Był na treningu razem ze swoją mentorką. Codziennie był ciekawy, czego tym razem będą się uczyć, bo były to różne interesujące rzeczy.
- Dzisiaj… Wyjdziemy poza ogród. Przejdziemy się, ja opowiem ci to i owo i porozmawiamy o przyszłości twojego treningu. – miauknęła i podeszła do płotu. – Jesteś w stanie na niego wejść? – spytała. Diament spojrzał na nią, następnie na płot zaciekawiony i zmrużył oczy, już miał powiedzieć, że na pewno da radę, kiedy Jeżyk rzekła: - To od tego zaczniemy. To ważna umiejętność w mieście, w którym jak wiesz żyjemy. – wskoczyła na płot i przeszła po nim kilka kroków. – Możesz w niego wbić pazury. Podciągaj się przednimi łapami i odpychaj tylnymi, a w dwóch susach wejdziesz na górę. Potem liczy się równowaga, widzisz? – przeszła jeszcze kilka kroków, raz zachwiała się lekko, ale nie spadła. – Teraz ty. – spojrzała na Diamenta, który uśmiechnął się do niej przyjaźnie, spoglądając raz jeszcze na płot i podchodząc do niego. Naostrzył sobie o deski pazury i wyskoczył w powietrze najwyżej, jak umiał. Był już na szczycie płotu, ale tylna łapa mu się ześlizgnęła, więc zawisł w powietrzu, trzymając się przednimi łapami. Po raz kolejny niezgrabnie wgramolił się na płot i przykucnął, próbując nie spaść.
- Wszedłem! – pisnął uszczęśliwiony, nadal kurczowo trzymając w pysku piłeczkę, z którą nie rozstawał się ani na krok.
- Spróbuj teraz wstać. – poleciła Jeżyk. – Wbij pazury w płot, żeby nie spaść. Odpowiednio machając ogonem utrzymasz równowagę. – dała mu kilka wskazówek, potem ruszyła po płocie. – Chodź za mną. – miauknęła jeszcze.
- D-dobrze. – odparł Diament, mocno trzymając się desek i wymachując ogonem na wszystkie strony. Jego mentorka spojrzała na niego.
- Nie tak energicznie. Ogon ma Ci pomagać, a nie utrudniać. – miauknęła. Kocur posłuchał się jej rady i faktycznie lepiej mu szło!
***
Przeszedł spory kawałek po płocie bez żadnych problemów.
- Możemy teraz już wyjść z ogrodu i pouczyć się, jak walczyć i polować? – spojrzał błagalnie na mentorkę. – Mojej piłeczce podobało się chodzenie po płocie, ale już umiemy to robić i chciałaby zobaczyć coś ciekawego i nauczyć się jeszcze czegoś. – wytłumaczył, nie przejmując się nieco zdziwioną miną mentorki. Czemu każdy się dziwił, jak mówił, że jego piłeczka ma na coś ochotę? Nie jego wina, że tylko on rozumiał jej język. Tylko on, bo tylko on tak bardzo ją lubił. A ona też go lubiła. Uwielbiała z nim trenować i się z nim bawić. Wiedział to, bo to było oczywiste.
<Jeżyk?>
[trening woj. 389 słów]
[Przyznano 8%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz