Przesiadywał właśnie w legowisku medyków. Czereśniowa Gałązka opowiadała Wróbelkowi o ziołach, które leżały przed ich łapami, w końcu jako protektor musi znać podstawowe informacje o medycynie. Kotka wygląda na wyczerpaną, pewnie zniknięcie Liściastego Futra dołożyło jej roboty. Kocur bardzo martwił się o zaginioną asystentkę i o stan medyczki, lecz uznał, że póki co powinien skupić się na tym co leży przed jego łapami.
— Czy wymienisz mi nazwy tych trzech roślin? — Zapytała szylkretka, by upewnić się, że bury coś zapamiętał, wskazując na leżące przed nią rośliny.
— Dąb, mak i… — chociaż dwa pierwsze były banalne do rozpoznania, z trzecim miał problem. — Czy mogę podpowiedź?… — zapytał z niepewnym uśmiechem.
— Pomaga na obolałe bądź pęknięte poduszki łap.
— Podbiał? — zapytał po chwili zastanowienia.
— Tak. No dobrze, to wszystko na dziś, jesteś wolny. — odpowiedziała, gotowa do odejścia do innych zadań.
— Jeszcze mam jedno pytanie Czereśniowa Gałązko. — powiedział, patrząc na szczupłą medyczkę.
— Hm?
— Czy wszystko w porządku? — Zapytał zmartwiony.
— Tak, czemu pytasz? — odparła, mrużąc oczy.
— … Tak bez powodu, po prostu… przeczucie. — niepewnie odpowiedział, nie chcąc wytykać medyczce zmęczonego wyglądu.
— O mnie się nie martw, obdarz lepiej swoją troską kogoś, kto jej bardziej potrzebuje. — wymruczała z uśmiechem, odchodząc w głąb jaskini, by powrócić do swych zajęć.
Po wyjściu z legowiska Wróbelek poszedł odwiedzić starszyznę, by upewnić się, że się dobrze czują. Gdy dotarł na górę, upadły na niego spojrzenia starszych.
— Co cię tu sprowadza, synku? — zapytała z uśmiechem Gąsiorkowa Łata.
— Przychodzę tylko żeby się upewnić, że wszystko jest dobrze. — odparł, patrząc najpierw na mamę, a potem na każdego starszego z osobna.
— U nas wszystko w porządku. — zrelacjonowała krótko jego ciocia, Biała Zamieć.
A po jej słowach starszyzna powróciła do narzekania, co dało znać buremu, że może już odejść.
Czując się nieprzydatny, usiadł na polanie, wypatrując widocznie zmartwionej ofiary do pocieszenia, zarazem ciesząc się chłodnym wiatrem i zmianą pory roku.
— Kogoś wypatrujesz, Pomocny Wróbelku? — usłyszał, na co prawie podskoczył z zaskoczenia. Najwyraźniej był tak zapatrzony, że nie usłyszał kiedy uczennica medyka, Zaćmiona Łapa, się do niego zakradła.
— Uh.. Nie wydaje mi się.. — odpowiedział wciąż lekko w szoku — A Ty, Zaćmiona Łapo, nie masz już dzisiaj żadnym zadań?
<Zaćmiona Łapo?>
[361 słów]
Event NPC: Czereśniowa Gałązka
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz