...
Córka Burki wyciągnęła się i ziewnęła potężnie. Legowisko uczniów teraz wydawało się bardzo puste. Brak dwóch ciał i już więcej miejsca dla Cętki! Tia... Cętkowana Łapa wstała z wolna i skierowała się do miejsca spania wojowników. Trzeba upominać się o trening! Już po chwili Świerkowa Kora stał na nogach wybudzony z głębokiego snu, a jego pysk skąpany był w świetle poranka. Kotka poczęła skakać naokoło mentora, tak jak za pierwszym razem, gdy poznała Turkawie Skrzydło... Ten nawet nie zwrócił na to większej uwagi, rzucił tylko błagalne spojrzenie jakiemuś kotu, po czym poczłapał dalej, przed siebie.
- Co będziemy robić?! - Cętka niemal krzyknęła. Świerkowa Kora stulił uszy przez tak głośny dźwięk i karcąco spojrzał na kotkę. Dopóki nie wyszli z obozowiska, uczennica nie zdawała więcej pytań, ale kiedy już wychylili pyski spoza domu, fala słów wypłynęła z pyszczka córki. Mentor starał się odpowiadać na każde z nich, ale kiedy już odpowiadał na jedno to automatycznie, rodziły się dwa kolejne.
- Czy Turkawie Skrzydło powiedziała ci o innych klanach, granicach, klanie Gwiazd… - zaczął w końcu Świerkowa Kora, by przetrwać ten natłok myśli uczennicy.
- W zasadzie to tak. Może skupimy się na walce i polowaniach? – Cętkowana Łapa uśmiechnęła się słodko i spojrzała wyczekująco na nauczyciela.
- Tak, tak. Zaczniemy może od teorii na temat… - kocur usilnie starał się dokończyć.
- Walki, tak?! - córka Burki postanowiła dokończyć.
- Nie, nie walki… polowania. Na razie nauczysz się polować, by wspomagać nasz klan.
- Ale… nie możemy zacząć od walki? – kotka wyraźnie posmutniała.
- Jeśli opanujesz podstawowe czynności takie jak polowanie, to będziemy mogli – Świerkowa Kora uśmiechnął się smutno. Cętkowana Łapa skrzywiła się, ale mentor jej się trafił – jakiś ponurak, a nie nauczyciel! Tak… ta część treningu była wyjątkowo nużąca. Cętka myślała, że to będzie przynajmniej, w jakimś stopniu – ciekawe. Jednak zawiodła się doszczętnie. Po tym jakże emocjonującym treningu kotka skierowała się do legowiska uczniów, powłócząc łapami. Tak, to nie było tylko męczące psychicznie, ale i fizycznie. Chociażby opanowanie pozycji łowieckiej… Bura kotka pożarła jakiegoś ptaka ze stosu na zwierzynę. Chętnie podzieliłaby się swoimi spostrzeżeniami na temat całej sprawy o Gardeniowym Pyłku z Turkawim Skrzydłem, ale po prostu była nazbyt zmęczona.
…
Nazajutrz wszystko się powtórzyło, ano nie było ceremonii, może to jedno. Tym razem jednak trening nie był taki męczący i zamiast pójść odpoczywać, Cętkowana Łapa pragnęła jakichś wrażeń, dlatego skierowała się do legowiska wojowników, szukając nauczyciela. Niestety okazało się, że Świerkowa Kora poszedł na patrol. Uczennica w pierwszej chwili posmutniała, ale zaraz rozchmurzyła się – wpadł jej do głowy „świetny” pomysł.
- Spopielona Paprocio, mogłabyś pouczyć mnie walki? Nie mam co robić… a ty jak widzę, nie jesteś raczej zajęta… - Cętkowana Łapa podeszła do pierwszej lepszej kotki, jaką zauważyła. Tak chyba się nazywała… Spopielona Paproć. Swoją drogą, niezwykłe imię. Niebieska kocica właśnie się myła. Czy zgodzi się na krótkie mentorowanie nieznanej sobie uczennicy?
<Paproć? Sorry, że tak mało momentów z Twoją postacią :?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz