Przewracała się z boku na bok, sama nie wiedząc, co zrobić. Błądząca Łapa i Ćmia Łapa trenowali, a jej myśli wciąż odlatywały do brata. Tak bardzo się męczył. Westchnęła głęboko, myśląc. Może przesadza z ilością? Może trzy składniki, to za dużo? Gradowa Mordka może w końcu nie mieć wystarczająco zapasów, jeśli bez przerwy będzie faszerować Księżycową Łapę jej pomysłami. Postanowiła, że zaczeka na Burzową Łapę i spróbuje trochę inaczej. Co prawda, upierała się, że jej kombinacja jest dobra. Po prostu coś musiało psuć efekt. Jeśli wykluczy niepotrzebną rzecz, może jej brat chociaż przestanie się męczyć? Zastanawiała się dłużej. Gradowa Mordka mówił, że mają więcej wrotyczu, niż gniazdnicy. Jaskółcze ziele na pewno musiało zastopować te durne łzy. Gdyby zatem spróbować bez gwiazdnicy? Uderzyła kilka razy łapą w ziemię. Tak. Przedstawi ten pomysł Burzowej Łapie, lub Gradowej Mordce. Miała plan awaryjny, gdyby to niewypaliło. Właściwie, miała pełno planów awaryjnych od czasu, gdy się w to zaangażowała. Posmętniała z lekka, rozumiejąc to. A jeśli wszystko na nic, a Gradowa Mordka tylko traci cenne składniki?
Wtedy jednak do terminatorów wkroczyła Ćmia Łapa.
– Byłam u Księżycowej Łapy – oznajmiła. Wydawała się przygnębiona, więc Ciernista nie zważając na zakaz wstała i przytuliła się do niej. Pointka westchnęła ciężko, wtulając się w szorstkie futerko burej. – Gradowa Mordka nie pozwolił mi podejść zbyt blisko, ale widziałam go. Tak strasznie się męczy, Ciernista Łapo. W dodatku nic nie skutkuje...
Bura pokiwała głową. Choroba może i zaatakowała tylko Księżyca, ale odbijała się na nich wszystkich. Ciernista nie mogła tego darować. To tak okropnie niesprawiedliwe! Jej brat na to nie zasłużył.
– Nie powinnaś leżeć? – zapytała Ćmia Łapa, po czym skrzywiła się lekko – lepisz się!
Ciernista Łapa uśmiechnęła się gorzko, a następnie odsunęła od siostry.
– Zrobisz coś dla mnie? – zapytała cicho.
– Tak, oczywiście. Jesteś głodna? – Ciernista pokiwała przecząco głową.
– Nie, ale... Poprosiłabyś Gradową Mordkę, aby użył wrotyczu i jaskółczego ziela?
Ćmia Łapa uśmiechnęła się lekko. Ostatnimi czasy Ciernista żyła jedynie tą sprawą. Pokiwała jednak głową, mówiąc:
– Zaraz będę.
Wtedy jednak do terminatorów wkroczyła Ćmia Łapa.
– Byłam u Księżycowej Łapy – oznajmiła. Wydawała się przygnębiona, więc Ciernista nie zważając na zakaz wstała i przytuliła się do niej. Pointka westchnęła ciężko, wtulając się w szorstkie futerko burej. – Gradowa Mordka nie pozwolił mi podejść zbyt blisko, ale widziałam go. Tak strasznie się męczy, Ciernista Łapo. W dodatku nic nie skutkuje...
Bura pokiwała głową. Choroba może i zaatakowała tylko Księżyca, ale odbijała się na nich wszystkich. Ciernista nie mogła tego darować. To tak okropnie niesprawiedliwe! Jej brat na to nie zasłużył.
– Nie powinnaś leżeć? – zapytała Ćmia Łapa, po czym skrzywiła się lekko – lepisz się!
Ciernista Łapa uśmiechnęła się gorzko, a następnie odsunęła od siostry.
– Zrobisz coś dla mnie? – zapytała cicho.
– Tak, oczywiście. Jesteś głodna? – Ciernista pokiwała przecząco głową.
– Nie, ale... Poprosiłabyś Gradową Mordkę, aby użył wrotyczu i jaskółczego ziela?
Ćmia Łapa uśmiechnęła się lekko. Ostatnimi czasy Ciernista żyła jedynie tą sprawą. Pokiwała jednak głową, mówiąc:
– Zaraz będę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz