Rudzik uśmiechnął się lekko do kociaka, mrucząc "To świetnie" i razem wyszli ze stodoły. Szczerze mówiąc, jak dla niego było trochę za zimno, ale skoro Bluszcz mu kazała to nie śmiał się jej stawiać. Mały Synek szedł ostrożnie za nim, polegając na swoim przewodniku, bo sam jeszcze nie wiedział gdzie mógłby szukać wszystkich tych ziół. Rudzik zmarszczył nosek, próbując przypomnieć sobie gdzie ostatnio zbierali razem z mentorką mniszek. Z tego co pamiętał, nie był on trudny do znalezienia, jednak obecna pora roku utrudniała mu zadanie. Spojrzał się szybko za siebie, żeby upewnić się, że młodszy kot idzie za nim, i skręcił w stronę pastwiska owiec. Rozejrzał się uważnie dookoła i spróbował wywęszyć zapach rośliny, niestety z marnym skutkiem. "No tak, to był głupi pomysł, żeby w takich okolicznościach próbować znaleźć mniszek po zapachu.." skarcił siebie szybko w myślach.
— Czego dokładnie szukamy? — spytał się go Mały Synek.
Rudzik odwrócił się i nieco zmęczonym tonem odpowiedział kociakowi:
— Mniszek, to taki żółty kwiat z pustą, zieloną łodygą. Powinno tu być go dużo, ale.. — zawahał się się uczeń. — ..ale nie mogę go znaleźć — dodał lekko załamanym tonem.
— Nie martw się, pomogę ci i go poszukam! — powiedział szybko Mały Synek i zaczął przeszukiwać trawę pod warstwą śniegu.
Rudzik westchnął ciężko i powrócił do swojego obowiązku. Nie znosił zimna i naprawdę chciał mieć to już za sobą. Nie zdążył jednak wykonać nawet jednego kroku, bo usłyszał radosne krzyki kociaka i po chwili ten wrócił z pyszczkiem pełnym szukanej rośliny.
— To... to? — Zapytał, kładąc mniszek przed uczniem.
— T-tak! Gdzie go znalazłeś? — zapytał zaskoczony Rudzik. Naprawdę nie spodziewał się, że młodszemu pójdzie tak szybko.
Kociak wskazał na pobliską kępę wysokiej trawy, wyraźnie dumny z siebie. Rudzik miał mieszane uczucia, z jednej strony naprawdę cieszył się, że młodszy kocurek chce mu pomagać, był bardzo zdolny i uczeń lubił jego towarzystwo, jednak z drugiej przebywając z nim coraz bardziej się pogrążał i utwierdzał w przekonaniu, że był nic nie wartą kupą futra. Zamknął oczy, wznosząc pysk w stronę nieba, po czym liznął szybko malucha za uchem, mrucząc cicho "Dziękuję". Poszedł w wyznaczone miejsce żeby zebrać jeszcze trochę mniszku, po czym zaczął rozglądać się za stokrotką, z której znalezieniem raczej też nie powinni mieć problemu. Tym razem to jemu udało się pierwszemu zlokalizować roślinę, z czego naprawdę nie powinien być tak dumny, jak był. Z dużo lepszym humorem udał się w stronę stodoły, oglądając się co chwila za siebie, na Małego Synka. Po powrocie Bluszcz co prawda ich nie pochwaliła, jednak Rudzik widział pewnego rodzaju ulgę w jej oczach, jakby mimo wszystko cieszyła się, że jednak im się udało.
— Jutro poćwiczymy walkę — rzuciła mimochodem starsza kocica, przechodząc obok ucznia.
Nastrój kocurka w mgnieniu oka zmienił się z radosnego na zdołowany. Na samą myśl o intensywnym treningu Rudzika opadły siły i upadł na podłogę zwijając się zaraz w kulkę. Przypominał teraz mały kłębek rozpaczy, siląc się na jakąkolwiek odpowiedź.
— Mhm... — wymruczał z trudem podnosząc wzrok w stronę mentorki, która tylko fuknęła z zirytowaniem i znikła za rogiem.
To nie tak, że był leniwy. Uczeń po prostu naprawdę nienawidził walki i wszystkiego co z nią związane. Musiał analizować ruchy przeciwnika, dostosować prędkość i ustawienie i cały czas uważać, co było naprawdę trudne, zwłaszcza w taką pogodę.
— Wszystko w porządku? — zapytał go po chwili Mały Synek, przechylając niepewnie głowę.
— Hmm..? A-Ah, tak, oczywiście! — wyjąkał wyrwany z przemyśleń Rudzik. — Po prostu.. jestem z-zmęczony — bardziej zapytał niż stwierdził.
<<Mały Synek? Czasoprzestrzeń w lisie rządzi się innymi prawami xd>>
POSZUKIWANA
OdpowiedzUsuńCzasoprzestrzeń. Ostatnio widziana w Porę Zielonych Liści. Reaguje na słowa śmierć i pożoga. Jeśli ktokolwiek ją widział, prosimy o kontakt.
~Zmartwiony Klan Lisa