Był na ceremonii. Ze spokojem wpatrywał się w Malinową Gwiazdę, wręcz MAJĄC PEWNOŚĆ, że dostanie jakiegoś normalnego mistrza. Może Jagodowe Futro? Ten to podobno miał w przodkach tego, jak mu tam... Czarną Gwiazdę, o! A może Fiołkowy Podmuch? Brata? Starszego? Na pewno byłby lepszy od Wrzosa, nie był wcale taki zły. Tylko dziwny. A może jeszcze jakiegoś lepszego wojownika? Płomienną Pręgę? Ten to w sumie był beznadziejny, ale syn tego yyy Czarnucha Gwiazdy. Więc może i dobry, może byłby mądrym wyborem.
Szkarłatny Wicher. NO ŻESZ... Świetnie. Zamiast dobrego, mądrego wojownika dostał jakiegoś PRZYBŁĘDĘ, który z klanem ledwo miał coś wspólnego. I jeszcze jaki szpetny. Jastrząb nadal jednak nie zdradzał swoich emocji, stykając się nosami z przybłędą. W głębi szczątkowej duszy miał zamiar zwrócić śniadanie. Toż to samotnik, zakała świata, a nie wojownik! Pff. No ale cóż, musiał przeżyć. Skończyć trening, zostać wojownikiem i mieć totalnie wylane na wszystko i wszystkich.
- Spotkamy się jutro o wschodzie słońca. - powiedział ze swoim szpetnym uśmiechem.
- Dzisiaj. - to nie była prośba, to był rozkaz, nieznoszący sprzeciwu. Na obrzydliwą mordę Szkarłatnego Wichru wpełzło rozbawienie.
- Nie ty ustalasz zasady. - zaśmiał się. Na szczęście było już po ceremonii, bo mogłoby to wyglądać dziwnie.
- Ja. Czekałem na ceremonię za długo. Im szybciej zaczniemy, tym szybciej skończymy. - znowu rozkazał. Czuł się wyższy od jakiegoś byle samotnika z wojowniczym imieniem. I miał prawo.
- No dobra. - zaśmiał się pseudo-wojownik. - Jeśli tak bardzo ci zależy. Najedz się, zaraz idziemy.
- Nie. Teraz. - odparł i szybkim krokiem ruszył w stronę wyjścia z obozu. Nie zauważył, jak jego mentor syknął, jakby chciał przywołać go do porządku. W końcu tamten musiał pobiec za nowomianowanym kocurkiem. Mimo, że miał siedem księżyców, wyglądał na co najmniej dziewięć. I cały czas rósł! Za księżyc może będzie wyglądać jak wojownik, a za dwa może i przerośnie tego głupiego przybłędę! Jednak miał świadomość, że jakby nie rósł, nie będzie wyższy od Bobra - był on bowiem wysoki, ale za to chudziutki i słaby. Przynajmniej pod tym względem Jastrząb był lepszy - nie tylko wysoki, ale i masywny, silny, umięśniony. Jak na dzikiego kota przystało!
- No więc zacznijmy od podstaw... - zaczął pseudo-wojownik.
***Wiele, wiele chwil, mówienia i owijania sobie Szkarłatnego wokół łapy później...***
Teoria skończyła się. A przynajmniej częściowo. Oba koty obeszły granice dookoła, Szkarłatny poopowiadał o Gwiezdnym Klanie, jakby to nie były tylko bajki dla kociaków. Mówił też o rangach, przywódcach w innych klanach, zastępcach, medykach, rolach w klanie, bla bla bla... omówili też kodeks wojownika, coś co te Gwiezdne Bzdury dały kotom, żeby bezmyślnie się tego trzymały. Dla świętego spokoju starał się zapamiętać. Nie żeby go to obchodziło, po prostu chciał szybciej skończyć trening. A jak go skończyć jak najszybciej? Po prostu wkuwać. Jak koszmarnie i nudno by to nie brzmiało. Musiał się uwolnić. Po prostu musiał.
- No dobrze, skoro tak bardzo chcesz wszystko jak najszybciej, a mamy już teorię za sobą... nauczę cię więc podstaw polowania, bo uczniowie...
- Mają taki obowiązek. - przerwał Szkarłatnemu Jastrząb. W jego opinii "mentor" za wolno mówił, a każde uderzenie serca jest cenne. - Po prostu mnie naucz.
Starszy kocur przewrócił oczami i zacisnął zęby. Widać było, że bycie zdominowanym przez ucznia mu się kompletnie nie podobało i wolałby, żeby tak jednak nie było, ale duma nie pozwalała mu się poddać. Jak uroczo.
- Więc żeby w ogóle podejść do zwierzyny, musisz mieć odpowiednią postawę. - wycedził przez zaciśnięte zęby. - O tak. - dodał już normalnie, po czym przyjął prawidłową postawę łowiecką. - Łapy ugięte, brzuch nisko, ale nie szurać nim po ziemi. Ciężar ciała przeniesiony na tylne łapy. Ogon na równi z grzbietem. Musisz mieć oczy i uszy szeroko otwarte, uważać na każdy liść, każdy patyk, który mógłby cię zdradzić i wydać dźwięk. - w tym momencie Jastrzębia Łapa przyjął tę samą pozycję, co pseudo-wojownik, wykonując wszystko prawie bezbłędnie. Jedyne, co zepsuł, to... w sumie większość. - Niżej! Ugnij te łapy mocniej. Opuść ogon. Ciężar przenieś na tył. - warknął pręgowany. Ton głosu jego 'mentora' nie spodobał się synowi Czarnego Piórka, który od razu skarcił dorosłego jadowitym, wwiercającym się i przepełnionym wściekłością spojrzeniem. Mimo, że to było tylko spojrzenie, po ciele białego przeszedł niechciany dreszcz. Jego ogon uderzył w ziemię. A Jastrząb czytał z tego jak z książki! Przybłęda miał wielką ochotę przejąć dominację w tej sytuacji, ale czarno-biały nie dawał mu do tego nawet najmniejszej okazji, a jego spojrzenie mogło wręcz spalić kogoś żywcem. Nie było na tym świecie rzeczy, która mogłaby ucznia złamać, nie było krzyku, na który nie dałby rady odpowiedzieć. I to dawało mu wielką przewagę.
Posłuchał rad starszego, ale zaraz po tym zamiast zostać i słuchać dalej, poszedł powoli w inną stronę, szukając zwierzyny. Miał pecha, wiatr wiał trochę pod skosem, nie szedł więc pod wiatr, a prawie z wiatrem. I przez to nornica, którą przecież tak dokładnie widział na drodze uciekła mu. Przeklął pod nosem i spojrzał z wyrzutem na Szkarłatnego. Tym samym, wręcz bolesnym spojrzeniem.
- Nie dałeś mi dokończyć. Musisz iść POD wiatr, żeby wiał ci w pysk. Wtedy zwierzyna cię nie wyczuje. - zmrużył oczy pseudo-wojownik, a jego ogon kolejny raz przeciął powietrze. Czarno-biały kolejny raz skarcił go wzrokiem za ton, w jakim się odezwał, ale tym razem nie wyglądało, jakby pręgowany w ogóle się tym przejął. A przynajmniej na to nie wyglądało. Bo spojrzenie Jastrzębia paliło pod futrem, niczym ogień, którym niedługo zajmie się las. Tym razem syn Palącego Pioruna posłuchał jednak i ustawił się pod wiatr. Tym razem zdobycz prawie uciekła mu spod łap, jednak udało mu się ją dorwać. Ledwo.
- Brawo. Koniec na dziś. Zanieś tę popielicę na stos. - zarządził Szkarłatny, jednak było w jego głosie czuć niepewność. Nie dał rady być tak stanowczy, jak Jastrząb. Wspaniale. Uczeń spojrzał na swoją zdobycz. Chuda, ale może ktoś się tym naje. Wrócił więc do obozu, wyprzedzając 'mentora' i wybrał ze stosu małą, chudą myszkę. Susza bardzo doskwierała nie tylko kotom, ale i zwierzynie.
<Ktoś? tylko nie Szkarłat >.> >
BLOGOWE WIEŚCI
BLOGOWE WIEŚCI
W Klanie Burzy
Klan Burzy znów stracił lidera przez nieszczęśliwy wypadek, zabierając ze sobą dodatkową dwójkę kotów podczas ataku lisów. Przywództwo objął Króliczy Nos, któremu Piaszczysta Zamieć oddał swoje ówczesne stanowisko, na zastępcę klanu wybrana natomiast została Przepiórczy Puch. Wiele kotów przyjęło informację w trudny sposób, szczególnie Płomienny Ryk, który tamtego feralnego dnia stracił kotkę, którą uważał za matkęW Klanie Klifu
Wojna z Klanem Wilka i samotniczkami zakończyła się upokarzającą porażką. Klan Klifu stracił wielu wojowników – Miedziany Kieł, Jerzykową Werwę, Złotą Drogę oraz przywódczynię, Liściastą Gwiazdę. Nie obyło się również bez poważnych ran bitewnych, które odnieśli Źródlana Łuna, Promieniste Słońce i Jastrzębi Zew. Klan Wilka zajął teren Czarnych Gniazd i otaczającego je lasku, dołączając go do swojego terytorium. Klan Klifu z podkulonym ogonem wrócił do obozu, by pochować zmarłych, opatrzeć swoje rany i pogodzić się z gorzką świadomością zdrady – zarówno tej ze strony samotniczek, które obiecywały im sojusz, jak i członkini własnego Klanu, zabójczyni Zagubionego Obuwika i Melodyjnego Trelu, Zielonego Wzgórza. Klifiakom pozostaje czekać na decyzje ich nowego przywódcy, Judaszowcowej Gwiazdy. Kogo kocur mianuje swoim zastępcą? Co postanowi zrobić z Jagienką i Zielonym Wzgórzem, której bezpieczeństwa bez przerwy pilnuje Bożodrzewny Kaprys, gotowa rzucić się na każdego, kto podejdzie zbyt blisko?W Klanie Nocy
Ostatni czas nie okazał się zbyt łaskawy dla Nocniaków. Poza nowo odkrytymi terenami, którym wielu pozwoliły zapomnieć nieco o krwawej wojnie z samotnikami, przodkowie nie pobłogosławili ich niemalże niczym więcej. Niedługo bowiem po zakończeniu eksploracji tajemniczego obszaru, doszło do tragedii — Mątwia Łapa, jedna z księżniczek, padła ofiarą morderstwa, którego sprawcy jak na razie nie odkryto. Pośmiertnie została odznaczona za swoje zasługi, otrzymując miano Mątwiego Marzenia. Nie złagodziło to jednak bólu jej bliskich po stracie młodej kotki. Nie mieli zresztą czasu uporać się z żałobą, bo zaledwie kilka wschodów słońca po tym przykrym wydarzeniu, doszło do prawdziwej katastrofy — powodzi. Dotąd zaufany żywioł odwrócił się przeciw Klanowi Nocy, porywając ze sobą życie i zdrowie niejednego kota, jakby odbierając zapłatę za księżyce swej dobroci, którą się z nimi dzielił. Po poległych pozostały jedynie szczątki i pojedyncze pamiątki, których nie zdołały porwać fale przed obniżeniem się poziomu wód, w konsekwencji czego następnego ranka udało się trafić na wiele przykrych znalezisk. Pomimo ciężkiej, ponurej atmosfery żałoby, wpływającej na niemalże wszystkich Nocniaków, normalne życie musiało dalej toczyć się swoim naturalnym rytmem.Przeniesiono się więc do tymczasowego schronienia w lesie, gdzie uzupełniono zniszczone przez potop zapasy ziół oraz zwierzyny i zregenerowano siły. Następnie rozpoczęła się odbudowa poprzedniego obozu, która poszła dość sprawnie, dzięki ogromnemu zaangażowaniu i samozaparciu członków klanu — w pracach renowacyjnych pomagał bowiem niemalże każdy, od małego kocięcia aż po członków starszyzny. W konsekwencji tego, miejsce to podniosło się z ruin i wróciło do swojej dawnej świetności. Wciąż jednak pewne pozostałości katastrofy przypominają o niej Nocniakom, naruszając ich poczucie bezpieczeństwa. Zwłaszcza z krążącymi wśród kotów pogłoskami o tym, że powódź, która ich nawiedziła, nie była czymś przypadkowym — a zemstą rozchwianego żywiołu, mszczącego się na nich za śmierć członkini rodu. W obozie więc wciąż panuje niepokój, a nawet najmniejszy szmer sprawia, że każdy z wojowników machinalnie stroszy futro i wzmaga skupienie, obawiając się kolejnego zagrożenia.
W Klanie Wilka
Ostatnio dzieje się całkiem sporo – jedną z ważniejszych rzeczy jest konflikt z Klanem Klifu, powstały wskutek nieporozumienia. Wszystko przez samotniczkę imieniem Terpsychora, która przez swoją chęć zemsty, wywołała wojnę między dwoma przynależnościami. Nie trwała ona długo, ale z całą pewnością zostawiła w sercach przywódców dużo goryczy i niesmaku. Wszystko wskazuje na to, że następne zgromadzenie będzie bardzo nerwowe, pełne nieporozumień i negatywnych emocji. Mimo tego Klan Wilka wyszedł z tego starcia zwycięsko – odebrali Klifiakom kilka kotów, łącznie z ich przywódczynią, a także zajęli część ich terytorium w okolicy Czarnych Gniazd.Jednak w samym Klanie Wilka również pojawiły się problemy. Pewnego dnia z obozu wyszli cali i zdrowi Zabłąkany Omen i jego uczennica Kocankowa Łapa. Wrócili jednak mocno poobijani, a z zeznań złożonych przez srebrnego kocura, wynika, że to młoda szylkretka była wszystkiemu winna. Za karę została wpędzona do izolatki, gdzie spędziła kilka dni wraz ze swoją matką, która umieszczona została tam już wcześniej. Podczas jej zamknięcia, Zabłąkany Omen zmarł, lecz jego śmierć nie była bezpośrednio powiązana z atakiem uczennicy – co jednak nie powstrzymało największych plotkarzy od robienia swojego. W obozie szepczą, że Kocankowa Łapa przynosi pecha i nieszczęście. Jej drugi mentor, wybrany po srebrnym kocurze, stracił wzrok podczas wojny, co tylko podsyca te domysły. Na szczęście nie wszystko, co dzieje się w klanie jest złe. Ostatnio do ich żłobka zawitała samotniczka Barczatka, która urodziła Wilczakom córeczkę o imieniu Trop – a trzy księżyce później narodził się także Tygrysek (Oba kociaki są do adopcji!).
W Owocowym Lesie
Społecznością wstrząsnęła nagła i drastyczna śmierć Morelki. Jak donosi Figa – świadek wypadku, świeżo mianowanemu zwiadowcy odebrały życie ogromne, metalowe szczęki. W związku z tragedią Sówka zaleciła szczególną ostrożność na terenie całego klanu i zgłaszanie każdej ze śmiercionośnych szczęki do niej.Niedługo później patrol składający się z Rokitnika, Skałki, Figi, Miodka oraz Wiciokrzewa natknął się na mrożący krew w żyłach widok. Ciało Kamyczka leżało tuż przy Drodze Grzmotu, jednak to głównie jego stan zwracał na siebie największą uwagę. Zmarły został pozbawiony oczu i przyozdobiony kwiatami – niczym dzieło najbardziej psychopatycznego mordercy. Na miejscu nie znaleziono śladów szarpaniny, dostrzeżono natomiast strużkę wymiocin spływającą po pysku kocura. Co jednak najbardziej przerażające – sprawca zdarzenia w drastyczny sposób upodobnił wygląd truchła do mrówki. Szok i niedowierzanie jedynie pogłębił fakt, że nieboszczyk pachniał… niedawno zmarłą Traszką. Sówka nakazała dokładne przeszukanie miejsca pochówku starszej, aby zbadać sprawę. Wprowadziła także nowe procedury bezpieczeństwa: od teraz wychodzenie poza obóz dozwolone jest tylko we dwoje, a w przypadku uczniów i ról niewalczących – we troje. Zalecana jest również wzmożona ostrożność przy terenach samotniczych. Zachowanie przywódczyni na pierwszy rzut oka nie uległo zmianie, jednak spostrzegawczy mogą zauważyć, że jej znany uśmiech zaczął ostatnio wyglądać bardzo niewyraźnie.
W Betonowym Świecie
nastąpiła niespodziewana zmiana starego porządku. Białozór dopiął swego, porywając Jafara i tym samym doprowadzając swój plan odwetu do skutku. Wieści o uwięzionym arystokracie szybko rozeszły się po mieście i wzbudziły ogromne zainteresowanie, powodując, że każdego dnia u stóp Kołowrotu zbierają się tłumy, pragnąc zmierzyć się na arenie z miejską legendą lub odpłacić za dawno wyrządzone szkody. Białozór zdołał przekonać samego Entelodona do zawarcia z nim sojuszu, tym samym stając się jego nowym wasalem. Ci, którzy niegdyś stali na czele, teraz są ścigani – za głowy Bastet i Jago wyznaczono wysokie nagrody. Byli członkowie gangu Jafara rozpierzchli się po całym mieście, bezradni bez swojego przywódcy. Dawna potęga podzieliła się na grupy opowiadające się po różnych stronach konfliktu. Teraz nie można ufać nawet dawnym przyjaciołom.MIOTY
Mioty
Miot w Klanie Wilka!
(jedno wolne miejsce!)
Miot w Klanie Klifu!
(jedno wolne miejsce!)
Miot w Klanie Wilka!
(jedno wolne miejsce!)
źle odwzorowany charakter Szkaliego
OdpowiedzUsuńWitaj w świecie przez który Świetlik już przebrnął - w opach mentora beznadziejny jest uczeń, w opach ucznia mentor.
UsuńNo trudno, nie było cię, żebyś mi powiedziała, jak by się Szkarłatny zachował, a w jego charakterze są szczątkowe informacje ¯\_(ツ)_/¯
UsuńMogłaś poczekać aż przyjdę. Sama zresztą wiesz że zazwyczaj jestem cały czas. Ale oczywiście to opko musiałaś napisać gdy mnie nie było
UsuńPrzyszłaś parę godzin później, a to opko pisałam wystarczająco długo, żebyś mogła przyjść, nie moja wina
UsuńAkurat byłam na basenie, pierwszy raz od lat i nie mogłam sobie ot tak wziąć telefonu i wejść na chat sprawdzić czy jakieś Kwiaty przypadkiem właśnie nie mają do mnie sprawy.
Usuń¯\_(ツ)_/¯
UsuńByło konkretniej napisać charakter
¯\_(ツ)_/¯
"Omówili też kodeks wojownika, coś co te Gwiezdne Bzdury dały kotom, żeby bezmyślnie się tego trzymały"
OdpowiedzUsuńXD