- Topola, Jeżyna - rozległ się niezadowolony głos Sówki.
Buraska zatrzymała się w miejscu, oglądając się w stronę żłobka. Ich osłona zaczęła powoli opadać, a oboje wynurzyli się cali obsypani piaskiem.
- Nie skaczcie tak! Przeszkadzacie wszystkim dookoła!
***
- Patrz! Patrz co mam! - krzyczała Jeżyna, ciągnąc za sobą Topolę i trzymając go za ogon.
- NO IDĘ! Możesz mnie puścić!!!
Bura spojrzała na niego z kąta oka, po czym z głośnym kichnięciem wypuściła ogon łaciatego, plując białym futrem.
- No to dalej! Chodź! - zawołała, odbiegając skocznym krokiem do żłobka.
Po chwili kocur dołączył do niej, zaglądając jej przez ramię.
- Patrz - szepnęła do niego, pochylając się. - Tylko cicho!
Topola śledził jej ruchy, gdy podniosła długą dżdżownicę wijącą się po ziemi. Kotka podeszła cicho do smacznie chrapiącego Listka. Oglądając się na łaciatego, ledwo powstrzymywała śmiech. W końcu, delikatnie położyła stworzonko na pyszczku czekoladowego, który nieświadomy niczego leżał na plecach z otwartym pyszczkiem.
Jeżyna szybko odwróciła się i odbiegła kawałek, po czym przycupnęła nerwowo obok brata.
- Myślisz że się obudzi? - szepnął do niej Topola.
W tym samym czasie Listek zaczął się ruszać, a biedna dżdżownica wpadła mu do pyszczka.
Rodzeństwo spojrzało na siebie i ruszyli pędem na zewnątrz, a za nimi rozległ się przerażony krzyk czekoladowego.
<Topola?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz