Po skończonym treningu z Zawodzącą Łapą została w obozie, decydując się na zasłużony odpoczynek po intensywnych ćwiczeniach biegowych. Była niemal pewna, że czarny kocurek, gdy tylko wszedł do legowiska uczniów, padł na swoje posłanie i odpłynął do krainy snów. W przeciwieństwie do syna kotce wystarczyło samo leżenie i rozmowa z pozostałymi wojownikami przebywającymi w obozie, jako odpoczynek, zasięgając języka na temat postępów w treningu reszty uczniów. Większość z mentorów wychwalała swych podopiecznych, oznajmiając wszystkim obecnym, że lada moment to ich uczeń jako pierwszy dostąpi zaszczytu odbicia swej łapy na ścianie Groty Pamięci. Sama nie mogła się doczekać dnia, w którym Echo, jak i Kruk odcisną swoje łapki na ścianie. Wciąż pamiętała, jak jej podopieczny, jako kociak, nie mógł się doczekać tego wyjątkowego dnia i postanowił odbić na ścianie błotny odcisk. I również pamiętała gniew Salamandry, gdy odkryła, co kocurek nawyrabiał. Cichutko parsknęła na myśl o minionych chwilach, które już nie wrócą.
Swędząca infekcja. Taka była diagnoza Wdzięcznej Firletki, gdy Margaretka została zmuszona do odwiedzenia medyków z powodu notorycznego drapania się. W pierwszej chwili założyła, że to z powodu nerwów i stresu związanych treningów, jednak jej stan zbyt długo się utrzymywał, a skóra pod futrem zrobiła była wręcz gorąca jak ogień i wydawać by się mogło, że stan zapalny z każdym dniem się poszerzał. Na czas jej co prawda krótkiej rekonwalescencji dzięki szybkiej reakcji, Kukułcze Skrzydło przejął obowiązek treningu Zawodzącej Łapy, mając pod opieką dwoje z synów lidera, co mogło być dla doświadczonego kocura nie lada wyzwaniem. Kotka była jednak pewna, że starszy wojownik sobie poradzi z dwoma urwisami pod opieką przez ten krótki czas jej nieobecności.
W końcu nastał dzień, w którym kotka opuściła Skruszoną Wieże, zdrowa i gotowa do ponownego przejęcia treningu swego syna. Postanowiła poinformować Echo, że od jutra znowu będzie razem z nią opuszczać obóz. Zamiast trafić na kopię swego partnera, dostrzegła przy stosie zwierzyny stojącego kocurka, który również z wyglądu wdał się w Króliczą Gwiazdę, jednak długość ogonka odziedziczył po matce. Dostrzegając szylkretkę, na pysku ucznia pojawił się uśmiech. Kotka czule przywitała się z synem, ocierając się łebkiem o czarne futro pociechy. Korzystając z wolnej chwili, gdy nie goniły ja obowiązki, postanowiła spędzić czas z drugim z jej synów. Oboje wzięli po gryzoniu ze stosu i zajęli miejsce niedaleko pieńka, ciesząc się słoneczną pogodą.
– Mój mały wojownik. – zaświergotała, wiedząc, że to kwestia czasu, aż Krucza Łapa otrzyma miano wojownika. – Jak ci mijają treningi z Kukułczym Skrzydłem? Jesteś zadowolony z niego jako mentora? – spytała, mając nadzieję, że wojownik dobrze traktuje jej syna. W końcu po ceremonii mianowania poinformował ją, że to sam zaszczyt szkolić potomka lidera. I co prawda Kukułka informował ją o postępach ucznia, ale nic nie szkodziło, aby poznać również wersję jej syna.
~~~
Swędząca infekcja. Taka była diagnoza Wdzięcznej Firletki, gdy Margaretka została zmuszona do odwiedzenia medyków z powodu notorycznego drapania się. W pierwszej chwili założyła, że to z powodu nerwów i stresu związanych treningów, jednak jej stan zbyt długo się utrzymywał, a skóra pod futrem zrobiła była wręcz gorąca jak ogień i wydawać by się mogło, że stan zapalny z każdym dniem się poszerzał. Na czas jej co prawda krótkiej rekonwalescencji dzięki szybkiej reakcji, Kukułcze Skrzydło przejął obowiązek treningu Zawodzącej Łapy, mając pod opieką dwoje z synów lidera, co mogło być dla doświadczonego kocura nie lada wyzwaniem. Kotka była jednak pewna, że starszy wojownik sobie poradzi z dwoma urwisami pod opieką przez ten krótki czas jej nieobecności.
W końcu nastał dzień, w którym kotka opuściła Skruszoną Wieże, zdrowa i gotowa do ponownego przejęcia treningu swego syna. Postanowiła poinformować Echo, że od jutra znowu będzie razem z nią opuszczać obóz. Zamiast trafić na kopię swego partnera, dostrzegła przy stosie zwierzyny stojącego kocurka, który również z wyglądu wdał się w Króliczą Gwiazdę, jednak długość ogonka odziedziczył po matce. Dostrzegając szylkretkę, na pysku ucznia pojawił się uśmiech. Kotka czule przywitała się z synem, ocierając się łebkiem o czarne futro pociechy. Korzystając z wolnej chwili, gdy nie goniły ja obowiązki, postanowiła spędzić czas z drugim z jej synów. Oboje wzięli po gryzoniu ze stosu i zajęli miejsce niedaleko pieńka, ciesząc się słoneczną pogodą.
– Mój mały wojownik. – zaświergotała, wiedząc, że to kwestia czasu, aż Krucza Łapa otrzyma miano wojownika. – Jak ci mijają treningi z Kukułczym Skrzydłem? Jesteś zadowolony z niego jako mentora? – spytała, mając nadzieję, że wojownik dobrze traktuje jej syna. W końcu po ceremonii mianowania poinformował ją, że to sam zaszczyt szkolić potomka lidera. I co prawda Kukułka informował ją o postępach ucznia, ale nic nie szkodziło, aby poznać również wersję jej syna.
<Krucza Łapo?>
Wyleczeni: Margaretkowy Zmierzch
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz