Jego historia rozpoczęła się wraz z pierwszym oddechem. Był bolesny, nieprzyjemny, ale pozwolił mu na zasmakowanie życia. Ziemisty zapach unosił się w powietrzu, docierał zewsząd... To tu przyszło mu żyć; przy ciele kremowej matki. To tu pił mleko, badał teren i powoli przyzwyczajał się do swojego ciała. Na początku nieporadnie, by z każdym pełznięciem nabierać wprawy.
Uczył się nie tylko poruszać, ale i jeść. Słodki płyn był ciężki do zdobycia, bo raz po raz obrywał od innych istotek, które walczyły o najmniejszą kropelkę. Może nie za bardzo lubił dostawać po głowie, jednak sam nie pozostawał dłużny. Instynkt wiódł go przez morze ciałek, by móc przedłużyć ten czas, który mu dano.
Nie zwracał uwagi na całokształt. Czasem docierały do niego słowa. Te dźwięki były dla niego zagadką, brzmiały różnie... od niskich i grubych po wysokie i piskliwe tony. Jeden jednak był mu znajomy. Mama. Mama była kimś kto zawsze był obok. Nawet, gdy przybywali inni, ona tu zawsze była. Jej ciepło przyjemnie grzało, jej zapach uspokajał... Mama była całym jego światem. Nie chciał jej opuszczać, przenigdy.
Otwarcie przez niego oczu było kolejnym etapem w jego życiu. Świat nabrał rozmazanych kształtów, lecz zapachy nie uległy zmianie. Każdy ruch był smugą. Gdy zamykał oczy, otulała go ciemność, którą tak dobrze znał. Teraz doszło coś nowego, nieznanego. Dlatego skupiał się bardzo na świetle, ruchu i sylwetce. Czymś nowym i nieznanym.
Zawsze jednak była mama. To ona była największą plamą w otoczeniu. To jej blask odbijał się jako pierwszy w jego oczach.
Dźwięki wyostrzyły się i powoli zaczynały być znajome. Słowa powtarzały się. A on nabierał masy, a wzrok z każdym dniem polepszał się.
Przychodził kocur... biały z czernią. Zawsze na niego patrzył, szeptał słowa. Nowa osoba, która nie była mamą.
"Tata"
Spróbował wydać z siebie to słowo, tak jak starszy. Nie potrafił. Było dla niego za wcześnie. Znużony próbą komunikacji ze starszym, zapadł w sen.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz