- Tak, w kwestii granic mogłoby być lepiej - odparł kocur.
- No cóż, możemy mieć tylko nadzieję, że Lisia Gwiazda nie rozpęta kolejnej wojny - westchnęła, krzywiąc się nieco przy wymawianiu imienia rudego lidera.
Kotka zamyśliła się chwilę.
- Hej, a robisz coś dzisiaj? Może przejdziemy się na krótki spacer, albo coś upolujemy? - zapytała słodko.
Wojowniczka przestąpiła z łapy na łapę, drgnęła ogonem w oczekiwaniu.
- Tak, możemy iść - zgodził się.
- Jupii! - podskoczyła na jego słowa jak mały kociak któremu w końcu pozwolono wyjść ze żłobka.
Kiedy kierowali się do wyjścia z nowego jeszcze obozu, ona podskakiwała radośnie wokół Wilczego Serca. Właściwie nie miała powodu cieszyć się aż tak, w końcu chodziła z nim na spacery stosunkowo często, ale co zrobić? Taka już po prostu jest.
Przekroczyli próg obozu. Miedź przestała podskakiwać, zamiast tego pochłonęła się w podziwianiu lasu. Ich nowy las był inny od tego starego. Był w większości iglasty, a co za tym idzie, gorszy do wspinaczki. Chociaż, można było wejść wyżej, więc jest plus. Kotka szła z głową zadartą do góry, ale nasłuchiwała uważnie odgłosów zwierzyny. Usłyszała szelest i nawet nie zauważyła, że skierowała się w przeciwnym kierunku niż jej przyjaciel. Skupiła się na polowaniu, głowę skierowała z powrotem przed siebie. Udało jej się zlokalizować małą myszkę skubiącą równie małe ziarenko. Miedź zniżyła się na łapach, powoli sunęła już w stronę zwierzyny. Po chwili wyskoczyła z miejsca, lądując na młodej piszczce. Kłapnięciem szczęk szybko odebrała jej życie. Odwróciła się ze zwierzątkiem w pyszczku, a za nią stał już Wilcze Serce. Uśmiechnęła się szeroko, po czym pospiesznie zakopała zdobycz. Ruszyli dalej.
Wojowniczka zaczęła rozmowę o jakichś codziennych bzdurach, między innymi wyraziła swoją radość na temat najmłodszych i najświeższych członków klanu. Najbardziej polubiła Trójkę, który miał wyraźne zadatki na medyka, jak podrośnie oczywiście. Właściwie, ciężko by mu było jako wojownik, że względu na jego nierozwiniętą tylną łapę.
Nawet nie zauważyła, że zbliżyli się do granicy z tym śmierdzącym Klanem Klifu. Kiedy to się stało...? Odruchowo przeczesała dokładnie wzrokiem teren po drugiej stronie strumyka. Kotka po stronie klifiaków usłyszała szelest, jednak zbyt cichy aby był to kot. Zastępca zastrzygł uszami. Miedzianej Iskrze oczy błysnęły. A gdyby tak...
Z wielkim, szerokim uśmiechem popchnęła mocno Wilcze Serce, wrzucając go tym samym do płytkiego strumienia. Kocur z impetem plusnął głośno, chlapiąc trochę przy tym płowe futro Miedzi. Kotka roześmiała się głośno.
<Wilcze Serce? Ups...>
Aha, "ups" xD
OdpowiedzUsuń