— Dziękuję za pomoc, Skowroni Odłamku. — Miauknął chłodno, lustrując czekoladowego wzrokiem.
Asystent medyka poruszył się nieco nerwowo, uderzając ogonem o swoje tylne łapy.
— Nie musisz dziękować, jestem medykiem. To moja praca. — Odparł szybko, uśmiechając się.
W towarzystwie starszego kocura nie czuł się zbyt komfortowo... Dymny był tajemniczy, a na jego facjacie zawsze znajdował się ten sam, nieodgadniony, chłodny wyraz.
Przewodnik skinął głową.
— W każdym razie jestem ci wdzięczny. Jak radzisz sobie jako medyk? — Zapytał, unosząc delikatnie brew.
Czekoladowy umilknął na chwilę, zastanawiając się. Był pełnoprawnym medykiem bardzo krótko, więc nie mógł zbyt wiele o tym powiedzieć. I Klan Gwiazdy... Otrząsnął się, zerkając na Bobrzego Siekacza. Przewodnik spoglądał na niego wyczekująco.
— Myślę, że dobrze. Bycie medykiem jest tym, co chcę robić. — Odrzekł, starając się szybko uciąć temat.
— Cieszę się. Na mnie już pora, miłego dnia! — Kocur pożegnał się i wstał z ziemi, kierując się ku wyjściu.
Skowroni Odłamek spoglądał, jak starszy znika w przejściu i westchnął z ulgą, gdy ten całkowicie opuścił już Skruszoną Wierzę. Nie miał ochoty na żadne dłuższe pogawędki. Kocur był... Co najmniej niepokojący. Jego całe ciało poorane było licznymi bliznami, co zapewne świadczyło o ciężkiej i tragicznej przeszłości... Musiał przeżyć piekło. Srebrny miał nadzieję, że przewodnik odnalazł spokój.
Posłał Pajęczej Lilii krótkie spojrzenie. Kotka obudziła się, siadając na swoim posłaniu z mchu i rozglądając się nieobecnym wzrokiem. Ostatnimi czasy była dość... Dziwna. A nowo mianowany medyk nie miał czasu, aby się jej o to dopytać. Czekoladowy uznał to więc za odpowiedni moment.
— Wszystko w porządku, Pajęcza Lilio? Potrzebujesz czegoś? — Zapytał, podchodząc do dawnej mentorki.
Medyczka wstała chwiejnie na łapy.
— Oczywiście, że wszystko dobrze... — W tej chwili złotooka upadła na mech, wzbijając w powietrze kurz i piach.
Czekoladowy poczuł, jak serce podskakuje mu do gardła. W mgnieniu oka przypadł do medyczki, oglądając ją. Zemdlała.
── ✧《✩》✧ ──
Pajęcza Lilia otworzyła oczy, mrugając.
— Skowronku, mógłbyś mi jednak przynieść jakieś zioła? — Odezwała się słabo ruda medyczka, po chwili milczenia siadając na legowisku.
Asystent medyka z żalem stwierdził, że jego dawna mentorka wyglądała źle. Była słaba i roztrzęsiona, a on tego nie zauważył przez ten cały czas! Zdenerwowany kiwnął głową i ruszył do składziku z ziołami. Chwycił w szczęki krwiściąg i wrócił do Pajęczej Lilii, kładąc go przed nią. Ta od razu rozpoznała roślinę o wysokiej łodydze i wzięła ją do pyska, przegryzając i żując powoli.
— Przyniosę ci wody, nie ruszaj się. — Oznajmił kocur, wstając z ziemi i otrzepując się szybko.
Chwycił mech i namoczył go, po czym podał kotce, która łapczywie zaczęła spajać z rośliny kropelki chłodnej wody.
— Dziękuję, Skowronku.
── ✧《✩》✧ ──
Kocur opuścił legowisko. Chłodny powiew wiatru uderzył w jego bok, rozwiewając jasną sierść. Słońce skryte było za gęstymi, szarymi chmurami, a mleczna mgła zalegała w obozie. Asystent medyka machnął ogonem, ruszając w kierunku żłobka. Pajęcza Lilia powoli odzyskiwała siły, mógł więc pozwolić sobie na odwiedziny mamy oraz młodszych sióstr. Srebrny zbliżył się starego pnia drzewa i schylając delikatnie głowę, wślizgnął się do środka. Pierwsze, co dostrzegł po wejściu do środka, to para zielonych oczu, intensywnie wpatrująca się w niego. Skowroni Odłamek od razu rozpoznał w ślepiach swoją spokojną siostrę, Firletkę. Na jego pysku pojawił się delikatny uśmiech.
— Cześć, co porabiasz, Firletko? Dobrze się czujesz? Mama i Pierwomrówka też? — Zapytał, mierząc szylkretke wzrokiem.
Czekając na odpowiedź, usiadł, owijając swój długi ogon wokół łap.
<Firletko?>
[594 słowa]
Wyleczeni: Pajęcza Lilia, Bobrzy Siekacz
NPC: Bobrzy Siekacz
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz