— Witaj, Pietruszkowa Łapo, kolacja przed polowaniem? — Zapytała pogodnie i sięgnęła po myszkę.
— Tak! Może zjemy razem? — Zaproponowała młoda kotka.
Obie ruszyły na bok jaskini, by przysiąść razem, gdy nagle coś je rozdzieliło. Pomiędzy nie wkradł się starszy, liliowo pręgowany kocur z charakterystycznym brakiem tylnej łapy. Pietruszkowa Łapa od razu rozpoznała Oliwkowego Szkwała.
— Witajcie, piękne kotki, mógłbym się przyłączyć? — Przywitał się ochrypłym głosem, patrząc szczególnie na Melodyjny Trel. Zabrał ze stosu wróbla i stanął, czekając na ich odpowiedź.
— Witaj, Oliwkowy Szkwale. Oczywiście, możesz dołączyć — Miauknęła uprzejmie Melodyjny Trel, choć Pietruszkowa Łapa dostrzegła, że jej mentorka nie była zachwycona.
Cała trójka usiadła przy jednej ze ścian jaskini i zaczęła jeść.
— Jak się czujesz, kochana? Taka kotka jak ty, ma tylko jeden problem: jest zbyt piękna! — Wymruczał Oliwkowy Szkwale. Na jego słowa Melodyjny Trel niemal zakrztusiła się myszą.
— Dobrze się czuję. Zaraz wychodzę z Pietruszkową Łapą na trening. — Wyjaśniła krótko, zerkając na młodszą kotkę, która wydawała się bardzo zmieszana całą sytuacją.
— Szkoda... A nie mogłaby iść sama? — Mruknął starszy kot, patrząc na Pietruszkową Łapę z wyraźną irytacją. Młoda pręguska poczuła się nieswojo, spuszczając smutno wzrok na łapy.
Melodyjny Trel zmrużyła oczy, wyraźnie niezadowolona.
— Nie, muszę iść z nią. — Odparła stanowczo, choć liliowy kocur wciąż zbliżał się do niej, komplementując jej oczy i gładkie futro.
Minęła godzina, wszyscy dawno skończyli posiłek, a Oliwkowy Szkwał nadal nie przestawał zasypywać Melodyjny Trel komplementami. Chociaż kotka subtelnie dawała mu do zrozumienia, że chciałaby odejść, starszy kocur nie rozumiał wskazówek. W końcu trening się nie odbył. Oliwkowy Szkwał ostatecznie wstał i odszedł do swojego posłania.
— Przepraszam, Pietruszkowa Łapo, pójdziemy jutro. — Miauknęła Melodyjny Trel z troską, delikatnie liżąc uczennicę po głowie, po czym skierowała się do legowiska wojowników. — Dobranoc.
— Dobranoc… — Odparła cicho Pietruszkowa Łapa, po czym, czując smutek, powoli powędrowała w stronę legowiska medyków. Sama nie była pewna, dlaczego właśnie tam; może liczyła na zrozumienie? A może po prostu chciała spędzić czas z Zaćmioną Łapą? Czuła do niej silną sympatię i miała nadzieję na chwilę rozmowy.
Uczennica weszła do szczeliny medyka i rozejrzała się, zastanawiając się, czy kogoś tu zastanie.
— Tak! Może zjemy razem? — Zaproponowała młoda kotka.
Obie ruszyły na bok jaskini, by przysiąść razem, gdy nagle coś je rozdzieliło. Pomiędzy nie wkradł się starszy, liliowo pręgowany kocur z charakterystycznym brakiem tylnej łapy. Pietruszkowa Łapa od razu rozpoznała Oliwkowego Szkwała.
— Witajcie, piękne kotki, mógłbym się przyłączyć? — Przywitał się ochrypłym głosem, patrząc szczególnie na Melodyjny Trel. Zabrał ze stosu wróbla i stanął, czekając na ich odpowiedź.
— Witaj, Oliwkowy Szkwale. Oczywiście, możesz dołączyć — Miauknęła uprzejmie Melodyjny Trel, choć Pietruszkowa Łapa dostrzegła, że jej mentorka nie była zachwycona.
Cała trójka usiadła przy jednej ze ścian jaskini i zaczęła jeść.
— Jak się czujesz, kochana? Taka kotka jak ty, ma tylko jeden problem: jest zbyt piękna! — Wymruczał Oliwkowy Szkwale. Na jego słowa Melodyjny Trel niemal zakrztusiła się myszą.
— Dobrze się czuję. Zaraz wychodzę z Pietruszkową Łapą na trening. — Wyjaśniła krótko, zerkając na młodszą kotkę, która wydawała się bardzo zmieszana całą sytuacją.
— Szkoda... A nie mogłaby iść sama? — Mruknął starszy kot, patrząc na Pietruszkową Łapę z wyraźną irytacją. Młoda pręguska poczuła się nieswojo, spuszczając smutno wzrok na łapy.
Melodyjny Trel zmrużyła oczy, wyraźnie niezadowolona.
— Nie, muszę iść z nią. — Odparła stanowczo, choć liliowy kocur wciąż zbliżał się do niej, komplementując jej oczy i gładkie futro.
ৎ୭
Minęła godzina, wszyscy dawno skończyli posiłek, a Oliwkowy Szkwał nadal nie przestawał zasypywać Melodyjny Trel komplementami. Chociaż kotka subtelnie dawała mu do zrozumienia, że chciałaby odejść, starszy kocur nie rozumiał wskazówek. W końcu trening się nie odbył. Oliwkowy Szkwał ostatecznie wstał i odszedł do swojego posłania.
— Przepraszam, Pietruszkowa Łapo, pójdziemy jutro. — Miauknęła Melodyjny Trel z troską, delikatnie liżąc uczennicę po głowie, po czym skierowała się do legowiska wojowników. — Dobranoc.
— Dobranoc… — Odparła cicho Pietruszkowa Łapa, po czym, czując smutek, powoli powędrowała w stronę legowiska medyków. Sama nie była pewna, dlaczego właśnie tam; może liczyła na zrozumienie? A może po prostu chciała spędzić czas z Zaćmioną Łapą? Czuła do niej silną sympatię i miała nadzieję na chwilę rozmowy.
Uczennica weszła do szczeliny medyka i rozejrzała się, zastanawiając się, czy kogoś tu zastanie.
<Zaćmiona Łapo?>
[394 słowa]
[przyznano 8%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz