Pstrokata Łapa klapnął na puszysty biały śnieg. Jego długa sierść zlepiała się i przemakała, jednak w tym momencie nie czuł zimna. Przymykał oczy, aby nie patrzeć na śnieg odbijający i tak już oślepiające światło. Zgubił ją? Obejrzał się, aby sprawdzić. Tak, z pewnością. Zaczął ciężko sapać, wyczerpany. Biegł szybciej, niż myślał że potrafi - najwyraźniej strach uskrzydla. Choć, może to był bardziej wstyd? Chciał się jak najszybciej stamtąd wydostać i za żadne skarby nie patrzeć Imbirowej Łapie w oczy. Co on sobie myślał? Łowienie i wspólny posiłek - i to miało wystarczyć? Prawie się nie znali, byli sobie praktycznie obcy, a ten wyskoczył z czymś takim.
Weź się w garść, Pstrokaty Badylu! Wiem, że jesteś skończonym idiotą i porażką życiową, ale jakoś musisz sobie poradzić. Gdybym tylko wiedział jak!
Ponieważ co siedziało pod górą przekleństw i jadu? Mała, wystraszona, bezbronna ciapka która chowa się za murem z docinek wulgaryzmów, aby ukryć swoją bezbronność. Ponieważ jak poradzić sobie z obrażoną duma? Ciętym językiem i pazurami w ostateczności. A co ma zrobić, jeśli zawstydził zam siebie?
Wzdrygnął się, kiedy wreszcie poczuł zimno. Wreszcie ruszył się z miejsca, postanawiając pójść do obozu. Miał tam taką fajną norkę - wykopał ją, aby się w niej chować, kiedy czuł się jak śmieć. To tłumaczyło, dlaczego przesiadywał tam praktycznie całe dnie.
Kiedy wszedł do obozu miał już blade pojęcie, co powinien zrobić, jednak prysło, kiedy zobaczył Imbirową Łapę. Jak to możliwe, że dotarła tu tak szybko? Naprawdę siedział i rozmyślał tak długo? A może - Pstrokata Łapa przełknął ślinę. - Może w ogóle go nie szukała?
Chciał ją wyminąć i pobiec do swojej Norki Rozkładu, jak zwykł ją zwać, jednak ta zatrzymała go, zanim zdążył ruszyć z miejsca.
<Imbir?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz