Lśniąca Łapa nawet nie wiedział, jaką przyjemność sprawił buremu, gdy poprosił go o opowieść. Kocur poczuł się taki… potrzebny. Ktoś się nim zainteresował. I to nie tylko dlatego, że mentor kazał mu go nakarmić. Uśmiechnął się do kocurka, szczęśliwy, szybko puszczając w niepamięć słowa o zasłużonym odejściu do starszyzny.
– No pewnie, jeśli tylko masz ochotę posłuchać – miauknął. – Co by tu…
Bardzo mu zależało, żeby opowiedzieć coś ciekawego. Nie chciał zawieść Lśniącej Łapy. Sięgnął pamięcią do czasów młodości, gdy to on razem ze Skowronek męczyli Wilcze Serce o opowieści. Chodzili za ojcem tak długo, aż w końcu zabierał ich na polanę przed legowiskiem, kładli się wszyscy obok siebie i patrząc w Gwiazdy, słuchali opowieści o wielkich wojownikach, którzy za swoje zasługi po śmierci lśnili jako jedna z gwiazd. Tata często się mylił, plątając kocie wierzenia z wilczymi, nieraz też nazwał ich szczeniakami zamiast kociętami, ale żadnemu z nich to nie przeszkadzało. Jego historie były dużo ciekawsze niż opowieści o Kodeksie innych wojowników. Przymknął ślepia.
– Daleko, daleko stąd, był sobie kiedyś potężny Klan… Lasu. Wszyscy jego członkowie byli dla siebie jak rodzina, znali się i dbali o siebie jak o własnych braci i siostry. Kierował nim mądry I… Liściasta Gwiazda, jego zastępcą był zaś jego najlepszy przyjaciel… przyjaciel, Wierne Serce. Wierne Serce był najlepszym wojownikiem swojego klanu. Imię zawdzięczał swojej lojalności. Nigdy nie zawiódł swoich przyjaciół. Życie w Klanie Lasu toczyło się swoim spokojnym rytmem. Któregoś dnia Wierne Serce przyprowadził do obozu małą, wystraszoną kotkę. Przekonał lidera, żeby pozwolił jej dołączyć do klanu i opiekował się nią. Niektórzy klanowicze zastanawiali się, dlaczego poświęca jej tyle czasu. Nie ufali jej. Pojawiła się znikąd, a niedługo po tym, gdy dołączyła do klanu, zaczęły dziać się dziwne rzeczy. Z lasu zaczęły znikać piszczki, które znajdowano później martwe. Wierne Serce nie chciał wierzyć, że to wina małej kotki. Któregoś razu przyszedł do niej i powiedział: “Mała kotko, odkąd tu jesteś, w lesie dzieją się dziwne rzeczy. Czy to prawda, co mówią klanowicze?” “A co mówią?”, spytała go. “Że to ty jesteś ich przyczyną.” Mała kotka spojrzała wojownikowi w oczy. “Kiedy byłam mała, spotkało mnie wielkie nieszczęście. Zostałam przeklęta i prześladuje mnie demon, który nie daje mi spokoju. Podąża za mną dokądkolwiek pójdę, w nocy krzywdząc tych, na których mi zależy. To, co się dzieje w lesie, może być jego sprawką.” Wierne Serce bardzo się zasmucił. Klanowicze mieli rację w tym, że obecność małej kotki była dla nich zagrożeniem, a równocześnie to nie była jej wina. Niesprawiedliwym byłoby wygnanie małej, bezbronnej kotki, ale nie mógł pozwolić na narażanie całego klanu. “Co w takim razie mam zrobić?”, spytał małej kotki. “To, co dyktuje ci serce”, odparła. “Zawsze bądź wierny temu, co mówi ci serce.” Wierne Serce spędził całą noc patrząc w Gwiazdy i słuchając głosu swojego serca. O wschodzie słońca podjął decyzję. Przyszedł do swojego najlepszego przyjaciela, Liściastej Gwiazdy i powiedział: “Mała kotka przyznała mi się, że podąża za nią demon, który krzywdzi jej bliskich. To nie jej wina, że tak jest, ale nie możemy narażać całego klanu. Odejdę stąd wraz z nią. W ten sposób klan będzie bezpieczny, a ja będę się nią opiekował, żeby nie spotkała jej żadna krzywda.” Liściasta Gwiazda spojrzał na przyjaciela. “Jesteś pewien, że chcesz od nas odejść? Życie samotnika jest pełne niebezpieczeństw, nigdy nie wiadomo też, czy sama mała kotka nie okaże się groźna. Jeśli z nią odejdziesz, nie będziesz mógł nigdy wrócić.” “Jestem”, odparł wojownik, “Muszę postąpić tak, jak dyktuje mi serce”. Tak jak powiedział, tak zrobił. Jeszcze tego samego dnia Wierne Serce i mała kotka odeszli z Klanu Lasu. Gdy tylko opuścili obóz, wszystko ustało. Klan Lasu znów żył w spokoju.
Pierwszy Brzask umilkł i spuścił łeb.
Drobne ciałko małej kotki leżało bezwładnie na liściach. “Musiałem postąpić jak dyktowało mi serce”, rzekł wojownik. “Musiałem postąpić jak dyktowało mi serce” powtórzył, przynosząc do klanu kocięta. “Muszę postąpić jak dyktuje mi serce” szepnął, wychodząc z bezpiecznego legowiska. “Musiał postąpić, jak dyktowało mu serce” szeptał samotnej sylwetce nad jego grobem wiatr.
<Blasku?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz