Czekoladowy kocur przerwał opowiadanie, czekając na więcej pytań od burego. Młodszy poniuchał chwilę w powietrzu, po czym uniósł się i podszedł do roślinki, która była źródłem mocnego, słodkiego oraz interesującego zapachu.
— A to? — zapytał Taniec, pokazując ogonem żółte kwiatki ułożone na skalnej półce.
— Wytrocz. — odpowiedział szybko Jeżowa Łapa, tylko rzucając okiem na medykament. — Można go jeść tylko w małych ilościach i wtedy leczy kaszel.
Taniec był pod sporym wrażeniem wiedzy starszego kocurka.Pewnie bycie medykiem jest całkiem ciekawym zajęciem - możesz pomagać różnym kotom przebyć choroby lub wyleczyć ich rany, ale z drugiej strony, czy na dłuższą metę nie byłoby to nudne? Na dodatek nie można mieć partnera, co dla młodego Tańca wydawało się katorgą. Bury otworzył pysk, by zadać kolejne pytanie, gdy do jego uszu dobiegł znajomy głos Pląsającej Łapy, która szukała po obozie swoich rozbieganych dzieci.
— Muszę już iść! — miauknął szybko maluch, wybiegając z legowiska. — Do zobaczenia! — zamruczał jeszcze, wychodząc.
***
— Słuchaj teraz uważnie. — powiedział Orzechowe Futro, podchodząc bliżej zziajanego Tańczącej Łapy. — Musisz bardziej zgiąć łapy by dobrze się ustawić. Do tego ogon powinieneś mieć niżej…
Taniec jęknął cicho, słysząc te wszystkie poprawki wypływające z ust mentora. Przecież już ćwiczyli pozycję łowiecką chyba drugi wschód słońca! Ile jeszcze będzie się musiał ustawiać zanim zacznie łapać pożywienie dla klanu?
— Moglibyśmy zrobić sobie przerwę? Łapy mnie bolą… — wymruczał niezadowolony buras, marszcząc brwi. Na pysk jego mentora wpłynął niewielki uśmiech, widząc niezadowoloną minę podopiecznego. Point skinął głową i przysiadł przy swoim uczniu.
— Pamiętam jak też mi się nie podobało, że Fiołkowa Bryza mnie strofuje za postawę. A to grzbiet krzywo, a to łeb za wysoko… — Orzech zaśmiał się cicho, przypominając sobie własny trening. Jasny kocur szturchnął delikatnie słuchającego go w skupieniu Tańca. — Ale zobacz, trochę pracy i zostałem wojownikiem! I teraz mam ciebie nauczyć tego wszystkiego! A teraz chodź, pokażę ci parę fajnych trików łowieckich, co ty na to?
— Jasne! — zawołał od razu ożywiony młodzian. Uwielbiał, jak jego mentor mu pokazywał coś innego niż rzeczy, których się aktualnie uczyli. Kto by nie lubił małej odskoczni od zwykłych zajęć?
***
Tańcząca Łapa wróciwszy z treningu, usadowił się na swoim posłaniu w legowisku uczniów. Leżała tam również Sikorka, odpoczywając po swojej sesji. Taniec leżał chwilę spokojnie, gdy poczuł, że w jego bok coś wżyna się nieprzyjemnie. Bury przewrócił się na inną stronę, a potem na drugą, by tylko pozbyć się kującego cholerstwa z legowiska bez potrzeby wstawania.
— Co się tak wiercisz? — mruknęła cicho szylkreta, uchylając ślepie by zobaczyć, co odprawia jej braciszek.
— Chyba mam coś w… — zaczął, jednak szybko skończył krótkim syknięciem, gdy poczuł, jak to coś wbija się w miękką poduszkę jego łapy. Potrząsnął kończyną, próbując pozbyć się obcego ciała, jednak za nic nie chciało wyjść.
— Co to? — zamruczała delikatnie zaciekawiona Sikorka, wychylając się z posłania. Kocur pokazał kotce łapę, na co ta zmarszczyła delikatnie nos.
— Cierń. — stwierdziła krótko, po czym wskazała wyjście z legowiska ogonem. — Idź do medyków, oni szybko poradzą sobie z tym okropieństwem. Taniec szybko za radą siostry udał się do Jeżowej Łapy i Zajęczej Stopy, kulając po drodze. Dobrze, że Pląsająca Łapa go nie widziała po drodze - od razu zaczęła by robić aferę przez głupi maleńki cierń.
— Hej, Jeżyku? Jesteś? Mógłbyś mi pomóc? — rzucił bury, przekraczając próg wnęki medyków.
< Jeżowa Łapo? >
— Wytrocz. — odpowiedział szybko Jeżowa Łapa, tylko rzucając okiem na medykament. — Można go jeść tylko w małych ilościach i wtedy leczy kaszel.
Taniec był pod sporym wrażeniem wiedzy starszego kocurka.Pewnie bycie medykiem jest całkiem ciekawym zajęciem - możesz pomagać różnym kotom przebyć choroby lub wyleczyć ich rany, ale z drugiej strony, czy na dłuższą metę nie byłoby to nudne? Na dodatek nie można mieć partnera, co dla młodego Tańca wydawało się katorgą. Bury otworzył pysk, by zadać kolejne pytanie, gdy do jego uszu dobiegł znajomy głos Pląsającej Łapy, która szukała po obozie swoich rozbieganych dzieci.
— Muszę już iść! — miauknął szybko maluch, wybiegając z legowiska. — Do zobaczenia! — zamruczał jeszcze, wychodząc.
***
— Słuchaj teraz uważnie. — powiedział Orzechowe Futro, podchodząc bliżej zziajanego Tańczącej Łapy. — Musisz bardziej zgiąć łapy by dobrze się ustawić. Do tego ogon powinieneś mieć niżej…
Taniec jęknął cicho, słysząc te wszystkie poprawki wypływające z ust mentora. Przecież już ćwiczyli pozycję łowiecką chyba drugi wschód słońca! Ile jeszcze będzie się musiał ustawiać zanim zacznie łapać pożywienie dla klanu?
— Moglibyśmy zrobić sobie przerwę? Łapy mnie bolą… — wymruczał niezadowolony buras, marszcząc brwi. Na pysk jego mentora wpłynął niewielki uśmiech, widząc niezadowoloną minę podopiecznego. Point skinął głową i przysiadł przy swoim uczniu.
— Pamiętam jak też mi się nie podobało, że Fiołkowa Bryza mnie strofuje za postawę. A to grzbiet krzywo, a to łeb za wysoko… — Orzech zaśmiał się cicho, przypominając sobie własny trening. Jasny kocur szturchnął delikatnie słuchającego go w skupieniu Tańca. — Ale zobacz, trochę pracy i zostałem wojownikiem! I teraz mam ciebie nauczyć tego wszystkiego! A teraz chodź, pokażę ci parę fajnych trików łowieckich, co ty na to?
— Jasne! — zawołał od razu ożywiony młodzian. Uwielbiał, jak jego mentor mu pokazywał coś innego niż rzeczy, których się aktualnie uczyli. Kto by nie lubił małej odskoczni od zwykłych zajęć?
***
Tańcząca Łapa wróciwszy z treningu, usadowił się na swoim posłaniu w legowisku uczniów. Leżała tam również Sikorka, odpoczywając po swojej sesji. Taniec leżał chwilę spokojnie, gdy poczuł, że w jego bok coś wżyna się nieprzyjemnie. Bury przewrócił się na inną stronę, a potem na drugą, by tylko pozbyć się kującego cholerstwa z legowiska bez potrzeby wstawania.
— Co się tak wiercisz? — mruknęła cicho szylkreta, uchylając ślepie by zobaczyć, co odprawia jej braciszek.
— Chyba mam coś w… — zaczął, jednak szybko skończył krótkim syknięciem, gdy poczuł, jak to coś wbija się w miękką poduszkę jego łapy. Potrząsnął kończyną, próbując pozbyć się obcego ciała, jednak za nic nie chciało wyjść.
— Co to? — zamruczała delikatnie zaciekawiona Sikorka, wychylając się z posłania. Kocur pokazał kotce łapę, na co ta zmarszczyła delikatnie nos.
— Cierń. — stwierdziła krótko, po czym wskazała wyjście z legowiska ogonem. — Idź do medyków, oni szybko poradzą sobie z tym okropieństwem. Taniec szybko za radą siostry udał się do Jeżowej Łapy i Zajęczej Stopy, kulając po drodze. Dobrze, że Pląsająca Łapa go nie widziała po drodze - od razu zaczęła by robić aferę przez głupi maleńki cierń.
— Hej, Jeżyku? Jesteś? Mógłbyś mi pomóc? — rzucił bury, przekraczając próg wnęki medyków.
< Jeżowa Łapo? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz