- Skończyłaś? - miauknęła jej mentorka, wchodząc do tunelu i przeciskając się obok swojej uczennicy.
- Tak. - odpowiedziała Liściasta Łapa, wysypując z legowiska ostatnie płatki śniegu. - Mam już iść? - spytała.
- Tak, tylko pamiętaj, żeby sprawdzać wszystkich uważnie i starannie. Nie możesz niczego przegapić. - miauknęła Czereśniowa Gałązka pouczająco. Młoda kotka pokiwała głową i w podskokach wybiegła z legowiska. Zobaczyła przy stercie zdobyczy biało brązowego kocura, niewiele starszego od niej. Jego krótka sierść pewnie nie dawała dużo ciepła. Podeszła do niego z uśmiechem.
- Cześć, Kornikowa Koro. Co robisz? - miauknęła przyjaźnie, mając zamiar najpierw pogawędzić, potem wziąć się do roboty.
- Cześć, Liściasta Łapo. - powiedział kocur. - Właściwie to nic specjalnego. - miauknął, w odpowiedzi na wcześniej zadane pytanie. - Ostatnio nie mam co robić, a ty?
- Właściwie to ja mam. - stwierdziła kotka, machnąwszy ogonem. - Jest pora Nagich Drzew, a więc mam dużo do roboty. Poza tym Czereśniowa Gałązka co chwila ma dla mnie lekcje na temat chorób. - miauknęła i zawahała się. Nie wiedziała, czy zadać męczące ją od dawna pytanie. - Właściwie, to czemu nie jesteś wojownikiem? - powiedziała w końcu. - Przecież poradziłbyś sobie. Twoja łapa nic nie zmienia.
- Zmienia. Bardzo dużo. - Kornikowa Kora skrzywił się, jakby nie chciał o tym rozmawiać. Jednak Liściasta Łapa nie zauważyła tego i dalej naciskała.
- Ale przecież Świstakowa Łapa i Skacząca Łapa dają radę! To tylko jedna krótsza łapa. - zaprotestowała.
- Ech… Nieważne. - miauknął kocur. - Po prostu… Lepiej się czuję jako protektor.
- No dobra. - miauknęła uczennica medyczki i przeszła do rzeczy. - Dobrze się czujesz?
- Tak, a co? - Kornikowa Kora wydawał się zdziwiony.
- Czereśniowa Gałązka kazała mi sprawdzić obóz. - wyjaśniła Liściasta Łapa. - Kaszlałeś ostatnio? Boli Cię gardło? A może głowa? - dopytywała.
- Nic z tych rzeczy. - ku uldze kotki protektor pokręcił głową.
- Świetnie! Dobra, chyba muszę iść. Na razie! - odwróciła się i po chwili namysłu pobiegła do starszyzny. Otrzepała się ze śniegu i wślizgnęła się do legowiska. - Dzień dobry. - miauknęła cicho, podchodząc do Niedźwiedziego Pazura. Uśmiechnęła się delikatnie. - Ja tylko przyszłam spytać, jak się państwo mają. Czy nie jesteście chorzy. I jeśli pan pozwoli - zwróciła się do burego starszego. - to sprawdzę, czy nie ma pcheł i kleszczy w futerku. - kocur pokiwał głową, a koteczka od razu znalazła się przy nim i zaczęła ostrożnie grzebać w jego sierści.
***
Starsi wyglądali na zdrowych. Wojownicy i uczniowie też. Liściasta Łapa każdego z osobna sprawdziła bardzo dokładnie, pilnując, aby nic nie przeoczyć. Nie chciała, żeby ktoś się przez nią rozchorował. Gdy już sumiennie wykonała obowiązek, stanęła przy wyjściu z legowiska wojowników i odwróciła się do kotów.- Do widzenia. - uśmiechnęła się i pobiegła do legowiska medyka na lekcje Czereśniowej Gałązki.
[499 słów]
[Przyznano 19%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz