- Hej!
Głos niespodziewanie rozległ się za plecami Ryjówki. Szylkretowa zjeżyła futro i obróciła się, po czym zgładziła je, zdając sprawę, że nie ma zagrożenia.
- Dawno się nie widziałyśmy. - miauknęła Nocne Pióro.
- Spadaj. - Ryjówka zmrużyła oczy, spoglądając z niechęcią na drugą samotniczkę. Ich ostatnie spotkanie do przyjemnych nie należało. Blizna pozostała na pyszczku Nocnego Pióra.
- Mam pomysł. Może byśmy się wyrwali na zgromadzenie? Wiesz, klanów. Popsocimy, pośmiejemy się. Porzucamy kamieniami. Ale z tyłu. Zgadzasz się.... Czy nie chcesz? Weź....
Ryjówka mrugnęła zdziwiona. Wyraz jej pyszczka pozostał kamienny. Zamyśliła się. Gdyby się wybrała na Zgromadzenie mogłaby pośmiać się z Mokrej Gwiazdy, ocenić jak ma się siostra, może nawet zadrwić ponownie z boidupy. A może pojawi się Klan Klifu i dowie się co u Mysiego Kroku? Do tego ostatnio na ich terenach wybuchł pożar. Szylkretka chętnie się dowie co było przyczyną. Dobrze, że jej akurat wtedy nie było na klifiackich terenach. Wizja spalonego tyłka jej się nie widziała. Zatem były same pozytywy, jeśli oczywiście pozostaną cały czas w ukryciu. Jakoś nie widziało jej się bić z klanowymi kotami. Eh, będzie musiała potrenować bardziej walkę. Ryjówka uniosła wyżej pysk.
- Jaki to ma sens?
- No.... to jest zabawa.
Ryjówka kiwnęła głową. Nie żeby chciała się bawić, ale faktycznie z wcześniej podanych przez siebie w myślach powodów wynikało, że warto wybrać się na obserwację klanowego życia. Samotniczka trzepnęła ogonem, czym wywołała na sobie jeszcze większą uwagę Nocnego Pióra.
- Zgoda. W noc Zgromadzenia spotkamy się tutaj. Wiem jak dotrzeć na miejsce, ale trzeba będzie poczekać aż Klan Nocy przejdzie. Musimy pozostać niewidoczne. - mruknęła Ryjówka, a potem odwróciła się i odbiegła głębiej w bagniste tereny.
Zgromadzenie nie było spokojne. Pełne wrzasków medyków i liderów, wielu mieszających się ze sobą zapachów, a także wymiany informacji. Ryjówka nie dowiedziała się ostatecznie zbyt dużo o pożarze, gdyż przerwała jej towarzyszka tego nocnego wyjścia. Natomiast wiedziała, że Klan Klifu i Klan Nocy mieli wojnę. Ryjówka zostawiła Nocne Pióro z Bursztynową Łapą, a sama wróciła na chwilowe terytorium.
Od razu dopłynął do niej zapach lisów. Czujnie się rozejrzała, a potem pomknęła do najbliższego wgłębienia w ziemi, gdzie się schowała, żeby przeczekać noc. Zdecydowanie wkrótce opuści te tereny, żeby się porządnie wyspać.
Ogon szylkretowej samotniczki uderzył o ziemię ze zirytowaniem. Ryjówka czekała na powrót Nocnego Pióra. Była przez swoje niewyspanie jeszcze bardziej zdenerwowana. Do tego przypomniała sobie, że poza rzucaniem kamieniami w przypadkowe klanowe koty, jej również się oberwało. Niech czarno-biała kotka nie myśli, że pójdzie jej to płazem! O wilku mowa, właśnie dostrzegła Nocne Pióro przemykającą w poszukiwaniu zwierzyny na śniadanie. Ryjówka wstała i szybko do niej podbiegła.
- Ty lisi bobku! - syknęła, stając ze zjeżoną sierścią naprzeciwko kotki. - Coś ty sobie myślała? Twoje krzyki przyciągnęły uwagę. I po jakiego grzyba rzuciłaś we mnie kamieniami? - spiorunowała ją wzrokiem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz