Opuścili obóz. Królicze Serce skierował się w stronę rzeki, za nim energicznym krokiem dreptała Malinowa Łapa. Jego uczennica jeszcze nie wiedziała co się szykuje. Była na tyle duża, że nauka pływania nie sprawi jej problemu. Oboje rodziców kotki lubiło pływać, powinna przejąć po nich zamiłowanie. Królicze Serce lekko się uśmiechnął przypominając sobie swoją pierwszą interakcje z wodą. Jak przystało na członka Klanu Nocy uwielbiał i umiał pływać. Dotarli po jakimś czasie na miejsce.
- Stań tam. - kocur wskazał ogonem jedno z miejsc tuż przy brzegu.
- Oooo.. Polowanie jednak? Wujuuuuu.. No weeeeeź - miauknęła Malinowa Łapa i zrobiła ogromne, słodkie oczy.
Królicze Serce poruszył rozbawiony wąsami. Poczuł jednak w pewnym sensie niepewność. A co jeśli źle ją zrzuci i coś się jej stanie? Nigdy jeszcze nie zrzucał ucznia do wody. Wziął głęboki wdech i szybki wydech. Nie znał jednak innej metody. Jesionowy Wicher sam mu zrobić tą inicjację. To była tradycja. Musiał się jej trzymać.
- Stań. Mam dla ci-ciebie nie-niespodziankę - odpowiedział.
- NIESPODZIANKA?! GDZIE?! GDZIE?! - zapytała się, stając w wyznaczonym miejscu. Rozejrzała się, spojrzała na taflę wody. - Wujaszku.. Tu nic nie ma! - odwróciła głowę, patrząc z nutą żalu na Królicze Serce.
Stała w odpowiednim miejscu. Dokładnie tam, gdzie on kilka księżyców temu. Jej podekscytowanie oraz pracowitość były na ogromny plus. Będzie dobrą wojowniczką.
- Dzisiaj nauczysz się pływać. Spójrz na wodę. - polecił niebieski.
- PŁYWAĆ?! ALE CZAD! - miauknęła pośpiesznie.
Odwróciła się i w tym właśnie momencie mentor ją popchnął. Kotka z piskiem zaskoczenia wpadła do płytkiej wody. Od razu zaczęła wymachiwać łapami, doprowadzając do fal.
- Wuuuujku!
Królicze Serce chwilę ją obserwował. Potem jednak się otrząsnął. Teraz musiał być dodatkowo czujny.
- S-spokojnie, Malinowa Ła-łapo! Przepraszam! To taka tradycja! Mentor wrzuca ucznia do wody, żeby nabrał szacunku i przyzwyczaił się do wody. - wytłumaczył uczennicy. - Wstał, zaufaj mi.
Malinowa Łapa wstała i przestała się wiercić w nieokiełzanym żywiole. Jej łapki dotknęły piasku. Królicze Serce wszedł do wody. Poczuł jak przyjemny chłód moczy jego łapy.
- Będę obok. Nie bój się. W razie potrzeby cię uratuję. Musisz machać rytmicznie łapami. Uderzać nimi o powierzchnię. Ogon będzie ci służył do zmiany kierunku i panowania nad równowagą. Miej pyszczek uniesiony żeby nie połknąć wody. - znalazł się przy boku Malinki. - Pokaż, że jesteś dobrym pływakiem.
Malinowa Łapa szybko opanowała naukę pływania. Naprawdę dobrze sobie poradziła. Mogli więc po pewnym czasie opuścić zbiornik i złapać kilka ryb.
Dwa dni po jej ceremonii, Królicze Serce wypatrzył kotkę przy stercie ze zwierzyną. Wybierała dla siebie rybny posiłek. Niebieski nie mógł zmarnować takiej okazji. Podszedł do kotki i ogonem trącił ją w grzbiet. Odwróciła się i posłała dawnemu mentorowi szeroki uśmiech.
- Jeszcze raz gratuluję, Malinowy Pląsie. Jestem z ciebie dumny. - miauknął Królicze Serce, grzebiąc łapą w ziemi. Jednak nieśmiałość mu pozostanie. - Może chcesz wybrać się na wspólne polowanie?
Teraz, gdy byli na jednej pozycji, mogli chyba się zaprzyjaźnić. Króliczek miał ogromny szacunek do Jesiona, którego traktował jak drugiego ojca oraz chyba byli przyjaciółmi. Taką relację mógł mieć również z Malinką. No może poza ojcostwem, bo już jednego miała, a on jakoś nie widział się tak szybko w roli taty.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz