Na głównym forum obozu nie panował taki gwar, jaki zawsze miała okazję widzieć. O tej porze było o wiele ciszej, resztka terminatorów właśnie zniknęła w wejściu do obozu. Wokół kręciło się oczywiście wielu wojowników, ale nadal czuła się dosyć nieswojo. Nie wiedziała do końca, czy to było tylko jej wyobrażenie, czy faktycznie poszczególnie koty się na nią gapiły? Czuła to za każdym razem, gdy robiła coś nie tak. Może faktycznie pozostanie zawsze w oczach innych kotem przyjętym do klanu, a nie prawdziwym klanowiczem? Przełknęła ciężko ślinę i ruszyła powolnym krokiem przed siebie, chcąc wyjść z obozu, kiedy poczuła czyiś ogon na swoim barku. Momentalnie odskoczyła, czując czyiś dotyk i odwróciła się gwałtownie w stronę kota, który ją dotykał. Ku jej zdziwieniu zauważyła Sztormowe Niebo, który wpatrywał się w nią swoimi niebieskimi, zimnymi oczami. Wzdrygnęła się widząc jego pyszczek, bowiem zawsze wydawał się dla niej straszny i wolała go unikać. Tak bliskie spotkanie przyprawiało ją o nie małe palpitacje serca.
- Idziemy na polowanie - Powiedział chłodno i ruszył w stronę wyjścia. Pyłek zamrugała parokrotnie, nadal niezbyt jasno myśląc. Że ona? Z nim? Zmrużyła oczy i poszła za nim. Jednak zanim wyszła z obozu zobaczyła jak jeden ze starszych się im przygląda łagodnym wzrokiem, chociaż nie zdążyła zobaczyć który dokładnie. Jej ogon zadrgał niespokojnie, a brwi poszły w dół. Mimo to jednak nie odważyła się odesłać, dlatego jedynie posłusznie szła. Z tego stresu nie rozejrzała się nawet wokoło, jak to miała w zwyczaju, przez co nie dostrzegła tych wszystkich pięknych kwiatów porastających wzgórza wkoło obozu. Szurała ogonem po ziemi, strasznie poddenerwowana, a jeszcze bardziej przeraziła się, kiedy wojownik nagle się do niego odwrócił, przeszywając ją wzrokiem. Teraz wyglądał jeszcze groźniej niż przedtem, to było pewne. Zmienił się, bo wyszli z obozu. Nie zdążyła tego jednak wywnioskować, bo pod jego spojrzeniem zeszła chyba już drugi raz tego dnia prawie na zawał. - Co tak szurasz tym ogonem? Przegonisz całą zwierzynę z lasu, tym swoim kroczkiem. Zachowujesz się, jakbyś była wojowniczką, a nie członkinią Klanu!
Jego syk przeszył powietrze, a terminatorka skuliła się pod jego spojrzeniem. Mimo to jednak uniosła wysoko ogon i ruszyła już cichszym, ale bardziej żwawym krokiem przed siebie, a niżeli przedtem. Jej łapy jednak trzęsły się mocno, kiedy kotka zastanawiała się dlaczego wyciągnął akurat ją. Nie wyglądał w końcu, jakby był szczególnie zadowolony z jej towarzystwa. Patrzyła na swoje łapy, kiedy szli głębiej w tereny.
- No dobra! Teraz coś mi upoluj, jeśli umiesz - Powiedział kocur dosyć delikatnie, ale Pylista Łapa wyczuła nutę sarkazmu w jego słowach. Mimo wszystko jednak grzecznie pokiwała głową i powęszyła w powietrzu. Wyczuła z oddali jakiegoś zająca, dlatego przylgnęła do ziemi i zaczęła iść w jego stronę. Starała się to zrobić najlepiej jak umiała, tak aby w miarę możliwości jak najbardziej zaimponować kocurowi. W końcu kiedy zza trawy wyłoniła się uszata istotka, skoczyła w jej stronę i wysunęła łapy chcąc przydusić ją do ziemi. Zając jednak usłyszał ją przez to, że tak mocno drżała, dlatego zaczął odbiegać. Zaryła ostro w ziemię, ale nie chcąc być wyśmianą, wyskoczyła za nim jak najmocniej umiała i tym razem złapała go mocno. Chwyciła szczękami jego kark i zabiła jednym gryzem. Uniosła z nadzieją głowę w stronę wojownika, który patrzył na nią kamiennym wzrokiem. - Powinnaś go złapać za pierwszym razem
Nie do końca wiedziała jak potraktować jego słowa, dlatego po prostu w ciszy zakopała swoją zdobycz i ruszyła za nim. Większość dnia spędzili na polowaniu, ale miała wrażenie, że wojownikowi wcale nie podobała się jej technika i to co udało jej się upolować. Za każdym razem coraz bardziej czuła jak robi jej się niedobrze, nie wiadomo nawet dlaczego. Zielone oczy terminatorki zaszkliły się, ale ona nie chciała się rozpłakać, dlatego blokowała łzy, przygryzając wargi. Długo czasu minęło, dopóki nie wrócili do obozu, a Pylista nie została odesłana do legowiska. Nie poszła jednak tam, tylko skierowała się w kąt obozu, gdzie nikt nie zaglądał. Wtedy rozpłakała się na dobre, krztusząc się własnymi łzami. Płakała tak bardzo długo, aż w końcu przestała, czując, że tak naprawdę wcale jej nie ulżyło. Pociągnęła nosem i przetarła sobie łapą pyszczek, aby nie było widać, że płakała. Wyszła ze swojego kącika i ruszyła do legowiska, kiedy usłyszała jakieś krzyki dochodzące z legowiska przywódcy.
-...nieprawda, ona naprawdę nadaje się na wojowniczkę! - Usłyszała jakieś słowa. Nie do końca można było podpiąć ton wypowiedzi pod krzyk, brzmiał raczej bardziej jak jakieś błaganie, tak jakby ktoś naprawdę nie chciał wywołać kłótni, tylko chciał jedynie postawić na swoim. Podeszła bliżej do źródła dźwięku i zdała sobie sprawę, że ten głos należał do Czaplego Potoku. Zaczęła się przysłuchiwać.
- Na moje, to ona faktycznie się nadaje - Odezwała się jedna ze starszych, najpewniej Biała Sadzawka, a Złota Melodia jej zaraz zawtórowała. Pylista Łapa zmarszczyła brwi, zastanawiając się o co chodzi, ale zaraz z zamyślenia wyrwał ją kolejny, skrzekliwy głos należący do Żmijowej Łuski:
- Pf! Też mi co, ona wygląda jakby zamiast łap miała patyczki. Najpewniej zabije się za księżyc albo dwa, potykając się o jakiś patyk!
- Wytrenowałem ją dobrze, Pylista Łapa nadaje się na wojowniczkę - Odezwał się ponownie Czapli Potok, a terminatorkę zamurowało. Wstrzymała oddech, aż poczuła, że brak jej go w płucach, a następnie wycofała się szybko w tył, zahaczając łapą o wystający kamień. Przewróciła się na plecy, ale praktycznie od razu podniosła się na równe łapy i ruszyła w stronę swojego legowiska, starając się sobie wszystko przemyśleć.
Wpatrywała się pustym wzrokiem w przestrzeń powracając wspomnieniami do wydarzeń, które zdarzyły się tego dnia. Westchnęła głęboko i położyła głowę z powrotem na mech, aż Pliszkowa Łapa skierowała na nią zdziwiony wzrok. Trwała w takiej dziwnej pozycji dosyć długo, dopóki nie usłyszała krzyku Ciernistej Gwiazdy oznaczającego nadejście ceremonii. Łaciata westchnęła z początku nie chcąc iść, ale wyciągnęli ją z legowiska inni uczniowie, którzy namawiali ją, że na pewno powie coś ważnego. Zielonooka nie chcąc być niegrzeczna wstała i poszła z nimi, a następnie usiadła gdzieś na poboczu. Przysłuchiwała się ceremonii, będąc nieco nieobecną. Do jej uszu dochodziły tylko poszczególne słowa, jak to, że Szałwiowa Łapa miała zmienionego mentora na Deszczowy Poranek. Spojrzała na nią przelotnie, uśmiechając się pocieszająco, aż nagle przeszyło ją od ogona, aż po czubki uszu.
-...Pylista Łapo, wystąp. - Chwila... co. Uczennica spojrzała ze zdziwieniem na liderkę, ale widząc jej ponaglające spojrzenie szybko wstała na równie łapy i ruszyła na przód. Koty rozsuwały się, aby zrobić jej przejście, co było niecodziennym i nieco przytłaczającym widokiem. Nigdy bowiem nie był szczególnie zauważana i dużo kotów po prostu na nią wpadało, kiedy tak toczyła się po obozie. Wzięła płytki, poddenerwowany oddech i pochyliła głowę przed liderką, która zaczęła mówić. - Ukończyłaś trening pod okiem Czaplego Potoku, który przekazał ci swoje najważniejsze cechy wojownika, dlatego możesz być mianowana na wojowniczkę. Czy przysięgasz przestrzegać kodeksu wojownika i być lojalna dla swojego klanu?
- Prz-przysięgam. - Praktycznie wyszeptała nerwowo, ale nadal starając się mówić pewnie. W końcu nie miała co do tego wątpliwości.
- Klan Gwiazdy ceni twoją łagodność względem innych i posłuszeństwo Kodeksowi Wojownika, dlatego na jego mocy uczynię cię wojowniczką. Pylista Łapo, od teraz, aż do momentu, kiedy dojdziesz do starszyzny, mianuję cię Pylistym Świtem. Bądź wierna klanowi. - Powiedziała pewnym wzrokiem Ciernista Gwiazda, ale przy ostatnim zdaniu od teraz Pylisty Świt dostrzegła w jej oczach jakiś rodzaj troski. Zanim jednak zdążyła się bardziej przyjrzeć, pochyliła mocno głowę na wyraz szacunku, jakim darzyła przywódczynię. Zdawała sobie sprawę, że rzadko kiedy łagodność i posłuszeństwo były wymieniane jako zalety podczas ceremonii, ale to się teraz dla niej nie liczyło. Była wojowniczką. Prawdziwą członkinią Klanu Burzy! Bura kotka zeskoczyła do niej i dała się polizać po barku, a wtedy wokół rozległy się wiwatowania. Imię Pylisty Świt odbijało się w uszach łaciatej kotki.
- Pylisty Świt, Pylisty Świt!
<ktoś z KB chce odpisać nowej wojowniczce?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz