- Mnie nie obchodzi to, że jesteś znajdą. I tak cię lubię. Nie powinnaś być dla siebie aż tak surowa. - kocurek położył swoją łapkę na grzbiecie ciemnej, a przez jej ciało przeleciał miły dreszcz. Czy jest w stanie zaufać Mokremu? Mimo że to kocur. Nie była pewna... Z drugiej jednak strony nie mogła milczeć, co bardzo jej odpowiadało, ani nawet powiedzieć, że "nieważne", bo to było dla niej bardzo ważne, a nie chciała kłamać lub jakoś "spławić" pręgowanego. Co miała robić? Chciała mu to powiedzieć, nawet bardzo! Ale nie wiedziała jak, jak ma przekazać te wszystkie myśli o sobie? Czy on wtedy będzie ją lubił? Czy nie obciąży go tym? Pytań było bardzo dużo, a prawie w ogóle odpowiedzi. Kocurek najwyraźniej czekał na odpowiedź. Serce kotki mimowolnie przyśpieszyło, a ona sama zaczęła nerwowo szukać jakiegoś innego tematu, w tym celu rozglądając się dookoła. Nie mogła jednak nic znaleźć i przez to jej panika sięgała granic. Miała ochotę uciec jak najdalej i już nigdy nie wracać, choć może do tego drugiego jeszcze się zastanowi. Teraz rozglądała się, by znaleźć jak najszybszą drogę ucieczki, żeby Mokry nie mógł jej dogonić, choć wiedziała, że szanse na to są nikłe, ale zawsze warto spróbować, nie? A przynajmniej opóźni swoją odpowiedź na ciężkie pytanie, jak kocurek będzie chciał za wszelką cenę, dowiedzieć się, o co chodzi.
- Wszystko ok? - zapytał znowu zaniepokojony zachowaniem kotki.
- Ja... - nie wiedziała, co odpowiedzieć, a jej emocje właśnie osiągnęły stan krytyczny. Cień spojrzała się na przyjaciela przerażonymi brązowymi oczami, skuliła uszy i rzuciła się biegiem w krzaki. Nie interesowało ją to, że wpadła w jakieś kolce, które poraniły jej łapy. Biegła dalej ile sił miała w łapach i na jak szybko te jej pozwalały. Cały czas słyszała za sobą kroki Mokrego, który najwidoczniej pobiegł za nią. Biegła najszybciej w swoim życiu, była tego pewna. Ostro skręciła, by zgubić przyjaciela, jednak on nadal był za nią. Przed sobą zobaczyła głęboki rów, wskoczyła do niego. Biegła na sam koniec zagłębienia, a kocurek był coraz to bliżej Cienistej. Musiała już się zmęczyć. Dotarła do wielkiej ściany, ślepa uliczka, teraz to wpadła. Jednak nie do końca. W panice zauważyła, że po ścianie rowu, da się wbiec, mimo że było dość stromo, ale nie aż tak jak po reszcie ścian. Podjęła próbę. Pierwsza nieudana, spadła. Mokry niemal dotykał jej końcówki ogona, ale ta wspięła się wyżej i za drugim razem była już na górze. Spojrzała w dół. Kocurka nie było, ale na pewno nie wspiął się tak szybko. Ruszyła dalej dzikim pędem, chyba w tą samą stronę, z której przybiegła, ale że była w panice, nie była tego pewna. Nagle przed jej noskiem pojawił się pręgowany. Dałaby sobie łapkę uciąć, że wcześniej go tam nie było! Rzuciła się w przeciwnym kierunku. Teraz biegła między wysokimi trawami. Czuła, że nie daje już rady. Nagle znalazła się u podnóża Wielkiego Drzewa, gdzie koty zbierają się raz na księżyc. Nie zauważyła kiedy, zgubiła przyjaciela. Nie była pewna, czy ten sobie odpuścił, czy też poleciał za nią, ale inną drogą. Kotka była bardzo zmęczona i niemal padała z łap. Nie wiedziała do końca, co aktualnie robi. Położyła się u podnóża wielkiej skały, na której prawdopodobnie stali liderzy podczas zgromadzeń i najzwyczajniej w świecie zasnęła, mając na myśli, że jest jedną z najbardziej tchórzliwych kotów w klanie i zastanawiała się, czy aby na pewno ci nie mają nic przeciwko jej pobytowi wśród burzowiczów. Nie, raczej nie mają, inaczej już dawno by jej tu nie było przecież, prawda?
<Mokry? Co ty na to? Pobiegłeś za nią, czy dałeś spokój? xD >
Może tak: co ta Cień znowu odpierdala XD
OdpowiedzUsuńOna tylko odpierdala po co się oszukiwać xD
OdpowiedzUsuń