Akurat była w obozie, ponieważ Wrzosowa Pogoń miała jej dość. Jeszcze nie wiedziała tylko, że wraz z Krewetką wsadziła pod jej nieobecność do jej legowiska zarobaczonego ptaka. Zasłużyła na to sobie jednak. Tak ją cisnęła rankiem, by złapała w końcu coś oprócz najprostszej myszy, że upolowała niejadalnego słowika pełnego larw. Niech teraz go sobie pod ogon wsadzi, skoro tak mu na nim zależało. W międzyczasie ujrzała jednego z jej kolegów, Oliwkową Łapę, który syczał zlękniony na nietoperza.
— Ale z ciebie cipka — podeszła do niego od tyłu i mruknęła ze śmiechem.
— A z ciebie idiota — prychnął w odpowiedzi, odwracając się i wygładzając sierść — Skoro jesteś taka odważna, to pokaż mi co mam zrobić z tymi paskudami.
— Z przyjemnością! — wyskoczyła przed niego z dumnie wysuniętą szyją. Potrafiła wyganiać te idiotyczne kreatury. Były tak wrażliwe na głośne dźwięki, że już po usłyszeniu jej donośnego głosu kilka zerwało się do lotu. — Wynoście się, wronie strawy! Odlatujcie tam, skąd przylecieliście!
— Nie sądzę, że skądś przyleciały, a bardziej są tu od urodzenia... — wymamrotał Oliwkowa Łapa.
— Czepiasz się. Bezmózgie, skrzydlate szczury! — krzyczała głośno, przy okazji potupując. Nietoperze odlatywały w piskach, rozpraszając się i wylatując z jaskini. — Widzisz, jakie to proste? Wystarczy powrzeszczeć i potętnić. Ale tobie nie polecam — spojrzała na jego prawą łapę, a bardziej jej brak — bo jeszcze wyrżniesz zębami o podłogę.
— Ha ha, bardzo śmieszne — warknął uczeń, odwracając głowę.
— No weź tu teraz focha nie wal, stary! — odpowiedziała rozczarowanym tonem, podchodząc bliżej. — Wiesz, że wyglądasz stylowo bez nogi.
— Na pewno.
— No, zdecydowanie! Trzeba ci jakieś przezwisko dać... Trója, albo Tupacz, albo Wywrotka...
— Wielkie dzięki. Jakby samo bycie inwalidą nie było wystarczające...
— Ale dzisiaj marudny jesteś — zawiodła się Daglezjowa Łapa. Oliwkowa Łapa tylko prychnął z zażenowaniem, odpychając od siebie zaskoczoną uczennicę. Aha? Jak on tak mógł! — Aż się z tobą gadać nie da. Daj znać jak ci przejdzie, a wrócę. — zamachnęła mu ogonem przed pyskiem i odeszła z wyrazem oburzenia. Nie ma zabawy z rozmowy z kimś tak naburmuszonym jak on.
***
Powiedziała Morskiemu Oku, że pomoże jej dzisiaj w legowisku medyka. Oczywiście nie z własnej woli - oczekiwała, że medyczka sypnie dawką kocimiętki za pomoc. Parę razy już jej próbowała i za każdym razem dzięki niej odlatywała w nieznane. Czasem sama, czasem z kimś. Kiedy jednak jej przyjaciółka została mianowana nie była taka chętna na użyczanie jej kocimiętki. Mówiła, że nie powinna, że to niemoralne. Oczywiście, że ignorowała to wszystko i nalegała tylko coraz bardziej. Miała nadzieję, że pobrudzenie sobie łap ziołami się opłaci.
— Mamo? Co ci? — mruknęła, widząc Wilczą Pogoń z widocznie niezdrowo wyglądającym, ropiejącym zadrapaniem.
— Szczur mnie dziabnął... a ty co tu robisz? Nie powinnaś trenować walki czy polowania?
— Wrzos mi kazała — skłamała, wiedząc doskonale, że obiecała kotce pójście na wieczorny patrol. — Wygląda paskudnie. Morskie Oko!
— Tak? — odpowiedziała medyczka, obkładając łapę Łabędziej Pieśni ziołami.
— Co mam zrobić jak ją szczur ugryzł?
— Korzeń łopianu. Ten tamten — wskazała końcówką ogona i wróciła do pracy — musisz z niego zrobić maść. Po prostu przeżuj i będzie dobrze.
Skinęła głową i zaczęła przeżuwać brązowy korzeń, wykrzywiając przy tym pysk. Ohyda! Te soki smakują jak coś, co tylko pogorszy ranę, a nie ją wyleczy. Przeżuła niedokładnie roślinę, byle szybko się jej pozbyć i wypluła ją na ranę Wilczej Pogoni, która podziękowała i sobie poszła. Fu! Czy medycy nie mają zmysłu smaku?!
— Dobra, mam coś jeszcze zrobić? Oh... Krewetka?! A tobie co?! — miauknęła, patrząc na kaszlącą Pluskającą Krewetkę. Wyglądała na bardzo słabą i wręcz półżywą. Niedaleko obok niej leżał również osłabiony Czarny Ogień.
— Nie zbliżaj się do nich! Zarażą cię. Krewetka ma zielony, może nawet czarny kaszel. Przynieś mi kocimiętkę.
— Będziesz ją narkotyzować? — zdziwiła się Daglezjowa Łapa.
— To lek. Nie trzymamy go tylko po to, by jakiś uczeń sobie poćpał — warknęła, pokazując powagę całej sytuacji. Daglezjowa Łapa chciała jej coś odsyknąć, ale to było już i tak bezsensowne. Podała jej zioło i wyszła bez pożegnania, trafiając na Oliwkową Łapę.
— Na Klan Gwiazdy — kopnęła w zirytowaniu kamyk.
<Oliwka?>
Wyleczeni: Wilcza Pogoń (infekcja ugryzienia szczura), Pluskająca Krewetka (czarny kaszel), Czarny Ogień (gorączka), Łabędzia Pieśń (skręcenie tylnej łapy)
[przyznano 5%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz