Ucieszył się, że liderka tak bardzo się interesuje jego samopoczuciem. Fakt, nie miał zbyt wielu przyjaciół. Jedynie mógł liczyć na ukochanego jak i swoją przyjaciółkę Lew, więc nic dziwnego, że kotka mogła się martwić. Bywał w końcu nieufny, zwłaszcza gdy trafił do burzaków, których Pan kazał rozrywać na strzępy. Jednak ta dwójka potrafiła do niego dotrzeć. Widziała w nim nie potwora, a zwykłego kota, który pragnął tylko miłości i zrozumienia.
— Namawiać mnie do wyjścia z dziuła... Dlatego ja wyjść — poinformował kocicę, która słuchała go z uwagą i zainteresowaniem. — Bać się, ale oni zapewniać, że Jelonek bezpieczny. Martwić się, że ja lubić dziuła. Oni nie łozumieć, że dziuła to dom, bezpieczeństwo. Ja i Pożał dużo łozmawiać. On uczyć mnie na powrót mowa. Umieć lepiej sklejać słowa. I daje buziaczki... — Uśmiechnął się, ponieważ uwielbiał te chwilę, gdy byli sami. Rudy pomimo tego, że kiedyś prawie odgryzł mu łapę, starał się go na powrót przyzwyczaić do życia w społeczeństwie. Dość szybko mu uległ, ponieważ pamiętał te sny, gdzie leżąc w błocie, marzył o ponownym spotkaniu ukochanego. Teraz gdyby tylko mógł, nie rozstawałby się z nim nawet na krok, ale wiedział, że miał swoje obowiązki i musiał znikać. Przychodził jednak zawsze wieczorem i mogli ten czas spędzać razem, sami.
— A Lew... Lew tłoskliwa. Miła. Bawić się ze mną, by nie było nudno i dawać jeść! Ona dobły kot. Łozmawiać też o przeszłość Jelonka. Ostrzegać ją przed Wilczak. Obiecać na nich uważać.
— Rozumiem. Czyli wydają się być całkiem w porządku, prawda? — odpowiedziała, utrzymując lekki ton. — Ale jeśli się coś zmieni, poczujesz niepokój lub zaczną mówić coś co uznasz za niestosowne, czy podzieliłbyś się wtedy ze mną? Mogłabym wtedy jakoś pomóc.
Przekrzywił łeb, ponieważ liderka zadawała naprawdę przedziwne pytania. Dlaczego Pożar i Lew mieliby mówić coś niestosownego? Czyżby o czymś nie wiedział? Wydawało mu się to dziwne, ale nie potrafił zrozumieć o co mogłoby chodzić. Rudy był w końcu jego ukochanym, nie był żadnym zdrajcą, a o wilczakach nie wspominał. Nie knuł więc nic za jej plecami. A Lew? Lew to była najmilsza osoba jaką spotkał. Pomogła mu wyjść z dziury i tak ładnie śpiewała, że odegnała jego strach przed światem.
— Oczywiście, że powiedzieć — zapewnił ją. — Oni grzeczni. Słowo. Nie mówić nic złego o pani. Oni tłoszczyć się o Jelonek. Bawić się i miło spędzić czas.
<Różo?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz