Słysząc to informacje, brwi Niezapominajka uniosły się do góry. Zaczął się zastanawiać, czy to jakiś szyfr. Może Jabłuszko dobrze wiedział czego tu szukał i zażądał za informacje garści wróbli. W końcu patent na sławę i popularność nie sprzedaje się od tak.
— O. Okay! To czekaj! — miauknął.
Jabłkowa Łapa spojrzał na niego zdezorientowany, ale go nie zatrzymał. Ułożył się wygodnie w swoim legowisku. Niezapominajek podbiegł do stosu ze zwierzyną i porwał z niego dorodnego wróbla. Zaciągnął go do legowiska uczniów i położył przed Jabłkową Łapą.
— Coś jeszcze?
Na pysku pointa malowało się coraz więcej emocji. Zdawał się mieć jakiś wewnętrzny konflikt. Van położył uszy. On tu się starał, a uczeń zdawał się rozmyślać?
— No proszę... Pomóż mi! Przecież dobrze wiesz, że nic złego nie chce zrobić. — zamiauczał żałośnie.
Liliowy spojrzał na swoje łapy.
— Możemy razem na niego poczekać.
Niezapominajek przekrzywił łebek. Zaczynał się gubić. To Jabłkowa Łapa nie mówił o sobie?
— Na kogo?
Teraz zaskoczenie pojawiło się i w ślipiach pointa.
— No na Zbożową Łapę. — wyjaśnił uczeń.
— A kto to? — zapytał zdezorientowany Niezapominajek.
— Co?
— Co?
— To ty... ty nie chciałeś... nie chciałeś... Zbożowej Łapy? — nie mógł się wysłowić Jabłkowa Łapa.
Van pokręcił łebkiem.
— Chciałem się dowiedzieć czemu Orzeszka i Kurka cię tak lubią... — miauknął zawstydzony Niezapominajek, szurając łapką w ziemi.
Mina pointa teraz była jeszcze bardziej zdezorientowana.
— Myślę, że po prostu warto być sobą. — mruknął w końcu. — Nie co starać się być innym kotem.
Niezapominajek opuścił uszy.
— To nigdy nie będę mieć przyjaciół jak ty? — miauknął smutnym głosem.
— Nie, nie! Myślę, że na pewno będziesz miał niejednego! Naprawdę! — oznajmił pośpiesznie uczeń. — Poza tym jak chcesz, to my możemy się zaprzyjaźnić... — dodał ciszej.
Niezapominajek prawie podskoczył.
— Naprawdę?
Point kiwnął łbem.
— To super! Czekaj przyjacielu! Czeka nas mnóstwo przygód! — wytrajkotał wesoło. — Następnym razem przyjdę z Orzeszką i Kurką i będziemy się super bawić!
Jabłkowa Łapa uśmiechnął się lekko.
— Na pewno.
* * *
Drobne i żółte liście wierzby spadały na ziemie, zasypując całe podłoże. Chmurek turlał się w nich zadowolony. Niezapominajek przyglądał się jak deszcz liści zalewa coraz więcej obozowiska. Wzrok kocurka przyciągnęły Sowia i Krucza Łapa. Siostry znów nad czymś kombinowały. Zmrużył ślipia i podszedł do nich.
— Co robicie?
Kotki przerwały prace. Kupa liści jaką zebrały była już niemałych rozmiarów.
— A nie widać? — mruknęła Krucza Łapa. — Czy już oślepłeś, wilczy syfie?
Sowia Łapa pacnęła siostrę.
— Możemy go wykorzystać. — szepnęła siostrze na ucho. — Tworzymy ogromną kupę liści, aby później skakać do niej z gałęzi. Fajna zabawa. Jak chcesz dołączyć to musisz zrobić takie same dwie duże jak nasza. — ogłosiła szylkretka.
Niezapominajek niewiele myśląc wziął się do roboty. W końcu skakanie na liście brzmiało jak dość fajna zabawa. Kątem oka zauważył jak Krucza Łapa wchodzi na jedną z gałęzi i skacze na liście. Te pod jej ciężarem rozleciały się na wszystkie strony. Ogon ucznia poszedł do góry. Teraz jeszcze bardziej sam miał ochotę to wypróbować. Przyspieszył swoje ruchy. W parę uderzeń serca udało mu się utworzyć zgrabną kupkę liści. A zaraz koło niej kolejną.
— Co robisz, Niezapominajkowa Łapo? — usłyszał zaciekawiony głos.
Odwrócił się, aby ujrzeć Jabłkową Łapę.
— Zobaczysz! Chodź za mną! — miauknął wesoło, łapiąc kocura za ogon i ciągnąc w stronę drzewa. Point niepewnie za nim podążył. Van wskoczył na korzeń, pod którym znajdowało się legowisko starszych.
— Patrz teraz! — rzucił i skoczył na kupę liści.
Pisnął w locie. Upadek nie należał do całkowicie bezbolesnych, ale zabawa była tego warta. Liście rozpryskały się na wszelkie strony, tworząc mozaiki na wyschniętej trawie.
— Teraz ty! — zawołał do Jabłka.
<Jabłko?>
— Co robicie?
Kotki przerwały prace. Kupa liści jaką zebrały była już niemałych rozmiarów.
— A nie widać? — mruknęła Krucza Łapa. — Czy już oślepłeś, wilczy syfie?
Sowia Łapa pacnęła siostrę.
— Możemy go wykorzystać. — szepnęła siostrze na ucho. — Tworzymy ogromną kupę liści, aby później skakać do niej z gałęzi. Fajna zabawa. Jak chcesz dołączyć to musisz zrobić takie same dwie duże jak nasza. — ogłosiła szylkretka.
Niezapominajek niewiele myśląc wziął się do roboty. W końcu skakanie na liście brzmiało jak dość fajna zabawa. Kątem oka zauważył jak Krucza Łapa wchodzi na jedną z gałęzi i skacze na liście. Te pod jej ciężarem rozleciały się na wszystkie strony. Ogon ucznia poszedł do góry. Teraz jeszcze bardziej sam miał ochotę to wypróbować. Przyspieszył swoje ruchy. W parę uderzeń serca udało mu się utworzyć zgrabną kupkę liści. A zaraz koło niej kolejną.
— Co robisz, Niezapominajkowa Łapo? — usłyszał zaciekawiony głos.
Odwrócił się, aby ujrzeć Jabłkową Łapę.
— Zobaczysz! Chodź za mną! — miauknął wesoło, łapiąc kocura za ogon i ciągnąc w stronę drzewa. Point niepewnie za nim podążył. Van wskoczył na korzeń, pod którym znajdowało się legowisko starszych.
— Patrz teraz! — rzucił i skoczył na kupę liści.
Pisnął w locie. Upadek nie należał do całkowicie bezbolesnych, ale zabawa była tego warta. Liście rozpryskały się na wszelkie strony, tworząc mozaiki na wyschniętej trawie.
— Teraz ty! — zawołał do Jabłka.
<Jabłko?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz