– Dzisiaj będziesz się uczył walki. – powiedział Pustułkowy Dziób. Pomyślał, że nie ma sensu się uczyć teraz, w okropną suszę, jak się łowi myszy i króliki. Szybko pomodlił się do Klanu Gwiazd o skrócenie tego upału, by jeszcze mógł zdążyć nauczyć kocurka dobywać jedzenie.
– Dlaczego tak wcześnie? Raczej treningi się zaczyna od polowań, albo przynajmniej pokazania terenów. – Płonąca Łapa nie wyglądał na zbytnio uszczęśliwionego. Zastępca uśmiechnął się i wstał naprzeciwko kocurka, by potem przejść się po polance.
– Widzisz tę suszę? Albo inaczej - kiedy ostatnio widziałeś, słyszałeś bądź czułeś jakąś dzicz? Bo ja, osobiście, od dawna nie wywęszyłem żadnej myszy. Więc na treningu również tego nie zrobisz. Mam nadzieję tylko, że ta susza już minie niedługo.
– A tereny? Chciałbym przynajmniej je poznać...
– Chcesz je zapamiętać jako suche, gorące, z popękaną ziemią miejsca? Wiesz, możemy je pozwiedzać, a ja mogę ci o nich opowiedzieć, ale aktualnie ta polanka to jedyne miejsce, gdzie możemy zacząć twój trening.
– No... – kocurek westchnął, po czym się rozejrzał. Stan polany słabo ucierpiał, chociaż i tak gdzieniegdzie ziemia była popękana, a trawa żółtawa. – No dobra. To jak zaczniemy?
Pustułkowy Dziób usiadł, po czym burknął słowa, które aż napaliły rudego do treningu.
– Zaatakuj mnie. – Płonąca Łapa szybko naskoczył na mentora, ale ten był szybszy i odskoczył do tyłu. Młody dalej atakował, a jego walka, jak na dopiero co mianowanego ucznia była zaskakująco dobra. Jednak nie lepsza od uników zastępcy klanów. Gdy kocurek chciał zadać cios w łopatkę, miętowooki wyrzucił go z siebie jednym ruchem i usiadł obok leżącego ucznia. – Bardzo dobrze. Jak na ciebie, mającego 6 księżyców, jesteś w tym dobry. Będziesz świetnym i walecznym wojownikiem, gdy zdobędziesz więcej praktyki. – uśmiechnął się do syna liderki.
<Płonąca Łapo?>
– Dlaczego tak wcześnie? Raczej treningi się zaczyna od polowań, albo przynajmniej pokazania terenów. – Płonąca Łapa nie wyglądał na zbytnio uszczęśliwionego. Zastępca uśmiechnął się i wstał naprzeciwko kocurka, by potem przejść się po polance.
– Widzisz tę suszę? Albo inaczej - kiedy ostatnio widziałeś, słyszałeś bądź czułeś jakąś dzicz? Bo ja, osobiście, od dawna nie wywęszyłem żadnej myszy. Więc na treningu również tego nie zrobisz. Mam nadzieję tylko, że ta susza już minie niedługo.
– A tereny? Chciałbym przynajmniej je poznać...
– Chcesz je zapamiętać jako suche, gorące, z popękaną ziemią miejsca? Wiesz, możemy je pozwiedzać, a ja mogę ci o nich opowiedzieć, ale aktualnie ta polanka to jedyne miejsce, gdzie możemy zacząć twój trening.
– No... – kocurek westchnął, po czym się rozejrzał. Stan polany słabo ucierpiał, chociaż i tak gdzieniegdzie ziemia była popękana, a trawa żółtawa. – No dobra. To jak zaczniemy?
Pustułkowy Dziób usiadł, po czym burknął słowa, które aż napaliły rudego do treningu.
– Zaatakuj mnie. – Płonąca Łapa szybko naskoczył na mentora, ale ten był szybszy i odskoczył do tyłu. Młody dalej atakował, a jego walka, jak na dopiero co mianowanego ucznia była zaskakująco dobra. Jednak nie lepsza od uników zastępcy klanów. Gdy kocurek chciał zadać cios w łopatkę, miętowooki wyrzucił go z siebie jednym ruchem i usiadł obok leżącego ucznia. – Bardzo dobrze. Jak na ciebie, mającego 6 księżyców, jesteś w tym dobry. Będziesz świetnym i walecznym wojownikiem, gdy zdobędziesz więcej praktyki. – uśmiechnął się do syna liderki.
<Płonąca Łapo?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz