Delikatne promienie wschodzącego słońca pory opadających liści, wpadające do legowiska terminatorów, rozbudziły Bladą Łapę. Kocur skrzywił się lekko, przysłaniając oczy łapą, aby słońce nie świeciło mu prosto w oczy, drażniąc je. Po chwili liliowy wstał przeciągając się, po czym wychylił się z legowiska obrzucając obóz Klanu Burzy spojrzeniem swoich lodowatych, lekko przymrużonych oczu. Nigdzie nie zauważył jednak Ziołowego Nosa, swojego mentora. Zapewne jest on jeszcze w legowisku. Było to dość dziwne, bo zwykle czekał już na ucznia, stąpając z łapy na łapę. Widać, że starał się być dobrym mentorem i nauczyć Bladą Łapę jak najwięcej, jednak uczeń zupełnie nie doceniał starań mentora. Uważał, że jest słabym nauczycielem. Sam jednak uważał się za słabego ucznia. Tak jak za kociaka, dalej był bardzo drobny, chudy, a jego krótkie futro było pozbawione blasku. Co prawda biegał i skakał dość dobrze, jednak jego uderzenia były słabe. Niebieskooki czuł, jakby była to czyjaś wina, ta słabość… Z początku obwiniał za to siebie, jednak po pewnym czasie, z wiekiem… zaczął przerzucać winę na inne koty. Po rozpoczęciu treningu, za winowajcę uznał swojego mentora. Jego winę usprawiedliwiał sobie tym, że po prostu starszy kocur źle go uczy, i dlatego wszystko tak słabo mu idzie.
Również przybrana matka Bladego, Konwaliowa Rzeka, zaczynała go już denerwować i irytować, a pozytywne emocje w stosunku do niej zaczęły w nim wygasać. Dziwne, że kiedykolwiek istniały. Czym było to spowodowane? Kotka zwyczajnie martwiła się o syna, widziała, że jest z nim coś nie tak. Próbowała rozmawiać, jednak kocur denerwował się, odchodził, lub też patrzył na nią tym lodowatym, pustym wzrokiem póki nie odeszła zrezygnowana. Liliowy widział jej smutek, i to, że się o niego martwi, jednak tego nie rozumiał, wszystko z nim przecież dobrze.
Niebieskooki siedział tak przed wejściem do legowiska, wpatrując się pusto w przestrzeń przed nim. Po chwili poczuł szturchnięcie. Jak się okazało, był to jego brat, Szałwiowa łapa, który szturchnął go, zapewne sprawdzał, czy Blady jeszcze żyje. Liliowy jednak nawet nie odwrócił głowy w stronę kremowego, spojrzał na niego jedynie kątem oka. Pręgowany stał tam jeszcze chwilę, po czym pobiegł do swojego mentora, który już na niego czekał. Cętkowany powrócił wiec do wpatrywania się przed siebie. Nie było mu dane jednak długie cieszenie się spokojem. Poczuł bowiem delikatne dotknięcie w bark. Kto znowu zakłóca mu spokój? Odwrócił głowę w stronę przeszkadzającego mu kota. Owym kotem okazał się być Ziołowy Nos. Blada Łapa po prostu z obojętną miną, bez słowa, skierował się w stronę wyjścia z obozu, gdzie poczekał na lekko zmieszanego mentora.
~*~
Gdy Blada Łapa w końcu wrócił do obozu, było już prawie ciemno, a ostatnie promienie słońca znikały za horyzontem. Chociaż tego nie pokazywał, był zmęczony treningiem, dlatego też od razu skierował się do legowiska. Zwinął się w kłębek, by po chwili odpłynąć do krainy snów.
~*~
Blady otworzył oczy. Rozejrzał się wokół. Wszystko było jakby pozbawione kolorów, martwe. W powietrzu unosił się ostry zapach zgnilizny, zapach śmierci. Zapach był tak intensywny i wszechobecny, że było aż duszno. Szybko wypełnił on nozdrza kocura. Początkowo liliowy kichnął, jednak po chwili przyzwyczaił się do tego, i zupełnie mu to nie przeszkadzało. Zamrugał kilkukrotnie, próbując zorientować się, gdzie się znajduje. Nie znał tego miejsca, z pewnością nie był to teren Klanu Burzy, gdyż wyglądało to na las. Jak on się tu znalazł? Pamiętał przecież, jak zasypiał w swoim legowisku. Po chwili jednak zaczął zauważać pewne plusy przebywania w tym miejscu. Była to cisza i spokój. Żadnego kota, który przeszkadzał w myśleniu, brak hałasu nie pozwalającego się skupić. Kocur odwrócił się. Za sobą, w niedalekiej odległości zauważył czarną sylwetkę. Kot miał długie, chude łapy, a jego ciało było pokryte licznymi bliznami. Postać wpatrywała się w niebieskookiego świecącymi, przymrużonymi, żółtymi oczami.
- Witaj, Blada Łapo. – powiedziała postać spokojnym tonem głosu, jednak był on również silny i czuć było od niego moc.
- Kim jesteś? – zapytał Blada Łapa spokojnie. Gdzieś w środku odczuwał lekki niepokój, jednak był on słaby, więc nawet, gdyby go pokazał, czego oczywiście nie zrobił, byłby on ledwo dostrzegalny. Sama postać sprawiała wrażenie spokojnej i nie mających złych zamiarów, i wytwarzała jakąś dziwną aurę, kota któremu chce się zaufać.
- Na imię mi Czysta Gwiazda, i jestem tu, aby przedstawić ci propozycję.
Liliowy zastanowił się chwilę. W kocicy było coś nietypowego i niepokojącego, jednak Bladej Łapie zupełnie to nie przeszkadzało, wręcz imponowało. Poczuł nagle, jakby Czysta Gwiazda go rozumiała. Postanowił jej wysłuchać.
- Słucham. – odpowiedział chłodno. Czarna kocica uśmiechnęła się lekko, i powoli podeszła do niego.
- Widzisz… - powiedziała przysiadając obok. – Widzę w tobie całą nienawiść. Jest jej mnóstwo! – zaśmiała się lekko. – Widzę też, że pragniesz siły… W przeciwieństwie do twojego klanu, i tych gwiezdnych przemądrzalców, mogę ci ją dać. – mówiąc cały czas wpatrywała się w ucznia. Po jej ostatnich słowach terminator również na nią spojrzał. Cóż, wzbudziła jego ciekawość. Rzeczywiście, pragnął siły. – A właśnie, gwiezdni przemądrzalcy, czy jak to niektórzy mówią, Klan Gwiazdy… Myślałeś kiedyś o tym? Dlaczego niby jakieś stare trupy, mają mówić ci, co masz robić? Ustalać ci zasady w życiu? Myślą, że wiedzą wszystko, a tak naprawdę nie wiedzą nic! – Blady zaczął zastanawiać się nad słowami Czystej Gwiazdy. Zaczął dostrzegać w nich sens. Tak, kocica ma rację! – I mimo, że ponoć mają tak wielką moc, nie potrafią nawet pomóc kotom, które tego potrzebują. Ale ja potrafię. Dam ci to, czego najbardziej pragniesz. Siła i szacunek.
Tak. Słowa kocicy w uszach Bladej Łapy zdecydowanie miały sens. Miała rację. Zawsze był uczony kłamstwa. Klan Gwiazdy wcale nie jest dobry i wszechmogący! Tak, tak, teraz to widzi. Klan Gwiazdy kłamie. Znalazł wreszcie kogoś, kto mówi mądrze, nie jest nieudacznikiem, kogoś, kto go zrozumie!
- Jedyne co musisz zrobić – przywódczyni Klanu Prawdy mówiła dalej. – to przestać okazywać całą niechęć i nienawiść. Postarać się wyglądać „normalnie”, zachowywać się jak zwykły uczniak. Zachowaj negatywne emocje dla siebie. Dobrze spożytkowana nienawiść może dać wielką siłę. Wystarczy wykorzystać ją w odpowiednim momencie. Ja cię tego nauczę. – Blady zaczynał ufać kotce. Sam nie wiedział czemu, ale jego zdaniem mówiła ona z sensem, mówiła prawdę. W końcu ktoś mądry. – Jedyne co stoi na twojej drodze, to inne koty. Nie chcę twojej siły, wiem to, ty też to wiesz. Są zwykłą przeszkodą na twojej drodze do potęgi, niepotrzebnym problemem. A jak wiadomo, jeśli coś jest niepotrzebne, należy to wyeliminować.
Cętkowany uczeń cały czas analizował słowa czarnej kocicy. Był właściwie w stanie zachowywać się jak inni. Przez całe swoje życie zaobserwował wiele zachowań innych. Wystarczy tylko, że będzie się uśmiechać, pomagać innym, i rozmawiać. Proste. Nie okazywać nienawiści, tylko ją pielęgnować? Proste. Jeśli rzeczywiście ma to mu dać to, czego pragnie, nie ma żadnych przeciwskazań. Po raz kolejny przeanalizował całą wypowiedź Czystej Gwiazdy. Cóż, mimo tego, że dopiero ją poznał, czuł, że może jej zaufać. Nawet nie zauważył, jak Czysta Gwiazda przemieściła się, i nie siedziała już obok Bladej Łapy, a przed nim.
- Więc, wchodzisz w to? – Uśmiechnęła się, wyciągając do niego łapę.
Blada Łapa zastanowił się po raz ostatni. Ostatnia szansa, by się wycofać, uznać, że to jednak nie dla niego. Jednak… liliowy nie miał zamiaru się wycofywać. Mógł w końcu uzyskać coś, czego nie da mu jego klan, ani tym bardziej ten cały Klan Gwiazdy. Kto odrzuciłby taką propozycję? Z pewnością nie Blada Łapa. Uczeń położył swoją łapę na łapie chudej kocicy.
- Tak.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz