— Czekaj… Hahaha! Jak ty to zrobiłaś? Pfft! — zaśmiała się ponownie kotka, walcząc z własnym uśmiechem na pysku, i woah, Pietruszkowa Łapa nigdy nie widziała tyle emocji na pysku medyczki… Zawsze jest to skromny uśmiech bądź obojętny wyraz, gdy z nikim nie rozmawia, a teraz? Uśmiech od ucha do ucha, niczym kociak!
— Czekaj, pomogę… — miauknęła młodsza, wyplątując swoją łapę z pajęczyny.
— Spróbuj jeszcze raz, tym razem wolniej… I nie zaplącz swojej łapy. — zaśmiała się medyczka, podając Pietruszkowej Łapie pajęczynę kolejny raz.
Tym razem ta o wiele wolniej owinęła łapę, przymocowując kulkę mchu do łapy medyczki. Może i było to krzywo, a opatrunek się obracał, ale było o wiele lepiej niż wcześniej!
— Widzisz? Robisz postępy. Jeszcze chwila, a będziesz lepsza niż ja! — dodała kotka, uśmiechając się szeroko, na co wojowniczka dumnie się wyprostowała.
— Ah! Dziękuję ci, Zaćmiona Łapo! Może nie jest to idealne, ale ważne, że się trzyma! Mam rację? — maiuknęła wojowniczka, spoglądając na nią oczami, które wypełniały iskierki. Widać było tę dumę, która wypełniała kotkę od poduszek łap do koniuszków uszu!
— Dokładnie! Taki opatrunek by wystarczył, gdybyś nagle musiała opatrzyć łapę kotu podczas patrolu. — powiedziała przyjacielsko szylkretka, mrucząc zadowolona.
— Ah… Bardzo miło mi się z tobą rozmawia, Pietruszkowa Łapo, jednak muszę wracać do sprzątania magazynu… Mam nadzieję, że się nie obrazisz? — zapytała, zerkając na starszą.
— Och, oczywiście, że się nie obrażę! Już uciekam, Zaćmiona Łapo! Dziękuję, że pokazałaś mi, jak zrobić opatrunek na łapę kota, doceniam to! — odpowiedziała na pytanie czekoladowa kotka.
— Do zobaczenia, Zaćmienie! — dodała, a następnie wyszła z legowiska medyka. Zaćmiona Łapa cicho westchnęła, gdy kotka wyszła, nareszcie się rozluźniając. Dopiero teraz doszło do niej, że przez większość rozmowy wstrzymywała oddech oraz była strasznie spięta… Co za dzień. Chociaż mimo wszystko uczennica liczyła na następne spotkanie z kotką. Przyjemnie jej się rozmawiało z Pietruszkową Łapą.
— Widzisz? Robisz postępy. Jeszcze chwila, a będziesz lepsza niż ja! — dodała kotka, uśmiechając się szeroko, na co wojowniczka dumnie się wyprostowała.
— Ah! Dziękuję ci, Zaćmiona Łapo! Może nie jest to idealne, ale ważne, że się trzyma! Mam rację? — maiuknęła wojowniczka, spoglądając na nią oczami, które wypełniały iskierki. Widać było tę dumę, która wypełniała kotkę od poduszek łap do koniuszków uszu!
— Dokładnie! Taki opatrunek by wystarczył, gdybyś nagle musiała opatrzyć łapę kotu podczas patrolu. — powiedziała przyjacielsko szylkretka, mrucząc zadowolona.
— Ah… Bardzo miło mi się z tobą rozmawia, Pietruszkowa Łapo, jednak muszę wracać do sprzątania magazynu… Mam nadzieję, że się nie obrazisz? — zapytała, zerkając na starszą.
— Och, oczywiście, że się nie obrażę! Już uciekam, Zaćmiona Łapo! Dziękuję, że pokazałaś mi, jak zrobić opatrunek na łapę kota, doceniam to! — odpowiedziała na pytanie czekoladowa kotka.
— Do zobaczenia, Zaćmienie! — dodała, a następnie wyszła z legowiska medyka. Zaćmiona Łapa cicho westchnęła, gdy kotka wyszła, nareszcie się rozluźniając. Dopiero teraz doszło do niej, że przez większość rozmowy wstrzymywała oddech oraz była strasznie spięta… Co za dzień. Chociaż mimo wszystko uczennica liczyła na następne spotkanie z kotką. Przyjemnie jej się rozmawiało z Pietruszkową Łapą.
<Pietruszkowa Łapo?>
[318 słów - trening medyka]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz