— Przewróciłem się na treningu przez to całe błoto i chyba coś sobie zrobiłem z łapą. Boli mnie jak na niej staje — podzielił się z nią swoim problemem. — Dałoby radę to szybko naprawić? Jak mama się dowie, że coś sobie zrobiłem, to nie puści mnie na trening przez księżyc! Bardzo na mnie chucha i dmucha — westchnął ciężko, przecierając łapą pysk.
Medyczka pokręciła głową z niedowierzaniem, prychając pod nosem.
— W tym tempie to połamiesz sobie wszystkie kończyny zanim w ogóle zostaniesz mianowany — rzuciła, ale zaraz zbliżyła się do syna Zięby. — Dajże mi tą łapę, a nie stoisz jakbyś ducha z Mrocznej Puszczy zobaczył.
Gdy uczeń podniósł łapę z syknięciem pełnym bólu, obejrzała ją dokładnie. Nie była nienaturalnie wykrzywiona, ani nie widziała na niej żadnej otwartej rany czy oznak zakażenia.
— Jest zwichnięta. Nie ruszaj się, zaraz znajdę odpowiednie zioła.
Odwróciła się w kierunku składziku i szybko odnalazła korzeń żywokostu. Przeżuła go na papkę i ponownie podniosła łapę uczniaka, nakładając na nią okład.
— Bardzo dziękuję — westchnął z ulgą. — Um... Przepraszam, że o tym wspomnę, ale dziadek dużo mi o pani opowiadał. To prawda, że kiedyś na zgromadzeniu chcieli go zabić i miał połamane łapy? Aż tak niebezpiecznie jest na tych spotkaniach? Czemu Klan Gwiazdy nie interweniuje, gdy dzieję się takie zło? Pozostał z nimi jeszcze jakiś kontakt?
— Tak, to prawda, Piaskowa Łapo. Ale to były inne czasy. Klan Nocy mścił się za to, że Klan Burzy połączył siły z Klanem Wilka, by zdobyć ich tereny. Poza tym twój dziadek... miał skomplikowaną relację miłosną z jednym z Nocniaków. To, co go spotkało, po części wynikało też z jego winy. Nic ci się nie stanie, jeśli będziesz neutralny i będziesz trzymać się blisko innych kotów. Nie radziłabym ci jednak zbytnio spoufalać się z kotami, których szczerość możesz podważyć.
— Rozumiem... Dobrze, że teraz panuje pokój i nie jesteśmy narażeni na niebezpieczeństwo. Słyszałem te opowieści o wilczakach... Wiadomo w ogóle dlaczego chcieli nas zniszczyć?
Dobre pytanie. Wiśnia sama długo się nad tym zastanawiała, przynajmniej dopóki nie doszła do wniosku, że nie ma to najmniejszego sensu. Tylko Mroczna Gwiazda i wybrane koty wiedziały, dlaczego tak naprawdę chciał pozbyć się wszystkich Burzaków z powierzchni lasu.
— To skomplikowane. Mroczna Gwiazda od długiego czasu gardził Burzakami, ale nie wiem, dlaczego. Jedynym Burzakiem, który mógłby wiedzieć coś na ten temat, była Tygrysia Gwiazda, ewentualnie Jeleni Puch. Ale radzę ci w tej kwestii nie bawić się w detektywa. Najwyraźniej Wilczacy mieli swoje powody. Można było się spodziewać, że prędzej czy później nas zaatakują.
— Rozumiem... Oby znów tego nie spróbowali. A w zasadzie co z tym całym Jelenim Puchem? Podobno liderka go nadal trzyma. Dlaczego skoro nie przydaje się klanowi i jest niebezpieczny? — zadał kolejne pytanie niczym ciekawskie kocię.
— Być może z sentymentu. Jeleni Puch to syn Tygrysiej Gwiazdy. Może stał się... inny, ale nie uważam, żeby rzucenie go na pewną śmierć było etyczne. No, ale dość tych pytań, bo będziemy tu siedzieć do północy. Powiedz swojej matce, że to tylko drobne zwichnięcie.
Skinął głową.
— Dobrze. Dziękuję bardzo Wiśniowa Iskro — pożegnał się z nią i wyszedł na zewnątrz.
Jeszcze chwilę odprowadzała go wzrokiem. Miała nadzieję, że wyrośnie na dobrego wojownika. Widziała w nim duży potencjał, znacznie większy, niż w przypadku jego rodzeństwa.
<Piasek?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz