła przed siebie liście wrotyczu. Niebieska zmarszczyła brwi, wyglądając na nieco zdezorientowaną.
— Nie mówiłaś przypadkiem, że wrotycz pomaga na.. Kaszel?
— Tak, ale tylko w małych ilościach — trąciła żółte kwiecie pazurem. — Może bardzo podrażnić przewód pokarmowy, a ciężarne matki nawet stracić swoje kocięta. Należy o tym pamiętać.
Motylkowa Łapa skinęła głową, w jej oczach nutka niepewności. Może zaskoczenia.
— Kolejno, z ziół, które przewijają się u nas w legowisku, mamy jaskółcze ziele — kontynuowała. — Pomaga przy podrażnieniach oczu, ale zjedzenie go może być bardzo niebezpieczne. Szczególnie u kociąt i młodych uczniów. Podobnie działa skrzyp, którym opatruje się zainfekowane skaleczenia. Wpływa źle na koordynację ruchową, umysł kota, oraz może nawet spowodować paraliż tylnych łap.
Westchnęła, odsuwając rośliny z powrotem na bok i mierząc uczennicę wzrokiem.
— Wiem, że to nie jest tak przyjemny temat, ale to bardzo istotne — uniosła kąciki pyszczka, próbując dodać koteczce nieco otuchy — Ja też przeszłam taki trening. Należy wiedzieć, co się zbiera, aby samemu się nie otruć. Albo, co gorsza, nie podać trucizny pacjentowi.
<Motylko?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz