Legowiska Dwunożnych były wspaniałym miejscem z
nieprawdopodobną różnorodnością botaniczną. Dojrzewały tutaj między innymi
szczaw, rumianek, lawenda, oczywiście kocimiętka, lubczyk i tak dalej… Słodki
Język siedziała skulona, wypatrując zza dziury płotu. Chciała zerwać jeszcze
pięciornik, lecz musiała uważać na ogromne, czarno-białe stworzenie, które
wydawało z siebie przerażające dźwięki. Co jakiś czas machało swoim ogonem,
zachłannie skubiąc źdźbła trawy.
- Biedne… Jak można żyć bez świeżego mięsa. - Skwitowała w
myślach. – Masochizm.
Z daleka wyłonił się Dwunożny. Spowodowało to nagłe
opustoszenie polany, wszystkie zwierzęta zniknęły.
Była to idealna okazja do „pożyczenia sobie” (i nieoddania
oczywiście) kilku ziółek. Ot, a co.
Dumna ze swojej małej kradzieży, wymknęła z pastwiska
niezauważona. Towarzyszyło jej jednak jakieś niecodzienne uczucie. Nie, nie były to
wyrzuty sumienia, wynikające z przeszłej zbrodni, czuła się… Obserwowana.
Świadomość przebywania tuż pod granicą Klanu Klifu tylko pogłębiała
jej obawy. Naprzeciwko był iglasty las, gdyby wytężyć słuch, można by dosłyszeć
przeróżnych, dziwacznych dźwięków. Inaczej sprawa miała się ze spostrzeżeniem i
dojrzeniem czegokolwiek. W głębi zielonej otchłani drzew panował mrok, tak więc
było to idealne miejsce, w którym dało się bez zdradzenia oczekiwać ofiary. Ty
nie widziałeś swojego psychopatycznego stalkera, on Ciebie już tak, fajna
zabawa w o ironio kotka i myszkę, nieprawdaż? Tylko że myszką rzecz jasna nie
był on.
Medyczka zignorowała jeżące wrażenie, nie wiadomo nawet
czego i poszła dalej.
Wraz z upływaniem kolejnych odcinków czasu, po prostu nie
dało się tego stłumić. Jej łapy drżały, zatrzepotała kilka razy uszami, zaś
oddech zaczynał gwałtownie przyspieszać.
Trudno się jej dziwić, w końcu nie miała szans pokonać nawet
losowego samotnika, a co dopiero Klifiaka.
Kotka wbiła pazury w ziemię, czekając. Powinna była uciekać,
lecz zagubiło ją zdezorientowanie. Żałowała, że nie wzięła ze sobą do pomocy
żadnego Wojownika, to było do przewidzenia, że w jakiejś niebezpiecznej chwili,
może się wiele wydarzyć.
Wtem pisnęła, odskakując do tyłu. Pod jej łapami znalazł się…
Zanalizowała pysk kocura.
- L-lisia Gwiazda! - Zakryła łapą jedno oko, bała się ataku.
Jednakże Przywódca jednego z klanów, przez długi czas się
nie podnosił. Słodki Język doszła do siebie, z zamętu wyrwał ją instynkt
Medyka.
Obejrzała uważnie samca. Był cały poobijany, lewe udo lekko
odarte, kilka skaleczeń na brzuchu, dość duża rana na pysku oraz jeszcze kilka
nieco poważniejszych uszkodzeń w innych częściach ciała.
- Na Klan Gwiazdy… - Współczuła kocurowi. – Jak to się stało…
Pospiesznie chwyciła wrotycz z kupki ziół, jaką zebrała, ale
po jeszcze dokładniejszym zbadaniu Lisa, doszła do wniosku, że niektóre rany
otwarte zostały spowodowane rozcięciem skóry przez jakąś trująca roślinę. Na
szczęście odetchnęła z ulgą, ponieważ udało jej się zebrać tamten pięciornik.
Dobrze, że poczekała.
Na początku zorganizowała prowizoryczne gniazdo, które
wyłożyła szczawiem. Wiedziała, że przyspieszy to, gojenie się ran. Następnie
musiała przejść do nakładania leku, ale… Był jeden problem.
Mianowicie, korzeń pięciornika należało przeżuć, a następnie
nałożyć na ranę. Oznaczało to, iż Słodka musiała trochę… Wyjść ze swojej strefy
komfortu. Nie, żeby jej to przeszkadzało, lecz… Czy było to na pewno w
porządku?
- No cóż, najwyżej zostanę zjedzona przez tego pięknego ko…
- Tutaj przerwała, pacając się łapką w pyszczek. – Nie, nie nie! Ogarnij się
Słodka!
Nieśmiało ułożyła się tuż, obok Lisa. Pomału i dokładnie
przeżuła zioło. Westchnęła zarumieniona.
Poczęła delikatnie muskać językiem, jego rany. Włożyła w to
całe swoje serce, nie chciała biedakowi sprawić więcej bólu.
Na koniec została jeszcze rana na jego licach. Zbliżyła swój
płaski pyszczek do jego długiej i męskiej twarzyczki. Dopiero wtedy musiała przypominać
buraka! Nawilżyła jego okaleczenie, bezpośrednio stykając się z nim nosem (zbyt
długi ten pysk no), kiedy to w tym samym momencie Lis ukazał swe brązowe źrenice…
<Lisku? Gwiazdeczko? Zróbmy blogowe 356 dni mrau>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz