W półuderzenia serca Miedziana Iskra była przy nim. Odskoczył na bezpieczną odległość, lecz nie zbliżył się do drogi ucieczki nawet o milimetr.
- Nie kojarzę, byś przybył z Klanu Wilka - mruknęła wojowniczka. - Skąd masz tyle pewności siebie... A może jesteś szpiegiem z Klanu Klifu?!
Miedź syknęła, jakby bez przekonania. Nawet niewprawne oko stwierdziłoby, że na co dzień kocica nie jest przyzwyczajona do "twardego" stylu bycia. Nie mniej jednak, jej pazury wyglądały groźnie... Rudek westchnął teatralnie... Uciekł wzrokiem w bok i zgrzytnął zębami. Nie potrafił kłamać.
- Och, masz rację rozgryzłaś mnie! Co za szkoda - machnął ogonem. - I... j-ja t-tylko udawałem, że n-nie znam nazw klanów, he he... No, ale zdaje się, że już pozamiatane... Błagam, oszczędź mnie, a zdradzę ci i-ch... to znaczy... naszą największą tajemnicę!
Naprawdę był gotowy zmyślić jakąś historyjką na poczekaniu. Myślał, że może mu uwierzyła... Ale nie. Znowu się pomylił.
- Kłamiesz - miauknęła Miedziana Iskra i kilkukrotnie zamachała ogonem. Zawahała się, a to wystarczyło. W chwili, gdy kocica skoczyła, uczeń prześlizgnął się pod jej brzuchem. Poczuł, że ślizga się na mokrym mchu. Upadł i przeturlał się po ziemi, by natychmiast wstać i pobiec dalej. W końcu posłuchał Horyzontu, choć nie był z tego przesadnie dumny. Wykorzystał swoją zwinność. Wciągnął brzuch i przebiegł pod korzeniem dębu. W kilka uderzeń serca później przeskoczyła nad nim Miedziana Iskra. Rudek przyspieszył, wiedział że za granicą będzie bezpieczny. Jego łapy wybijały nierówny rytm na twardej ziemi, bo co chwila się potykał. Długość lisa, potem królika dzieliła go od granicy. Za sobą słyszał oddech Miedzianej Iskry. Przyspieszył i przebiegł obok śladów zapachowych Klanu Wilka, jednak się nie zatrzymał. Po kilkudziesięciu uderzeniach serca zdał sobie sprawę, że wojowniczka już go nie goni. Rudek odetchnął z ulgą.
***
Znowu włóczył się po lesie. Wiedział, że ani Czereśnia, ani Horyzont nie byliby zadowoleni, ale niewiele go to obchodziło. Nie czuł się zbyt pewnie na terenach tego całego Klanu Sztormu, czy jak go tam nazywali. Same wrzosowiska, zbyt odkryte, żadnych kryjówek. Poczuł więc niesamowitą ulgę, gdy wreszcie dotarł do niewielkiego strumyka, oddzielającego ich tereny, od innego klanu. Z ulgą wszedł do wody, mocząc popękane poduszeczki łap.- Co ty tam znowu kombinujesz?
Zaskoczony Rudzik Junior uniósł głowę i zauważył Miedzianą Iskrę, wgapiającą się, a jakże, w niego. Z dumą uniósł głowę i udał się na przeciwległy brzeg, po stronie burzowiczów. Usiadł w słońcu i pozwolił, by wiatr wysuszył jego półdługie futerko.
- Dobra, dobra spokojnie - podniósł łapy, by pokazać że nie ma złych intencji. - Tylko tędy przechodziłem... tak wiem, że ostatnio skłamałem, bo tak naprawdę pochodzę z Klanu Lisa. Ale teraz nie przekroczyłem nawet granicy, no spójrz!
Wskazał strumień, a potem siebie i przeciwległy brzeg. Kocica zjeżyła sierść na karku i usiadła, przypatrując się swoim łapom.
- Tak szczerze, to jak szanowna pani Miedziana Iskra zareaguje na to, że jestem już wojownikiem, hę? - syn Leśnego Strumienia uniósł brwi i uśmiechnął się delikatnie.
<Miedź? Przyjmijmy, że Rudek jest już po mianowaniu^^>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz